sobota, 20 kwietnia 2019

Przykazanie 1: "Nie będziesz miał Bogów cudzych przede Mną"

Laudetur Iesus Christus!

Jest to przykazanie największe i najważniejsze ze wszystkich. Niestety dobroludzizm wielu sprawia że sporo wierzących uznaje trzy pierwsze przykazania jako swoisty dodatek do dekalogu. Tymczasem każdy przykazanie dekalogu wynika z rozporządzenia Bożego, nawet te które wydaje nam się iż pochodzą z prawa naturalne, ponieważ prawo naturalne jako takie jest także prawem Bożym tyle że inaczej ustanowionym. Kiedy więc ateista lub muzułmanin powiedzą że nie wolno kraść, to choć często powołają się na fałszywe przesłanki, wyrażać będą wolę samego Pana Boga. W istocie każdy grzech jest złamaniem przykazania pierwszego, ponieważ każdy grzech jest oddaniem czci szatanowi. W przykazaniu pierwszym jednak nie powtarzamy oskarżenia z poprzednich grzechów ale wyznajemy te które wprost godzą w uznawanie Pana Boga w taki sposób jak On się nam objawił. 

Wiele osób w tym niestety duchownych mylnie dołącza do tego przykazania brak czasu na modlitwę czy inne praktyki religijne szukają bożków w popularnych pożeraczach czasów. Jest to mylenie przyczyny ze skutkiem, bowiem to nie internet, telewizja, czy inne rozrywki uzależniają, ale uzależniają złe duchy. Z tego winniśmy się bardziej spowiadać w trzecim przykazaniu które traktuje o kulcie Bożym. 

Czytelnicy mojego bloga mogą zatem wyrazić zdziwienie przeplatane radością iż nie grzeszą w tym przykazaniu. W końcu chyba nikt kto czyta tego bloga regularnie nie jest muzułmaninem, buddystą czy protestantem, a jeśli tak i robi to z ciekawości to zapraszam do przyjrzenia się Prawdzie w sposób bliższych i porzucenia własnych błędów. Również moi czytelnicy raczej nie odprawiają magii, wróżb itp rzeczy. Aczkolwiek mogą hołdować zabobonom tak bardzo rozpowszechnionym w naszej kulturze np stukanie w niemalowane drewno, nie witanie się przez próg etc. Wszystkie te obyczaje które nie mają wydźwięku katolickiego i zakładają magiczne spełnianie się pewnych rzeczy należą do zbioru pogańskiego. Musicie w końcu zrozumieć, że te obyczaje nie biorą się z próżni, jak i z niczego nie wzięła się nasza katolicka religia. 

Przede wszystkim pierwsze przykazanie dotycz wiary. I także katolik tradycyjny ma się tu z czego spowiadać. Pytanie co robimy żeby pogłębić naszą wiarę, czy posyłamy nasze dzieci na dobrą katechezę lub sami je katechizujemy. Czy słuchamy dobrych kazań, rekolekcji, czytamy książki zawierające pewną katolicką naukę, najlepiej zgodnie z postulatem ks. Jacka Bałemby czyli z tak zwanej biblioteki 58.  Wiary katolickiej należy bronić przed herezjami. Kto rozpowszechnia książki i materiały zawierające błędy grzeszy i to ciężko. Katolik takie rzeczy obowiązany jest niszczyć chyba że służą one udokumentowaniu herezji i badaniom naukowym. 

Niestety rozpowszechnionym grzechem przeciw wierze jest indyferentyzm. Trzeba jasno powiedzieć że popieranie ekumenizmu jest grzechem ciężkim. Już encyklika Mortalium Animos zabrania popierania tego protestanckiego ruchu, a także uczestniczenia w niekatolickich obrzędach. Jest to także zgodne z wieloma przesłankami z Pisma Świętego, gdzie naród niegdyś wybrany był srogo karany za swoje niewierności w kulcie Bożym. 

Śmiem stwierdzić, że czytelnicy mojego bloga najbardziej przeciw pierwszemu przykazaniu mogą grzeszyć zaniedbaniem. Świadomość tego jaka jest prawda i nie podejmowanie jej obrony lub  opieszałość w tym, brak zaangażowania sprawia że gdy są oni bierzmowani grzeszą i to ciężko. Sakrament ten nakłada na nas obowiązek obrony wiary. To oznacza że tam gdzie ta wiara jest szkalowana, wypaczana, deptana należy podjąć jej obrony nawet kosztem uznania za szura, dewotę, fanatyka etc. 

Stróżami wiary są oczywiście kapłani: prezbiterzy i biskupi oraz papież. W szczególności rzecz jasna ten ostatni. Kapłan dużo grzeszy przeciw pierwszemu przykazaniu kiedy źle przygotowuje się do kazań, homilii, katechez, czy innych wystąpię w których głosi on wiarę. Biskupi którzy nie dbają o wydawane w ich diecezjach książki, nie troszczą się o to by urząd cenzora był sprawowany przez kompetentne osoby, nie zajmują się katechizacją na obszarze sobie powierzonym, dopuszczają do tego by kapłani głosili herezje lub sami rękę do tego przykładają.

Pierwsze przykazanie należy rozumieć szeroko jako troska o wiarę w jedynego i prawdziwego Pana Boga. To z tej wiary i z wierności Pismu Świętemu i Tradycji wychodzą inne przykazania. Jest o największe i najważniejsze przykazanie. Grzechy przeciw niemu są zawsze w ciężkiej materii, choć niestety nie zawsze uświadomione. Dbajmy przeto o dobrą katechezę w tym względzie. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.

Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk

czwartek, 18 kwietnia 2019

Przykazanie 2: "Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno"

Laudetur Iesus Christus!

Z drugim przykazaniem problem jest podobny co z dziewiątym, chociaż sadzę że większy. O ile przy dziewiątym przykazaniu wierni grzechy wyznają przy okazji szóstego, to te które należą do drugiego pozostają w błogim  nieuświadomieniu. Niestety ta nieświadomość jest zdecydowanie zawiniona, najpierw za sprawą złego nauczania katechizmu,  potem przez brak zainteresowania sprawami wiary. Jakby nie spojrzeć jest to takie przykazanie którego świadomość jest naprawdę niewielka. Wyznanie przy nim tylko wypowiadania świętych imion bez szacunkżtu to zdecydowanie za mało. Z resztą wezwanie świętego imienia w sytuacji zagrożenia grzechem nie jest, nawet jeśli brzmi to jak przecinek. Nie twierdzę że wymawianie imion świętych poza kontekstem modlitwy i nienabożnie jest w porządku, ale jeśli ktoś widzi tylko ten problem to jest w sporym błędzie... . 

Podobnie jest z wulgaryzmami, otóż żadnym przeklinaniem to nie jest. Przekleństwo czyli złorzeczenie to nie jest nawet grzech przeciw drugiemu przykazaniu tylko ósmemu. Wyjątek stanowi oczywiście wezwanie do tego imienia Bożego. Klasycznym grzechem języka przeciw drugiemu przykazaniu jest za to krzywoprzysięstwo, czyli wezwanie Pana Boga na świadka do obietnicy której nie zamierza się spełnić lub wie się o niej że jest nie do spełnienia. Również używanie imienia Pana Boga w błahej sprawie jest grzechem. Waga grzechów tego typu wynika z nieskończoności majestatu Pana Boga, dlatego zawsze należy zakładać ciężka materię. Okolicznościami łagodzącymi może być mimowolność lub nieświadomość. 

