Laudetur Iesus Christus!
Do napisania niniejszego postu przygotowywałem się dość długo. Temat chodzi za mną od dobrych paru lat, bo to co widzę napawa mnie często po prostu grozą. Z uroczystości o doniosłym znaczeniu duchowym zrobiono zeświecczałą sztampę i niestety w dużej mierze przyczynili się do tego tak zwani pasterze... .
Trzeba najpierw zwrócić uwagę na wiek. W pierwotnym Kościele było oczywistym że dzień chrztu był jednocześnie dniem bierzmowania i Komunii Świętej. Ta jedność sakramentów wtajemniczenia została jeszcze zachowana w obrządkach wschodnich. W obrządku łacińskim z czasem zaczęto rozdzielać czas udzielania poszczególnych sakramentów aż do XIX w kiedy to często pierwszy raz Pana Jezusa Chrystusa przyjmowano w wieku kilkunastu lat. Wiązało się to niestety z praktyką odkładania pierwszej spowiedzi daleko poza pierwszy czas w którym dziecko może popełnić grzech ciężki. Te nadużycia zostały potępione przez dekret św. Piusa X Quam singulari Christus amore zwany także dekretem o wczesnej Komunii Świętej dzieci. Dokument ten nigdy nie został odwołany, chociaż w praktyce już dawno przestał obowiązywać. Tekst dekretu jest moim zdaniem lekturą obowiązkową przede wszystkim dla biskupów, proboszczów i rodziców. Święty papież wyjaśnia tam w bardzo prostych i krótkich słowach istotę błędów które szerzyły się w Kościele, a teraz znowu powracają. Wiekiem przyjmowania Komunii Świętej przez dziecko jest wiek rozeznania - który św. Pius X określa na około 7 lat. Badania psychologów rozwojowych jak i moje własne doświadczenie pracy z dziećmi przedszkolnymi pokazuje, że właściwą rozumność do spowiedzi czyli zdolność oceniania swojego postępowania w kategoriach dobre/złe dziecko osiąga zwykle w wieku 4-6. Jest to też wiek w którym wiele dzieci jest już zdolnych do przyjęcia Ciała Pańskiego w sposób godny i pobożny. Odkładanie przyjmowania Komunii Świętej do wieku 9 lat jest bardzo poważnym nadużyciem, bowiem w tym wieku dzieci zwykle utraciły swoją pierwotną niewinność. Taka praktyka prowadzi do tego, że dzieci pozbawione są środków zbawienia odpowiednio od 2 do nawet 5 lat! To jest zwykle prawie połowa życia przeżyta w stanie grzechu śmiertelnego. Do tego sakrament pokuty traktowany jest instrumentalnie - to znaczy służy jedynie przygotowaniu do I Komunii Świętej, co nie jest praktyką słuszną, bowiem sakrament ten i sposób korzystania z niego ma fundamentalne znaczenie dla przyszłego zbawienia dzieci. Św. Pius X we wspomnianym już dekrecie orzekł: "Stanowczo należy potępić zwyczaj niedopuszczania do spowiedzi dzieci, które doszły już do używania rozumu lub spowiadania ich, ale bez rozgrzeszenia. Biskupi winni dołożyć starań, a nawet użyć środków." Chodzi tutaj oczywiście o środki karne wobec opornych kapłanów. Świadomi rodzice obowiązani są doprowadzić swoje dziecko do spowiedzi w momencie w którym ocenią iż ma zdolność do oceny swoich zachowań. Uchylenie się od tego obowiązku, nawet gdy lokalne zwyczaje stanowią inaczej jest grzechem ciężkim - sprzeniewierza się bowiem katolickiemu wychowaniu dzieci przyrzeczonemu najpierw w sakramencie małżeństwa a potem przy chrzcie własnych dzieci. Myśląc zdroworozsądkowo: który rodzic nie zaprowadzi do lekarza śmiertelnie chorego dziecka, a wielu rodziców dopuszcza by ich dzieci znajdowały się w stanie obiektywnego zagrożenia zbawienia! Należy więc znaleźć wierzącego kapłana, który nawet wbrew partykularnym zarządzeniom wyspowiada dziecko świadome swych grzechów, a nawet udzieli potajemnie I komunii świętej. Rodzice duże wsparcie otrzymają w środowiskach tradycji katolickiej, gdzie istnieje możliwość wcześniejszego przygotowania do I Komunii Świętej. Gdy widzę jak sukcesywnie podwyższa się wiek spowiadania i komunikowania dzieci to przekonuję się do słuszności praktyki w obrządkach wschodnich, gdzie komunikuje się już niemowlęta, a spowiada dzieci zaraz po osiągnięciu przez nie moralnego rozeznania.