Dużo poważniejsze grzechy dotyczą niewłaściwego przekazywania łaski Bożej. Zasadniczo są tutaj dwie kategorie przewinień mianowicie te związanie z nieważnością sakramentu lub sakramentale oraz niegodziwym szafowaniem lub przyjmowaniem tychże. Dzisiaj na starej liturgii czytany był pełen wykład św. Pawła o Mszy Świętej włącznie z przestrogą o niegodnym spożywaniu Ciała i Krwi Pańskiej - na nowej liturgii tego fragmentu nie słyszy się wcale. Również coraz mniejsza jest świadomość tego co to znaczy godnie przystępować do Komunii Świętej. Wypowiedzi prominentnych działaczy partii bergoliańskiej nasuwają u wiernych nadzieję że może nie trzeba być wolnym od grzechu ciężkiego, albo można ów grzech przedefiniować. Teza to co najmniej ryzykowna żadnymi przesłankami nie poparta. Niegodziwe przyjmowane są wszystkie sakramenty żywych nie poprzedzone absolucją z grzechów, tylko do chrztu i sakramentu pokuty przystępuje się z grzechami ciężkimi. Niegodziwość może też wynikać ze złego przygotowania, problemem jest tu zarówno skracanie wymaganego przygotowanie jak i niska jego jakość.

Coraz poważniejszym problemem stają się nieważne sakramenty i sakramentalia. Przyczyny tego stanu rzeczy są podobne jak grzechów duchowieństwa przy trzecim przykazaniu - zresztą są to swego rodzaju naczynia połączone. Problem staje się coraz bardziej palący. Zmiany formy sakramentu pokuty niejednokrotnie sprowadzają nieważność, problem dotyczy także bierzmowań a nawet święceń, bo jaką intencję może mieć biskup udzielający sakry kapłanowi aby był apostołem jak Mahomet czy Mahatma Gandhi? Często zdarzają się symulacje małżeństwa.  Co jeszcze bardziej bolesne dokonuje się zamachów na ważnie zawarte małżeństwa - to także grzech przeciw drugiemu przykazaniu.

Niewiele osób zdaje sobie sprawę, ze obietnice składane Panu Bogu obowiązują pod rygorem grzechu. Oczywiście ze ślubu prywatnego można dość łatwo zwolnić, ale nie należy ich podejmować pochopnie. Ciężko grzeszą rozwodnicy, choćby nie żyli w drugich związkach, jeśli są winni rozpadowi ich małżeństwa, również duchowni i osoby życia konsekrowanego porzucające swoje powołania. Nigdy nie wiemy na ile dyspensa usprawiedliwi nas przed Panem Bogiem... . 

Przeciw drugiemu przykazaniu można zgrzeszyć również świętokradztwem. Oczywiście powyższe przykłady w pewnym sensie dotykały tego zagadnienia nie mniej należy pamiętać że użycie rzeczy i miejsc poświęconych Panu Bogu do świeckich celów jest grzechem ciężkim. Jak często szaty liturgiczne, poświęcone paramenty liturgiczne służą choćby do szkolnych przedstawień... Ile razy używa się świątyni jako sali koncertowej? Świętokradztwo można popełnić również wobec osób. Jeśli ktoś nakłania do grzechu zwłaszcza przeciw szóstemu przykazaniu osobę Panu Bogu poświęconą grzeszy przeciwko drugiemu przykazaniu. Rzecz podobna jest jeśli sama taka osoba podejmuje się zajęć niezgodnych z jej powołaniem lub trwoni czas przeznaczony na Służbę Bożą w świeckich celach, sama profanuje w sobie godność duchownego czy zakonnicy. 

Jak widać przykazanie drugie to wiele okazji do grzechów. Należy  bardzo dokładnie badać sumienie bo przewinienia te często umykają, a obrażamy wprost samego Pana Boga. Reasumując drugie przykazanie Boże chroni nie tylko najświętszych imion, ale także wszystkiego tego co jest Panu Bogu specjalnie poświęcone oraz co Pan Bóg nam daje czyli swojej łaski.

Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk

środa, 17 kwietnia 2019

Przykazanie 3: "Pamiętaj abyś dzień święty święcił"

Laudetur Iesus Christus!

Omawiane dziś przykazanie jest przykładem jak bardzo można zredukować daną część prawa moralnego i zzuć z siebie gros ciężaru winy. W żadnym bowiem przykazaniu duchowieństwo tak mocno nie oskarża laikatu a samo nie bije się w piersi. Owszem w trzecim przykazaniu są zawarte grzechy przeciw przykazaniom kościelnym ale nie tylko. Przede wszystkim jest to przykazanie o praktykowaniu naszej wiary poprzez kult Boży. Chodzi w nim właśnie o to by był on sprawowany godziwie a nie tylko z odpowiednią częstotliwością. Oczywiście jako Kościół umówiliśmy się że będziemy się spotykać na publicznej służbie Bożej raz w tygodniu w Dzień Pański. Wierzymy także że owa częstotliwość oraz dokładnie wyznaczony dzień to natchnienie Ducha Świętego. Zatem potwierdzam że dobrowolne opuszczanie Mszy Świętej niedzielnej czy w nakazane dni, codziennej modlitwy porannej i wieczornej, dorocznej spowiedzi oraz Komunii wielkanocnej to grzechy ciężkie. Jednak te przykazania wyznaczają pewien limes praktyki życia katolickiego - w żadnym razie mogą one stać się wyznacznikiem normy. To tak jakby powiedzieć o mężu który nie bije swojej żony i przynosi jej w rocznicę ślubu kwiaty, że jest dobrym mężem.

Tymczasem w tym przykazaniu należy się upomnieć o jakość czasu przeznaczonemu Panu Bogu. Ograniczanie niedzieli tylko do Mszy Świętej to zdecydowanie za mało. Gdyby tak miało być niekonieczny byłby spoczynek niedzielny wszak na Mszę Świętą można pójść przed lub po pracy. Dzień Pański powinien być wypełniony rzeczami miłymi Panu Bogu. Niezależnie od stanu życia należy w tym dniu zadbać o dodatkowy czas na modlitwę oraz lekturę duchową. Dobrze jest pójść na dodatkowe nabożeństwo czy spotkanie stowarzyszenia katolickiego. Miłymi Panu Bogu jest także wartościowy czas poświęcony bliskim - rodzinie, przyjaciołom lub samemu sobie, byleby rozrywka była godziwa. Za czas poświęcony Panu Bogu należy uznać także modlitwę. I tutaj należy się postarać o to by wyłączyć wszelkie rozpraszacze. Modlitwa musi mieć odpowiedni czas w życiu. Należy w niej przeznaczyć miejsce zarówno na powtarzanie wyuczonych modlitw, które kształtują naszą pobożność zgodnie z tym co Duch Święty podpowiada Kościołowi jak również spontaniczne przebywanie z Panem Bogiem, przede wszystkim wsłuchiwanie się w Jego głos. Do świętych czasów należą także okresy postne. Za takowe należy uznać nie tylko wszystkie piątki w roku w czasie których winniśmy się umartwiać przynajmniej zachowując wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych ale także hucznych zabaw. Chociaż Kościół już tego od nas nie wymaga należy przestrzegać także adwentu, wielkiego postu, przedpościa, dni suchych oraz wigilii największych katolickich świąt które tradycyjna liturgia okrywa kolorem fioletowym. Należy zachowywać tradycyjne przepisy pokutne a jeśli to niemożliwe to wyznaczyć sobie coś dodatkowego. Wielki post ograniczony do środy popielcowej i wielkiego piątku jest farsą! Oczywiście wezwania kierowane do dzieci o skupienie w czasie liturgii dotykają nie mniej dorosłych. Dzieci jednak łatwiej nakryć na roztargnieniu i naprostować podczas gdy dorośli odpływają często w bardzo grzeczny sposób. Nie bez znaczenia jest także strój który powinien być godny, a przynajmniej niegorszący innych... . 

Taki rachunek sumienia z trzeciego przykazania zwykłemu laikowi wystarczy. Jeśli jednak katolik posługuje w czasie liturgii jako ministrant albo jest duchownym choćby tylko minorzystą lub co bardziej odpowiedzialne klerykiem święceń sakramentalnych to spoczywa nań odpowiednio większa odpowiedzialność. Posługujący muszą się tutaj rachować z jakości swojej służby, z tego czy chętnie uczyli się o wykonywanych przez się funkcjach bądź urzędach jeśli są minorzystami, czy pogłębiali duchowość i dbali o to by służyć z czystym sercem. Także czy dbali o czystość wdziewanych szat oraz o dokładność wykonywanej przez siebie służby.

Dużo większa odpowiedzialność spoczywa na duchownych posiadających stopień sakramentalny. Chociaż też odpowiedzialność ta jest różna bo i stopnie te są różne. Jednak większość przyjmujących sakrament święceń jest już jednak celebransami, a więc to oni są odpowiedzialni za to jak liturgia wygląda. Kapłan powinien się zastanowić o to ile czasu spędza na przygotowaniu do liturgii i dziękczynieniu po niej, czy rozwija swoją duchowość liturgiczną oraz wiedzę. Nie bez znaczenia jest także wybieranie  tekstów które lepiej wyrażają wiarę katolicką np Kanon Rzymski jeśli musi sprawować nową liturgię. Jeśli kapłan jest proboszczem to kieruje służbą Bożą w całej parafii, decyduje jak będą wyglądały szaty oraz Przybytek Pański - biada proboszczowi który najpierw zabezpiecza dach pod którym mieszka czyli plebanię a Dom Boży pozostawia w ruinie! Niechby lepiej sprzedał samochód lub nie pojechał na drogie wakacje ale zadbał o to by naczynia liturgiczne były godne. To co się dzisiaj dokonuje jest skandalem - jakieś drewniane kubki i talerzyki! Ołtarze z metaloplastyki, lub plastiku zamiast z kamienia. Obrusy z poliestru i takie same szaty. Sztuczne świece z wkładami olejowymi zamiast naturalnych woskowych świec. Tego można wymieniać i wymieniać. Nie stoją za tym żadne racje natury duszpasterskiej. Dbałość o godność służby Bożej to inwestycja w parafię której Pan Bóg z pewnością pobłogosławi w każdym wymiarze także ekonomicznym. Nawiązując do niedawnych wydarzeń w Paryżu - tak wyklęty kleryk dołącza do chóru wieszczów którzy widzą w tym znak czasu, oto Pan zniszczył co niegodne a wskazał na to co właściwe. Często drodzy kapłani sprawujecie Msze Świętą na stołach które nawet nie imitują ołtarza, które w swej wymowie są właśnie stołami a nie ołtarzami i nie zostały nawet namaszczone olejami oraz nie mają relikwii, podczas gdy za sobą macie prawdziwe ołtarze. Tak to wymaga odwagi, ale jeśli zawiążecie koalicję to biskup przecież nie suspenduje połowy prezbiterium diecezji... .

Dużo poważniejszymi winami obarczają się ci którzy świadomie i dobrowolnie dokonują zmian w liturgii. Często jest to powodowane pychą ale czasem zwykłym skrzywieniem wynikającym z deformacji liturgicznej w seminarium. Liturgia jest kultem publicznym, oficjalnym Kościoła to nie jest własny folwark kapłana czy biskupa. Jesteś sługami tej służby a nie panami! Tymczasem obserwuje się dowolne zmienianie nigryk czyli tekstów oraz rubryk, dostosowywania duszpasterskie które nawet jeśli mieszczą się w NOM-owym prawodawstwie są mocno naciągane. Bywa że przez swoje improwizacje narażacie na sprawowany przez was kult Boży na nieważność co już podpada pod drugie przykazanie! Wierni mają obowiązek zwracać uwagę na przestępstwa liturgiczne, nagłaśniać je i publicznie piętnować, Wy zaś wzajemnie się upominajcie. Nie chodzi o donoszenie i podkopywanie braterstwa kapłańskiego ale o chronienie się wzajemnie przed grzechem tak że opornych trzeba zgłaszać biskupowi lub przełożonemu zakonnemu. Te grzechy dotykają bezpośrednio urzędu jaki sprawujecie, to tak jakby matka szkodziła własnemu dziecku, albo lekarz celowo zalecał szkodliwą terapię swemu pacjentowi. 

Co zaś się tyczy biskupów... . Jesteście odpowiedzialni za wszystko to co się dzieje na podległym wam terenie. Jeśli nie upominacie, nie karcicie podległych sobie duchownych zaciągacie grzechy cudze i jesteście współwinni ich grzechom. Biada Wam jeśli prześladujecie doskonały kult katolicki który wyraża Msza Święta Wszechczasów kanonizowana przez św. Piusa V! Nie zrzucajcie winy na konferencje episkopatów które nie mają prawa wchodzić  butami w waszą diecezję. To Wy zdacie sprawę każdy osobno ze swojego zarządu. Wreszcie będąc już w tych tragicznych ciałach kolegialnych zabierajcie głos i bójcie się bardziej Pana Boga który sądzić Was będzie szybciej niż się spodziewacie niż Waszych kolegów którzy żadnej realnej szkody Wam nie uczynią. Wzywam każdego biskupa który mnie czyta do opamiętania. Od jakości kultu Bożego zależy Boże błogosławieństwo. To nie jest tak że to nie ma znaczenia. Gdyby tak nie było nie odprawialibyśmy służby Bożej. Gdyby Pan Bóg miał gdzieś ofiary starego testamentu i ich niedoskonałość nie uczyniłby Ofiary Nowego Przymierza! Pomyślcie tylko że Wy i Wasi synowie kapłani macie moc łączenia nieba z ziemią. Jeśli coś tutaj nie styka to konsekwencje mogą być i są bardzo poważne. Dobra liturgia to rękojmia nie tylko dobrej relacji z Panem Bogiem w wymiarze społecznym ale także właściwe kształtowanie dusz wiernych. 

Być może trochę zbyt ostry ten rachunek sumienia, ale wchodzimy w przykazania które dotyczą bezpośrednio samego Pana Boga. Sądzę że nie ma bardziej kapłańskiego przykazania Bożego jak to właśnie. Oczywiście każdy wg stanu może mieć swojego grzechy, nie mniej zanim drogi kapłanie srogo potraktujesz penitenta wobec jego nie zawsze zawinionej absencji w ilościach przepisanych przez Kościół praktyk zastanów się jaka jest ich jakość i jaka jest jakoś Twojej Mszy Świętej, brewiarza i sprawowanych przez Ciebie sakramentów. Nobis quoque peccatoribus... .

Z katolicki pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk

wtorek, 16 kwietnia 2019

Przykazanie 4: "Czcij ojca swego i matkę swoją"

Laudetur Iesus Christus!

Na szczęście powoli zmienia świadomość w odniesieniu do omawianego przykazania, ale wciąż można się spotkać z tezą że to przykazanie dla dzieci. Oczywiście jak to wspomniałem we wstępie do niniejszej serii tytuł przykazania nie wyczerpuje w całości jego treści. Czwarte przykazanie nie dotyczy tylko odniesienia dzieci do rodziców ani nawet tylko relacji wewnątrzrodzinnych. To przykazanie porządkuje wszystkie relacje społeczne człowieka.