Kolejną zmorą jest jak ja to nazywam komunia komunistyczna. Unirawniłowka naprawdę szkodzi samej celebracji uroczystości I Komunii Świętej. Wszystkie dzieci niezależnie od stopnia świadomości przeżywanych misteriów i wykształconej pobożności muszą przygotowywać się w wielkiej grupie, przez co zatraca się indywidualny charakter przygotowania i kierownictwo duchowe, które już na tym etapie ma kluczowe znaczenie. Jak bowiem kapłan ma rozeznać gotowość do przyjęcia I Komunii Świętej dzieci, które często nawet nie są przez niego katechizowane? Dopuszczenie dziecka do Komunii Świętej stało się czymś w rodzaju duszpasterskiej konieczności. Księża boją się nie dopuścić dziecka do Stołu Pańskiego w obawie przed ostracyzmem ze strony parafii i kurii. Tymczasem właśnie starszy wiek dzieci pierwszokuminijnych często powoduje że część z nich nie jest już gotowa do przyjęcia Pana Jezusa, bo najzwyczajniej w świecie się zepsuła. Naprawienie tego zła przekracza możliwości katechezy szkolnej, bo wymaga indywidualnego podejścia - dziecko zostaje dopuszczone do I komunii świętej i od pierwszego razu komunikuje się w sposób świętokradczy... . Często też bardzo szybko zarzuca praktyki religijne i do bierzmowania już nie podchodzi. Przygotowanie dzieci do Komunii Świętej w wielkiej grupie powoduje dalsze konsekwencje. Chociaż moderniści wskażą na eklezjotwórczy charakter takiego przygotowania, to jednak praktyki odprawiania odrębnych celebracji mszalnych dla tych dzieci oraz wyłączenie ich z Kościoła domowego i parafialnego do pierwszych ławek podczas celebracji I Komunii Świętej prowadzi do zaburzenia poczucia jedności ze wspólnotą Kościoła zwłaszcza w wymiarze rodzinnym. Ta deformacja eklezjologiczna jest notabene pogłębiana w trakcie dalszej katechizacji - osobne msze szkolne oraz Msze infantylne w niedziele i osobne miejsca w świątyni prowadzą do indywidualizacji przeżycia religijnego na poziomie niemal protestanckim... . W końcu dorosły człowiek deklaruje: "moja wiara - moja sprawa, twoja wiara - twoja sprawa". Należy więc przywrócić praktykę rodzinnego przeżywania tak samego przygotowania do I Komunii Świętej jak i celebrowania tej uroczystości w taki sposób aby dzieci sadzać między ich rodzicami. Powinno się też jak najszybciej zerwać z egalitaryzmem panoszącym się w celebracjach pierwszokomunijnych. Kiczowate białe ubranka, często typu uniseks odrywają dzieci od ich środowisk. Oczywistym jest, że należy uwrażliwiać rodziców aby I Komunia Święta nie stała się areną do pysznych kreacji mody, jednak nie wolno sprowadzać i unifikować ubrań dzieci pierwszokomunijnych. Przede wszystkim strój dziecka nie powinien przypominać stroju liturgicznego - I Komunia Święta nie jest celebracją wprowadzającą do służby Bożej; nie jest żadnym święceniem, czy obłóczynami ministranckimi... . Wiadomo, że trochę inaczej ubierze swoje dziecko rodzic biedny, a inaczej bogaty. Stonowane kolory i tradycyjnie eleganckie ubrania zawsze będą na miejscu. Dzieci nie powinno się od małego wychowywać w oderwaniu od rzeczywistości różnić majątkowych ich rodzin - później takie zaniedbanie będzie stanowić żyzną glebę dla wykiełkowania kolejnych ideologii materialistycznych.