Kluczowym pojęciem dla omawiania tej sfery zobowiązań moralnych jest tak zwany porządek kochania (ordo caritatis). Oznacza on ni mniej ni więcej to że mamy obowiązki nasze obowiązki w społeczeństwie wynikają ze stopnia przyporządkowania. I tak najbliższy stopień stanowi małżeństwo. Sposób odnoszenia się do siebie w relacji małżeńskiej, dbania o więź i dobro współmałżonka powinien być obiektem rachunku sumienia w pierwszej kolejności. Wynika to stąd że małżeństwo jako sakrament jest jedyną taką relacją uświęconą przez samego Pana Boga domaga się więc największej troski i ochrony. Co prawda pewne kwestie wchodzą w zakres przykazania szóstego nie mniej większość dotyczy właśnie czwartego przykazania.

Kolejnym kręgiem są własne dzieci. Szczególnie w dzisiejszych czasach zauważalna jest abdykacja z rodzicielstwa. Posyłanie dzieci do przedszkola czy do szkoły pomimo tego że posiada się czas i środki pozwalające na edukację w domu. Realizowanie kariery zawodowej kosztem powołania rodzicielskiego. W wielu przypadkach niestety także brak poszanowania autonomii dziecka i jego prawowitych wyborów co do wyboru żony czy męża oraz szkoły i zawodu. Traktowanie dziecka jako swojej własności i wizytówki do chwalenia się w gronie rodziny i znajomych. Niesprawiedliwe karcenie wynikające z własnych negatywnych odczuć niż z obiektywnego stanu rzeczy ale także pobłażliwość i brak wymagań. Ciężar grzechu zależny jest od stopnia świadomości nie mniej należy zwrócić na ignorancję zawinioną czyli po prostu brak zainteresowania tematyką wychowania. Wielu rodziców kompletnie porzuca kwestie wychowania religijnego dziatwy zdając się na Kościół, który siłą rzeczy pełni tylko funkcję pomocniczą, a nie zasadniczą jak rodzina.

Oczywiście także dzieci mają względem rodziców obowiązki i nie jest to tylko posłuszeństwo, a nawet ono z biegiem czasu powinno a nawet musi ulegać zmianie. Przede wszystkim niezależnie od poziomu sprawowania powołania rodzicielskiego przez zstępnych należy okazywać im szacunek i pomoc gdy tracą siły. Coraz powszechniejsze staje się notoryczne porzucanie rodziców w starości. Często nie wymagają oni rzeczywistej fizycznej pomocy co raczej pamięci i czułości - owego pietyzmu. 

Relacje rodzinne dotyczą także rodzeństwa. Inne są obowiązki gdy jest się rodzeństwem starszym a inne gdy jest się rodzeństwem młodszym. Bardzo zmienia się to także w czasie. Wieloletnie kłótnie o spadek, żywienie zawiści to bardzo ciężkie grzechy. W dzieciństwie częsta zazdrość, oczernianie i budowanie niezgody w domu. W przypadku rodzeństwa dorosłego często jest to brak zainteresowania sytuacją rodzinną, zawodową i ogólnie życiową rodzeństwa. Często widzi się, że rodzeństwo nie stosuje braterskiego upomnienia wobec nagannej postawy brata czy siostry w zakresie moralnym czy religijnym. 

Poza rodziną mamy szereg zależności między ludźmi z których jako szczególne należy wymienić przyjaźnie. Pismo Święte wiele razy wspomina o wartości przyjaźni. Częstym problemem jest brak odwzajemniania uczucia przyjaźni lub relacja polegająca na byciu jedynie odbiorcą korzyści płynących z przyjaźni. Szczególnie w zabieganiu życia ludzie nie podejmują refleksji i przeglądu swoich znajomych, często nie zauważają kto z nich jest przyjacielem. Często nawet gdy ta świadomość przychodzi nie dba się o tej relacje we właściwy sposób. Z drugiej strony zauważa się tworzenie relacji toksycznych, chęć posiadania drugiej osoby tylko dla siebie co jest problemem także w małżeństwie. 

Także przy tym przykazaniu należy się przyjrzeć swoim zobowiązaniom kościelnym. Zapominamy że Kościół tworzą ludzie. Nasze zobowiązania z przyjęcia urzędu chrzestnego, świadka bierzmowania czy małżeństwa nie wygasają. Osoby podejmujące się tych zadań mają być stróżami zobowiązań płynących z tych sakramentów. Notoryczne uchylanie się od tego jest grzechem ciężkim. W wymiarze eklezjalnym nie angażowanie się w dobro wspólnoty Kościoła w wymiarze własnej parafii czy duszpasterstwa do którego się należy. Nie podejmowanie zadań wynikających ze specyficznego powołania do służby Bożej czy to w charakterze posługującego czy też powołania kapłańskiego lub zakonnego. Duchowieństwo i zakonnicy muszą pamiętać że w czwartym przykazaniu Pan Bóg stawia przed nimi ich małą wspólnotę - parafię lub klasztor gdzie mają rozwijać się w miłości tak jak osoby świeckie w rodzinie. 

W życiu zwykle jesteśmy przyporządkowani do jakiejś hierarchii, czy to w pracy czy w innych zadaniach które wykonujemy. Winniśmy posłuszeństwo wobec naszych przełożonych oczywiście tylko w dobrych sprawach. W pracy należy być sumiennym, budować dobre relacje ze współpracownikami, gdy jest się samemu przełożonym nie poniżać podwładnych i traktować ich sprawiedliwie. Porządek ten zachowany jest także w wymiarze władzy politycznej i zawsze działa w dwie strony. Także niepodejmowanie się zadań wynikających z powołania do rządzenia z powodu lenistwa jest objawem braku miłości wobec wspólnoty której ma się służyć.

Wreszcie jesteśmy częścią narodu jako największej grupy społecznej, z którą winniśmy się identyfikować i ją wspierać propagując patriotyzm oraz nacjonalizm w poszanowaniu do innych jednak dbając godziwie o interesy swojego narodu. Tak samo powinniśmy troszczyć się o Kościół jako całość i identyfikując się z każdym kto wiernie strzeże wiary katolickiej i apostolskiej, a wobec tych którzy zbłądzili z miłością podejmować posługę przywracania ich do Chrystusowej owczarni. 

Czwarte przykazanie nakłada na nas wiele zobowiązań. Tak naprawdę nie ma relacji społecznych których bo ono nie dotykało. Ku uciesze kosmopolitów możemy stwierdzić iż jesteśmy także częścią całej ludzkości. Jednak kluczowe w tym przykazaniu jest zrozumienie tego w jakim miejscu i czasie stawia nas Pan Bóg i wobec jakich ludzie kieruje nasze powołanie abyśmy wzrastali w miłości.

Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk

poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Przykazanie 5: "Nie zabijaj"

Laudetur Iesus Christus!

Wielu katolikom wydaje się że przykazanie piąte jest oczywiste. Okazuje się jednak że aspektów tegoż jest wiele, a sama wartość życia jest nie do końca właściwie rozumiana. Sądzę iż mamy zasadniczo problem dwojakiej natury. Z jednej strony zapominamy iż w dekalogu piąte przykazanie jest dopiero w połowie, są więc wartości większe od życia, a z drugiej strony faryzejsko twierdząc iż życie jest najważniejsze pomijamy je w różnych aspektach naszego funkcjonowania. Piąte przykazanie należy rozumieć w bardzo szerokim kontekście - nie tylko jako obrona wartości ludzkiego życia ale także wszelkich zależności jakie to życie w świecie niesie.

Modna stała się tak zwana teoekologia. Jakkolwiek postulaty tejże daleko wykraczają poza tradycyjną naukę o stworzeniu i jej implikacje natury moralnej, należy zauważyć że bardzo często nie spostrzegamy owego ekologicznego aspektu tego przykazania. I nie chodzi tutaj o segregowanie śmieci czy ochronę Doliny Rospudy, ale o egzystencję która nie podcina gałęzi na której ludzkość w aspekcie biologicznym siedzi. Do grzechów rzeczywiście ekologicznych zaliczyć należy raczej planowane postarzanie produktów, niepohamowana chęć bycia online kosztem skażenia elektromagnetycznego czy brak realnego rozwoju w  wykorzystywaniu odnawialnych źródeł energii ze względu na ochronę partykularnych interesów. Tymczasem za problemy uznaje się dzisiaj przeludnienie, które w praktyce nie występuje oraz ochrona bioróżnorodności która jeśli jest zagrożona to tylko ze względu na rozwój biotechnologii organizmów modyfikowanych genetycznie oraz globalne problemy związane z wydobyciem surowców energetycznych. Słowem większość problemów o których się dziś głośno mówi w rzeczywistości przyćmiewają realne zagrożenia, które wprost można określić jako sposoby depopulacji. Są to grzechy całych społeczeństw a przede wszystkim rządzących która ulegając swoim panom godzi się na zatruwanie swoich obywateli w imię urojonego postępu.  

W warstwie także społecznej mamy oczywiście ciągle problem rozszerzającej się kultury śmierci. Wszystkie czynniki związane z propagowaniem aborcji czy eutanazji nie są ukierunkowane no dobro żadnej z jednostek. Mają tylko za zadanie uchronić społeczeństwo przed kosztami życia niewartego życia że się posłużę owym nazistowskim zwrotem. W rzeczywistości eliminacja słabych jednostek uderza prędzej czy później we wszystkich bowiem każdy kiedyś był i będzie słaby. Również projekty ulepszania życia prowadzą do eugenicznego holocaustu odbywającego się co prawda na szkiełku i w probówce nie mniej jednak tak samo a może i bardziej zbrodniczego niż tego który znamy z kart historii. W tych wszystkich eksperymentach nad ulepszaniem ludzkiej biologii zapominamy iż życie jest darem Pana Boga. i tylko On ma prawo je dać oraz zabrać także w jego ręku jest ewentualne jego ulepszenie. Jako podmioty stworzenia mamy obowiązek wyrażać raczej wdzięczność i uznawać kompletność stworzenia niż próbować je ulepszać. Czytelnicy może dziwią się czemu o tym piszę, ale ilu z was ludzi oświeconych propaguje zbrodniczą bioinżynierię publikując różnego rodzaju ciekawostki i ekscytując się o ile to jeszcze można nasze życie przedłużyć. W ten sposób propagujemy cywilizację śmierci. Nie ma nic złego w tym żebyśmy poprawiali jego jakość, jednak próba ingerencji w tym co zostało stworzone to pycha która musi się skończyć gniewem Bożym, zresztą wiele razy mieliśmy już tego przykład.

W wymiarze indywidualnym należy się uderzyć w pierś rozważając wybory codziennego życia. Mało kto spowiada się z tego jak dba o własną cielesność na co dzień - chodzi o to ile czasu poświęcamy na zdrowe odżywianie, kulturę fizyczną, spoczynek nocny oraz rekreację. Na przeciwległym biegunie jest oczywiście próżność. Nie mniej pamiętając o tym że nasze ciało służy celowi nadprzyrodzonemu nie należy go zaniedbywać. Czasem jesteśmy w stanie wiele środków przeznaczyć dla urody dlatego by być podziwianym za to nie wiele poświęcamy aby zachować zdrowie by móc służyć zgodnie z własnym powołaniem tyle ile Pan Bóg nam postanowił. To jest materia do poważnego rachunku sumienia. Także wystawianie się na niebezpieczeństwa przez nieprzestrzeganie prawa o ruchu drogowym, przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy oraz ryzykowne hobby o ile jest uprawiane niezgodnie ze sztuką np wspinaczka przy niewłaściwej asekuracji. Żyjemy nie dla samych siebie ale dlatego że posłał nas tutaj Pan Bóg. Celem ludzkiego życia jest życie wieczne!

Dużo grzechów w warstwie piątego przykazania popełnia się w sferze myśli. Gniew jest jednym z grzechów głównych. Oczywiście istnieje gniew święty, jednak w praktyce ludzie rzadko go praktykują. Zwykle motywy gniewu są osobiste, często bardzo małostkowe. Brak przebaczenia i  zawiść powodują że zabijamy naszego bliźniego mentalnie. Oczywiście nie mamy wpływu na nasze emocje. Jednak przebaczenie dokonuje się już wtedy kiedy aktem woli i rozumu życzymy bliźniemu dobra, nawet wtedy kiedy po ludzku go nie lubimy. Nikt nie wymaga od nas abyśmy mieli serdeczne kontakty ze wszystkimi, nie mniej zwłaszcza życzliwość w zakresie zbawienia jest imperatywem chrześcijańskiego przebaczenia. 

Wielu katolikom wydaje się że jeśli nie dokonali zabójstwa, okaleczenia lub innej formy bezpośredniego zamachu na życie swoje i bliźnich to nie mają grzechów przeciw temu przykazaniu. Jak widać są oni w błędzie. Waga grzechów zależy tu mocno od świadomości i dobrowolności. Wielu grzeszników nie ma świadomości wielu kwestii które tutaj poruszam. Niestety jest to wiedza często zawiniona. Tak wiele czasu poświęcamy na dokształcanie się w dziedzinach wiedzy potrzebnych naszym życiu zawodowym. Zadajmy sobie pytanie ile rachunków sumienia przerobiliśmy w ciągu ostatniego roku, aby zadbać o rozwój duchowy? Przeto oskarżajmy się z własnych grzechów często  i dokładnie aby osiągnąć żywot wieczny.

Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk

niedziela, 14 kwietnia 2019

Przykazanie 6: "Nie cudzołóż"

Laudetur Iesus Christus!

Nie ma chyba takiego przykazania które wzbudzałoby tyle kontrowersji. W końcu każde z przykazań grupy przeciw bliźniemu czyli od 4 do 10 da się jakoś logicznie uzasadnić. Tymczasem wielu katolików twierdzi że szóste przykazanie Pan Bóg dał ludziom na złość. Nic bardziej mylnego. Właśnie oddzielanie kwestii seksualnych od ich przeznaczenia prowadzi do szeregu problemów i to niezależnie od tego czy obie strony takie działania się na to godzą czy też nie. Płciowość została dana człowiekowi po to by się rozmnażał i choć brzmi to jak truizm to jednak wielu katolików myli przyczynę ze skutkiem. To prawda że współżycie i aktywność seksualna są przyjemne niemniej są one takie dla określonego celu a nie same dla siebie - tym celem jest oczywiście zrodzenie potomstwa. Obwarowanie tej ważnej strefy życia człowieka przykazaniem i koniecznością realizowania swego popędu w małżeństwie zabezpiecza właśnie ów cel. Z jednej strony chroni ludzkość przed konsekwencjami niżu demograficznego który odbija się w wielu sferach życia społecznego, z drugiej strony przed nieodpowiedzialnym rodzicielstwem. Właśnie instytucja małżeństwa zabezpiecza godny początek każdego życia ludzkiego. Oczywiście powyższa argumentacja jest stricte naturalistyczna, ostatecznie przestrzegamy prawa Bożego dlatego że objawił je nam sam Pan Bóg.