W przygotowywaniu uroczystości I Komunii Świętej dba się o bardzo wiele detali: wystrój świątyni, musztrę liturgiczną dzieci, włączenie ich w "czynne" uczestnictwo we Mszy Świętej... . Niestety w tym wszystkim gubi się Chrystus Pan. Sama istota Mszy Świętej którą stanowi złożenie Najświętszej Ofiary pozostaje w cieniu procesji wejścia, liturgii słowa często dukanej przez same dzieci, szopki homiletycznej, procesji komunijnej i przyśpiewek religijnych wykonywanych przez dzieci i/lub chórek parafialny, co często zaakompaniowane jest gitarami. W takim entourage dziecko gubi istotę wydarzenia w jakim bierze udział. Do tego wszystkiego wyprawiane jest jak to mówią "małe wesele", a dzieci przebijają się ile to tysięcy złotych otrzymały w ramach prezentu i czego to wymyślnego nie otrzymały. Jeszcze za moich czasów w modzie był rower - co przynajmniej przyczyniało się do bardziej higienicznego trybu życia dziatwy. Dziś prezentuje się laptopa, quad lub tablet. Zewnętrzny obserwator nie zrozumie, że w tym dniu dziecko przyjmuje samego Pana Boga do swego serca. Najgorzej mają oczywiście dzieci, które zostały wyznaczone aby coś robić podczas samej Mszy Świętej. Drodzy duszpasterze zrozumcie to w końcu! To jest zbrodnia! Dziecko, które ma przeczytać lekcję w trakcie Mszy na której przyjmuje I Komunię Świętą nie tylko czyni to niegodnie, bo nie jest lektorem, ale także obdarte jest z całego sacrum, ponieważ stresuje się i przeżywa swój występ przed rodziną i parafią bardziej niż przyjęcie Pana Boga... . Również należy zaniechać praktykę czytania wezwań modlitwy wiernych przez dzieci, przynoszenia darów i czego sobie jeszcze nie umyślicie. To skutecznie odwraca uwagę dzieci od przeżywanej Tajemnicy. Liturgia to nie teatrzyk dla uciechy rodziców i parafian! W końcu liturgia uścisków - wszelkie wierszyki i życzenia czytane w trakcie Mszy Świętej są niczym innym jak deformacją liturgiczną. Wy którzy usiłujecie robić z liturgii katechezę, co jest błędem samym w sobie zrozumcie, że czyniąc te obrzędy dla chwały ludzi niszczycie poczucie świętości u dzieci których formujecie! Również dekoracja świątyni powinna być skromna - nie może bowiem ona odwracać uwagi dzieci od najważniejszego, bardziej ubrać można tabernakulum i ołtarz, aby tam skupiła się uwaga dzieci. Mnogość dekoracji, zwłaszcza styropianowych nie przynosi Panu Bogu chwały, ale zasmuca Go bowiem wiele dzieci przez nie doznaje rozproszenia. Przypominam czego uczył św. Pius X: dziecko pierwszokomunijne ma umieć rozróżnić chleb eucharystyczne od zwykłego, umieć stosownie do swoich możliwości pobożnie przyjąć Ciało Pańskie i być w stanie łaski uświęcającej - to są najważniejsze punkty przygotowania dzieci. Tresura liturgiczna powoduje tylko deformację duchową... . Oczywiście należy usilnie zachęcać do zaniechania praktyki procesji komunijnych i korzystania ze sprawdzonych metod, czyli Komunii Świętej na klęcząco i tylko do ust. Tak przygotowane dziecko - nawet jeśli będą to tylko 3 katechezy lepiej i godniej przeżyje ten moment niż po 3 letniej połajance katechetycznej... .
O problemach związanych z I Komunią Świętą można by jeszcze długo. Przykre jest że ta uroczystość została tak bardzo zeświecczona. Postawa wielu katechetów i duszpasterzy przypomina mi owych faryzeuszy, który sami właściwie przystępowania do Stołu Pańskiego przeżyć nie potrafią lub nie chcą i wzbraniają tego dzieciom. "A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: <<Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego>>. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je." (Mk 10,14-15)
Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Chciałbym zapytać Czcigodnego Kleryka, co sądzi o udzielaniu Komunii św. osobom z zespołem downa, autyzmem lub innymi chorobami, które sprawiają, że osoba przystępująca do Komunii św. po pierwsze nie ma dobrego rozeznania moralnego swoich czynów, a po drugie nie ma rozeznania między opłatkiem, a Chlebem Eucharystycznym. I drugi przypadek podobny, ale dotyczący osób starszych albo takich, które zapadły na chorobę, która powoduje, że nie mają świadomości, że przyjmują Ciało Pańskie (albo przynajmniej nie jesteśmy tego w stanie zweryfikować). Czy jeśli nawet wcześniej ktoś przyjmował Komunię św., ale w pewnym momencie poważnie zachorował, tak iż nie wie, że przyjmuje Komunię św., to czy jej udzielanie ma sens? Czy ta Komunia św. pomoże w czymś temu człowiekowi skoro jest przyjmowana jako zwykły pokarm (tak zewnętrznie przynajmniej to wygląda)? Prawo kanoniczne wyraźnie mówi o tym, że przyjmujący Komunię św. musi umieć rozróżnić zwykły chleb od eucharystycznego. A jeśli tego nie potrafi już z urodzenia albo w wyniku choroby, wypadku, starości ją utracił, to czy godziwe jest udzielanie Komunii św. takiej osobie? Z tego co widzę jest to powszechna praktyka w Kościele, ale ja mam mieszane uczucia co do niej...
OdpowiedzUsuńZ Chrystusowym pozdrowieniem
Ks. Piotr