Nikt nie ma raczej wątpliwości że łamanie tego przykazania to kontakty seksualne pozamałżeńskie, dla pewności acz niezgodnie z podziałem logicznym dodam że także przed małżeńskie. Powszechna jest także świadomość szkodliwości prostytucji, używania we współżyciu seksualnym przemocy czy też oglądania pornografii. Jednak uważam iż nawet ten poziom wiedzy jest znacząco niewystarczający.

Otóż niezależnie od tego w jakim stanie życia jesteśmy Pan Bóg powołuje nas do czystości jako celibatariusza lub małżonka. Dziś stanowczo brakuje świadomości czystości małżeńskiej. Powszechną praktyką jest zawieranie małżeństw jako legalizacja istniejącego już konkubinatu. Stwierdzam jasno iż takie sytuacje narażają małżonków na nieważność zawieranego przymierza sakramentalnego. Z pewnością nie jest ono godziwe, natomiast powodem zawierania małżeństwa nie może być tylko usankcjonowanie grzechu. W praktyce życia takich ludzi nie zmienia się tak naprawdę nic. Chociaż zawierają małżeństwo to tylko łudzą się iż nie popełniają grzechu. Nawet jeśli stosują metody antykoncepcji naturalnej to celowe i trwałe ubezpładnianie swoich stosunków bez wyraźnej przyczyny jest nadużyciem małżeństwa.  Tego się dziś na kursach małżeńskich nie mówi, ale pierwszym i podstawowym celem małżeństwa jest zrodzenie potomstwa, a metody powstrzymywania się posiadania dzieci są godziwe tylko w ściśle określonych sytuacjach. Nie mogą one stać się normą. Jeśli ktoś zawiera małżeństwo wykluczając posiadanie potomstwa to zawiera je nieważnie!

Kolejnym zagadnieniem które mam wrażenie jest źle wytłumaczone wiernym w aspekcie szóstego przykazania to tak zwany grzech sodomski. Jest to jeden z grzechów wołających o pomstę do nieba. Niesprawiedliwość tego grzechu w wersji prostej oznaczała wymuszenie współżycia homoseksualnego. Jednak z definicji grzech sodomski to współżycie sprzeczne z naturą. Oczywiście kryterium takie spełnia akt homoseksualny ale nie tylko. Niektórzy mylą grzech sodomski z bestialstwem czyli obcowaniem ze zwierzętami oczywiście choć jest to coś jeszcze gorszego wypełnia znamiona sodomii. Współżyciem sodomskim to jest przeciwnym naturze jest także każdy stosunek niewaginalny. Oczywiście formy pieszczot mogą być różne ale co do zasady muszą one prowadzić do stosunku który jest współżyciem niewykluczającym zrodzenie potomstwa.

Dość częste jest także negowanie grzeszności ipsacji czyli onanizmu jeśli chodzi o mężczyzn i masturbacji jeśli chodzi o kobiety. W przypadku mężczyzn onanizm może mieć charakter terapeutyczny i z pewnych przyczyn natury fizjologicznej nie jest dobrze aby mężczyzna długo powstrzymywał się od ejakulacji. Nie mniej onanizowanie się dla przyjemności, fantazjowani, czy pewnej alternatywy dla współżycia małżeńskiego nie jest godziwe. Jest to znowu użycie seksualności przeciw na naturze. 

Również niewielką świadomość grzechów przeciw szóstemu przykazaniu mają wierni w zakresie języka. Jakkolwiek samo wulgarne odezwanie się nie jest grzechem śmiertelnym to opisywanie tej sfery życia wulgarnie, obrażanie innych celowanymi wyzwiskami o ewidentnie erotycznym charakterze już tak. Bardziej poważne grzechy języka to flirtowanie jeśli nie ma się odpowiedzialnych zamiarów oraz dwuznaczne żarty, powiedzenia itp. Skłaniają one do nieczystych myśli oraz podtrzymują je. Bardzo często wchodzą w tę sferę grzechy zgorszenia zwane w katechizmach grzechami cudzymi. 

Wydaje się że największym problemem jest sam sposób wyrażania tych grzechów na spowiedzi. Należy używać raczej fachowego i konkretnego słownictwa, a nie opisywać daną czynność. I tak wiadomo że:
a) bestialstwo oznacza współżycie ze zwierzętami
b) sodomia to grzech homoseksualny oraz niewaginalne stosunki heteroseksualne
c) zgwałcenie to pozbawienie dziewictwa poza małżeństwem także współżycie wymuszone
c) cudzołóstwo to współżycie pozamałżeńskie gdzie przynajmniej jedna ze stron jest w związku małżeńskim
d) nierząd to współżycie pozamałżeńskie osób stanu wolnego
e) solicytacja to usiłowanie rozgrzeszenia wspólnika przeciw szóstemu przykazaniu
f) onanizm - autoerotyzm męski
g) masturbacja - autoerotyzm żeński
Właściwie wystarczy powiedzieć wprost któryś z tych grzechów jeśli się go popełniło oraz wyznać ilość. Jedyną okolicznością którą należy wyznać to ewentualny kontekst w postaci kontaktu seksualnego z dzieckiem lub osobą poświęconą Pan Bogu, ponieważ akty te nie figurują w specjalnym nazewnictwie a są okolicznością której wyznanie jest konieczne dla integralności spowiedzi. Wszelkie opisywanie grzechów przeciwko szóstemu przykazanie, epatowanie się nimi etc raczej mnoży winę. Nie należy spowiednika obarczać większym ciężarem niż jest to konieczne. Zwłaszcza tutaj należy powiedzieć tylko to co trzeba i aż to co trzeba. 

Źródłem grzechów przeciw szóstemu przykazaniu jest niepowściągliwość. Bardzo często przewinienia przeciw czystości występują z ogólną rozwiązłością a więc idą w parze z obżarstwem i pijaństwem. Zatwierdzone przez Kościół objawienia uczą że grzechy przeciw czystości są tymi które jako jedne z najczęstszych prowadzą człowieka do wiecznego potępienia. Wydaje się że dobrym lekarstwem będzie tutaj post i pracowite życie. Podręczniki do ascetyki wymieniają także modlitwę odpowiednio dla mężczyzn do św. Józefa a dla kobiet do NMP Maryi Panny oraz stałe kierownictwo duchowe. Bez niego trudno jest mówić o jakichkolwiek postępach w pracy nad sobą.

Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk



sobota, 13 kwietnia 2019

Przykazanie 7: "Nie kradnij"

Laudetur Iesus Christus!

Wydawałoby się że kwestia siódmego przykazania jest w praktyce moralnej prosta - każdy kto nie żyje w socjalizmie powinien wiedzieć czym jest własność. Od dziecka mamy wysokie poczucie tejże, jednak uważam że problem jest spory i to nie tyle z samym pojęciem własności co świadomością możliwości jej naruszania.

Typowymi przykładami grzechów są tu oczywiście kradzież, zniszczenie czyjejś rzeczy czy nieoddanie pożyczonej. Kluczowym jednak rozróżnieniem jest oddzielenie materii ciężkiej od lekkiej w tym grzechu. Uznana opinia moralistów mówi że materię ciężką stanowi zabór mienia równowartości tygodniowego utrzymania danej osoby. Rzecz jasna dla każdej osoby będzie to wartość inna wiele zależy od tego czy taka osoba żyje samotnie czy ma kogoś na utrzymaniu. W kwestiach własności wspólnej należałoby wziąć przeciętną wartość takiego utrzymania w kolektywie posiadającym. Czy to oznacza że wolno zabierać różne drobne rzeczy? Bynajmniej! Cała złośliwość polega tutaj na tym że własność taka się kumuluje i w praktyce gorszy grzech ma ten kto regularnie wynosi z zakładu pracy długopisy ale robi to regularnie i przez długi okres czasu niż ktoś kto ukradnie komuś książkę niskiej wartości bo akurat takiej nie ma a bardzo chce ją posiadać. Należy się w każdym przypadku trzymać zasady: "póki wziątek nie zwrócony póty grzech nie odpuszczony" - jest to złota reguła restytucji w tym przykazaniu. Oczywiście w przypadku materii ciężkiej restytucja obowiązuje bezwzględnie, jednak należy i warto wyrównywać także i mniejsze przewinienia. Należy pamiętać o tym że dobra zmieniają swoją wartość w czasie także pozbawienie kogoś możliwości użytkowania przez określony czas ze swojej własności wymaga wynagrodzenia. W praktyce restytucja prawie zawsze powinna być odpowiednio większa niż sama wartość bezprawnego zaboru. Uwaga! Kapłan nie ma obowiązku z urzędu ustalać wysokości tej restytucji i nałożyć w tej kwestii stosownej pokuty, aczkolwiek jest to wielce pożyteczne i po tym można poznać dobrego spowiednika że drąży w takiej kwestii. Również wierny ma prawo pytać o to i otrzymać odpowiedź. Od tego jest spowiednik by ocenić wielkość szkody na podstawie samooskarżenia penitenta i nałożyć odpowiednią restytucję. Nie jest ona pokutą w ścisłym tego słowa znaczeniu aczkolwiek jest to zadośćuczynienie konieczne, to znaczy bez tego sakrament pokuty jest nieważny. Restytucja nie musi być jawna, jeśli niemożliwy jest odpowiedni zwrot bo na przykład firma którą okradaliśmy rozwiązała się albo osoba okradziona zmarła lub straciliśmy z nią kontakt można dokonać restytucji zastępczej i zwrócić równowartość a najlepiej trochę więcej na jakiś zbożny cel. 

Wydaje się że największe grzechy przeciwko własności popełniane są w układzie zobowiązań pracowniczych. Katalog grzechów wołających o pomstę do nieba wymienia wstrzymanie zapłaty pracownikom. Należy jasno podkreślić iż jest kilka wariantów tego grzechu. Nie chodzi tylko o zwykłe niewypłacenie wynagrodzenia. Uważam że także niesprawiedliwe nakładanie kar finansowych na pracowników, zmuszanie do zawierania umów na czarno lub pół-czarno  gdzie czasem nawet większa wypłaty przekazywana jest pod stołem to praktyki sprowadzające się do powyższego. Jest to nic innego jak okradanie pracownika z należnych mu składek ubezpieczeniowych. Niezależnie od poglądów na temat systemu emerytalnego czy rentowego nie można stawiać pracownika w sytuacji kiedy on musi się godzić na takie warunki. Jeszcze ciekawszym a dużo powszechniejszym sposobem popełniania tego grzechu przez pracodawcę jest zmuszanie do bezpłatnych nadgodzin. Problem jest powszechny i ta niesprawiedliwość rzeczywiście sięga bram nieba. Należy pamiętać iż pracownik w stosunku do pracodawcy zawsze stoi na pozycji niższej  stąd też do przewinienia pracodawcy są sprowadzone do grzechu wołającego o pomstę do nieba a nie na odwrót. Jednak nie rzadsze jest uchybianie się od umówionej pracy, chodzenie na lewe zwolnienia, pracowanie tylko wtedy gdy jest nadzór. Te przewinienia pracowników bardzo szybko mogą doprowadzić ich do grzechu w ciężkiej materii a więc zagrożenia życia wiecznego!

Kolejną grupą zapomnianych grzechów są uchybienia wobec własności publicznej. Wspomniałem o tym że zmuszanie pracowników do pracy na czarno czy pół-czarno jest grzechem wołającym o pomstę do nieba. Niestety jednak sami pracownicy często to robią aby uchylać się od płacenia podatków lub co gorsza alimentów. Temat wymagałby w zasadzie osobnego opracowania, ponieważ w obecnej sytuacji podatki są niesprawiedliwie wysokie. W czasach gdy ludzie bardziej wierzyli w Pana Boga oddawano dwie dziesięciny - na króla i na Kościół. W praktyce płacono podatek 20% i tylko od dochodów. Dzisiaj obciążenia osiągają zawrotne progi 80%! - wynika to z tego że często te same pieniądze kilka razy opodatkowywane. Zatem kwestia uchylania się od podatków nie jest jednoznaczna moralnie w obecnej sytuacji. Wina spoczywa na niegospodarności rządzących. Ciągłe zadłużanie państw oraz organizowanie budżetu licząc się tylko z dobrem własnego ugrupowania politycznego a nie z rzeczywistym dobrem wspólnym to poważne grzechy śmiertelne polityków. Dotyczy to ich wszystkich także na szczeblu samorządowym. Zanim ktoś podejmie decyzję o tym aby wydać pieniądze musi się poważnie zastanowić czy wydatek jest rzeczywiście potrzebny. Nie wolno składać dobra wspólnego na ołtarzu politycznych korzyści! W pierś musi się tutaj także niestety uderzyć duchowieństwo. Specyfika posługiwania i tytuł z którego wielu z was nabywa środki materialne powoduje że powinniście się specjalnie zatroszczyć o to by dobrze właściwe wydatkowanie owych środków. O tym będzie jeszcze mowa przy trzecim przykazaniu jednak już tutaj sygnalizuję tę kwestię bo jak pisze prorok Aggeusz: "Czy to jest czas stosowny dla was, by spoczywać w domach wyłożonych płytami, podczas gdy ten dom (Boży) leży w gruzach?" (Ag 1,4) Rzecz jasna należy podkreślić także jednostkową odpowiedzialność za dobro wspólne  - jednak tutaj chyba czytelnicy rozumieją w czym rzecz się zasadza. Niestety w społeczeństwie panuje ciągle mentalność socjalistyczna i jej konsekwencje a obecna sytuacja społeczno-gospodarcza zdaje się ten problem raczej pogłębiać... .

Poważnym problemem współczesnych czasów są grzechy powodowane nadmierną troską o dobrostan materialny. W zasadzie można by je wymienić także pod 10 przykazaniem. Chodzi o postawę niepohamowanego konsumpcjonizmu i materializmu. W dzisiejszych czasach marnuje się mnóstwo zasobów i nie dba się o to by marnowane były godziwie dysponowane wobec biedniejszych. Nie chodzi o politykę socjalistyczną tymi dobrami ale solidarnościową. Wiele wartości cenniejszych niż posiadanie jest składanych na ołtarzu własności. Chodzi mi także o pracoholizm który psuje życie rodzinne, ale nie tylko bo także inne relacje nawet wewnątrz pracownicze w korporacjach. Szczególnie bogaci powinni się zastanowić do jakiego momentu pomnażanie majątku rzeczywiście podwyższa komfort ich życia a od jakiego poziomu staje się tylko rozwijaniem w sobie próżności. Oczywiście każdy ma prawo poprawić swój byt doczesny jeśli uczciwie do posiadania dochodzi. Zadaję jednak pytanie czy posiadanie wielu domów, samochodów, jachtów, samolotów etc rzeczywiście poprawia jakoś życia - jeśli nie to jest to przyczyna poważna do uczynienia rachunku sumienia. Również nabywanie środków materialnych metodami niegodziwymi typu lichwa jest grzechem. Nie wolno wykorzystywać złej sytuacji bliźniego do tego by samemu się bogacić nawet jeśli on sam przymuszony lub mniej inteligentny godzi się na niekorzystne dla niego warunki. 

Jako przyczyny grzechów przeciw siódmemu przykazania wymienia się przewinienia przeciw dziesiątemu przykazaniu. Jednak oba te przykazania należy umieć rozróżniać. Teologia moralna poza chciwością i zazdrością wymienia jako przyczynę grzechów przeciw siódmemu przykazaniu lenistwo. Ten grzech główny o ile nie robimy oddzielnego wyliczenia tychże należy wymienić właśnie tutaj. Bardzo często nie posiadamy tyle ile potrzebujemy właśnie dlatego że byliśmy lub jesteśmy leniwi. Nie należy lenistwa traktować jako czystej niechęci do pracy. Bardzo często ma ono bardziej zawoalowaną postać na przykład notorycznej prokrastynacji lub innych form złego gospodarowania czasem także w formie uzależnień od środków komunikacji medialnej i samych mediów.

Jak widać problem tego przykazania jest złożony. O grzechach wyznawanych tutaj pisano całe traktaty. Pragnąłem zasygnalizować pewne często pojawiające się w życiu a pomijane w rachunkach sumienia problemy. Świat się zmienia i również formy własności ulegają w naturalny sposób ewolucji. Należałoby wspomnieć o własności intelektualnej czy wirtualnej ale sądzę iż moi czytelnicy ze świadomością tychże nie mają problemów. Być może kiedyś wątek zostanie rozwinięty. Na razie tylko przypominam o dokładnym rachowaniu sumienia. Zapomnienie wielkości grzechu wskutek zawinionego zaniedbania nie znosi odpowiedzialności za niego. Wydaje się tutaj zasadna postawa celnika Zacheusza. Być może przykład ten wydaje się radykalny ale osobiście uważam że wiele nawet czytających mnie osób musi postąpić w podobny sposób aby uratować swoją duszę.

Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk

sobota, 6 kwietnia 2019

8 przykazanie: "Nie będziesz składał fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu"

Laudetur Iesus Christus!

Przewinienia z żadnego z przykazań nie są chyba tak bagatelizowane jak w przypadku przykazania 8. Dotyczy to moim zdaniem zarówno duchowieństwa dla którego śmiem twierdzić są tu przewinienia noszące znamienia wady głównej jak i laikatu który niepouczany o szkodliwości tychże grzechów popełnia je masowo. 

W świadomości społecznej 8 przykazanie zabrania kłamania. Oczywiście jest to jeden z grzechów, ale śmiem twierdzić że ani najbardziej poważny ani najczęstszy. Zresztą nawet pojęcie kłamstwa jest źle rozumiane - nie jest to zwykłe mówienie nieprawdy. Można kłamać i mówić prawdę, można też nie kłamać a rzeczywistość swymi słowami fałszować. Najlepszym dowodem są odpowiedzi ustne bądź tez pisemne uczniów w szkole. Wielu z nich uważa że głosi prawdę i jest co do tego święcie przekonanych i chociaż nie mówią prawdy to jednak nie kłamią, ponieważ kłamstwo zależy od przylgnięcia rozumu i woli do danej kwestii. Tylko wtedy gdy rozum i wola są przywiązane do innej tezy niż to co wyrażają słowa i czyny, tylko wtedy mamy do czynienia z kłamstwem. Oczywiście nie zawsze jesteśmy obowiązani do mówienia prawdy. Na przykład gdy małe dziecko pyta o to skąd się wzięło na świecie to nie należy robić szczegółowego wykładu z anatomii i fizjologii ludzkiego rozmnażania. Są sytuacje w których mówienie prawdy prowadzi do grzechu - taką sytuacją jest np wyjawienie tajemnicy oczywiście jeśli jest ona godziwa. W ocenie moralnej kłamstwa wiele zależy od okoliczności.

Gorszym grzechem jest oszczerstwo. Tutaj mamy do czynienia z kłamstwem kwalifikowanym powodowanym chęcią zaszkodzenia bliźniemu. Taki grzech zawsze wymaga zadośćuczynienia w postaci wyjawienia prawdy którą się zafałszowało. Grzech jest tym poważniejszy im bardziej godzi w dobro osoby którą krzywdzimy. Bywa że oszczerstwo jest grzechem cięższym niż kradzież czy rozmyślne zranienie danej osoby. 

Często zapomina się wyznawać przy 8 przykazaniu oszustwa, zresztą świadomość tegoż moim zdaniem jest niewielka. Tymczasem oszustwo to bardzo wysublimowana forma kłamstwa - mianowicie stworzenie takich okoliczności aby osoba wpadła w błąd co do oceny stanu faktycznego. Oszustwo nie musi dotyczyć spraw natury materialnej. Często oszustwo tym gorsze im bardziej dotyczy właśnie dóbr natury osobowej.

Również niska jest świadomość co prawda mniejszych grzechów, ale mających nierzadko poważne skutki. Szczególnie popularne one są w kręgach kościelnych. Pierwszym z nich jest plotka czyli wygłaszanie tez niepotwierdzonych. Złośliwość plotki polega na przekazywaniu informacji powszechnie ciekawych ale bez dokładnego zbadania. Plotki mają tendencję do ewoluowania i urastają często do całkiem poważnych sprzeniewierzeń prawdy. Drugim grzechem jest obmowa - to nic innego jak wyjawianie prawdy która szkodzi bliźniemu bez uzasadnionej przyczyny. Obmowa jest wtedy gdy wyjawiona prawda została przekazana niewłaściwym osobom, bez względu na dobro osoby obmawianej jak również społeczności do której należy.

Wreszcie chyba najbardziej złośliwy grzech przy 8 przykazaniu, mianowicie obłuda. Grzech ten moim zdaniem jest blisko spokrewniony z grzechami przeciw Duchowi Świętemu, prowadzi bowiem do oszukiwania samego siebie i w konsekwencji do trwania w niepokucie aż do śmierci. Obłuda chodzi zawsze w parze z pychą. Paradoksalnie im bardziej inteligentnego człowieka dotknie tym większe spustoszenie sieje, ponieważ nieujawniona w odpowiednim momencie zawsze sprowadza śmierć wieczną. 

Niektórzy zaliczają przy tym przykazaniu wulgaryzmy. Otóż co do zasady się zgadzam że o czystość języka należy dbać, jednak i te słowa mają swoje właściwe miejsce. Jeśli nie wykraczają poza nie to przewinienia moralnego moim zdaniem nie ma. Na pewno nie powinno się z tego robić grzechu śmiertelnego aczkolwiek znane zwłaszcza z języków słowiańskich przecinki wulgarne to coś z czym należy walczyć podobnie jak z innymi objawami prymitywizmu intelektualno-kulturalnego. 

W XXI w należy przy tym przykazaniu zwrócić szczególną uwagę na korzystanie z mediów masowego przekazu. To właśnie w tak zwanej wirtualnej przestrzeni popełnia się dziś najwięcej wykroczeń. Grzechy te szczególnie łatwo popełnić siedząc za klawiaturą i korzystając z pozornej anonimowości. Sam jako wyklęty kleryk czynnie działający w sieci regularnie robię sobie rachunek sumienia z odpowiedzialności za słowo pisane. 

Przykazanie 8 jest powodem wielu śmiertelnych upadków moralnych. Należy zachować więc tutaj szczególną uwagę i baczyć na różne odcienie tego samego w gruncie grzechu bo dotykającego prawdy. Oczywiście restytucja zwykle będzie polegać na wyjawieniu owej prawdy aczkolwiek nie zawsze będzie to korzystne. Z pewnością mądry spowiednik nałoży odpowiednią pokutę i doradzi jak grzech naprawić by nie wywołać jeszcze większej szkody.

Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk