sobota, 13 kwietnia 2019

Przykazanie 7: "Nie kradnij"

Laudetur Iesus Christus!

Wydawałoby się że kwestia siódmego przykazania jest w praktyce moralnej prosta - każdy kto nie żyje w socjalizmie powinien wiedzieć czym jest własność. Od dziecka mamy wysokie poczucie tejże, jednak uważam że problem jest spory i to nie tyle z samym pojęciem własności co świadomością możliwości jej naruszania.

Typowymi przykładami grzechów są tu oczywiście kradzież, zniszczenie czyjejś rzeczy czy nieoddanie pożyczonej. Kluczowym jednak rozróżnieniem jest oddzielenie materii ciężkiej od lekkiej w tym grzechu. Uznana opinia moralistów mówi że materię ciężką stanowi zabór mienia równowartości tygodniowego utrzymania danej osoby. Rzecz jasna dla każdej osoby będzie to wartość inna wiele zależy od tego czy taka osoba żyje samotnie czy ma kogoś na utrzymaniu. W kwestiach własności wspólnej należałoby wziąć przeciętną wartość takiego utrzymania w kolektywie posiadającym. Czy to oznacza że wolno zabierać różne drobne rzeczy? Bynajmniej! Cała złośliwość polega tutaj na tym że własność taka się kumuluje i w praktyce gorszy grzech ma ten kto regularnie wynosi z zakładu pracy długopisy ale robi to regularnie i przez długi okres czasu niż ktoś kto ukradnie komuś książkę niskiej wartości bo akurat takiej nie ma a bardzo chce ją posiadać. Należy się w każdym przypadku trzymać zasady: "póki wziątek nie zwrócony póty grzech nie odpuszczony" - jest to złota reguła restytucji w tym przykazaniu. Oczywiście w przypadku materii ciężkiej restytucja obowiązuje bezwzględnie, jednak należy i warto wyrównywać także i mniejsze przewinienia. Należy pamiętać o tym że dobra zmieniają swoją wartość w czasie także pozbawienie kogoś możliwości użytkowania przez określony czas ze swojej własności wymaga wynagrodzenia. W praktyce restytucja prawie zawsze powinna być odpowiednio większa niż sama wartość bezprawnego zaboru. Uwaga! Kapłan nie ma obowiązku z urzędu ustalać wysokości tej restytucji i nałożyć w tej kwestii stosownej pokuty, aczkolwiek jest to wielce pożyteczne i po tym można poznać dobrego spowiednika że drąży w takiej kwestii. Również wierny ma prawo pytać o to i otrzymać odpowiedź. Od tego jest spowiednik by ocenić wielkość szkody na podstawie samooskarżenia penitenta i nałożyć odpowiednią restytucję. Nie jest ona pokutą w ścisłym tego słowa znaczeniu aczkolwiek jest to zadośćuczynienie konieczne, to znaczy bez tego sakrament pokuty jest nieważny. Restytucja nie musi być jawna, jeśli niemożliwy jest odpowiedni zwrot bo na przykład firma którą okradaliśmy rozwiązała się albo osoba okradziona zmarła lub straciliśmy z nią kontakt można dokonać restytucji zastępczej i zwrócić równowartość a najlepiej trochę więcej na jakiś zbożny cel. 

Wydaje się że największe grzechy przeciwko własności popełniane są w układzie zobowiązań pracowniczych. Katalog grzechów wołających o pomstę do nieba wymienia wstrzymanie zapłaty pracownikom. Należy jasno podkreślić iż jest kilka wariantów tego grzechu. Nie chodzi tylko o zwykłe niewypłacenie wynagrodzenia. Uważam że także niesprawiedliwe nakładanie kar finansowych na pracowników, zmuszanie do zawierania umów na czarno lub pół-czarno  gdzie czasem nawet większa wypłaty przekazywana jest pod stołem to praktyki sprowadzające się do powyższego. Jest to nic innego jak okradanie pracownika z należnych mu składek ubezpieczeniowych. Niezależnie od poglądów na temat systemu emerytalnego czy rentowego nie można stawiać pracownika w sytuacji kiedy on musi się godzić na takie warunki. Jeszcze ciekawszym a dużo powszechniejszym sposobem popełniania tego grzechu przez pracodawcę jest zmuszanie do bezpłatnych nadgodzin. Problem jest powszechny i ta niesprawiedliwość rzeczywiście sięga bram nieba. Należy pamiętać iż pracownik w stosunku do pracodawcy zawsze stoi na pozycji niższej  stąd też do przewinienia pracodawcy są sprowadzone do grzechu wołającego o pomstę do nieba a nie na odwrót. Jednak nie rzadsze jest uchybianie się od umówionej pracy, chodzenie na lewe zwolnienia, pracowanie tylko wtedy gdy jest nadzór. Te przewinienia pracowników bardzo szybko mogą doprowadzić ich do grzechu w ciężkiej materii a więc zagrożenia życia wiecznego!

Kolejną grupą zapomnianych grzechów są uchybienia wobec własności publicznej. Wspomniałem o tym że zmuszanie pracowników do pracy na czarno czy pół-czarno jest grzechem wołającym o pomstę do nieba. Niestety jednak sami pracownicy często to robią aby uchylać się od płacenia podatków lub co gorsza alimentów. Temat wymagałby w zasadzie osobnego opracowania, ponieważ w obecnej sytuacji podatki są niesprawiedliwie wysokie. W czasach gdy ludzie bardziej wierzyli w Pana Boga oddawano dwie dziesięciny - na króla i na Kościół. W praktyce płacono podatek 20% i tylko od dochodów. Dzisiaj obciążenia osiągają zawrotne progi 80%! - wynika to z tego że często te same pieniądze kilka razy opodatkowywane. Zatem kwestia uchylania się od podatków nie jest jednoznaczna moralnie w obecnej sytuacji. Wina spoczywa na niegospodarności rządzących. Ciągłe zadłużanie państw oraz organizowanie budżetu licząc się tylko z dobrem własnego ugrupowania politycznego a nie z rzeczywistym dobrem wspólnym to poważne grzechy śmiertelne polityków. Dotyczy to ich wszystkich także na szczeblu samorządowym. Zanim ktoś podejmie decyzję o tym aby wydać pieniądze musi się poważnie zastanowić czy wydatek jest rzeczywiście potrzebny. Nie wolno składać dobra wspólnego na ołtarzu politycznych korzyści! W pierś musi się tutaj także niestety uderzyć duchowieństwo. Specyfika posługiwania i tytuł z którego wielu z was nabywa środki materialne powoduje że powinniście się specjalnie zatroszczyć o to by dobrze właściwe wydatkowanie owych środków. O tym będzie jeszcze mowa przy trzecim przykazaniu jednak już tutaj sygnalizuję tę kwestię bo jak pisze prorok Aggeusz: "Czy to jest czas stosowny dla was, by spoczywać w domach wyłożonych płytami, podczas gdy ten dom (Boży) leży w gruzach?" (Ag 1,4) Rzecz jasna należy podkreślić także jednostkową odpowiedzialność za dobro wspólne  - jednak tutaj chyba czytelnicy rozumieją w czym rzecz się zasadza. Niestety w społeczeństwie panuje ciągle mentalność socjalistyczna i jej konsekwencje a obecna sytuacja społeczno-gospodarcza zdaje się ten problem raczej pogłębiać... .

Poważnym problemem współczesnych czasów są grzechy powodowane nadmierną troską o dobrostan materialny. W zasadzie można by je wymienić także pod 10 przykazaniem. Chodzi o postawę niepohamowanego konsumpcjonizmu i materializmu. W dzisiejszych czasach marnuje się mnóstwo zasobów i nie dba się o to by marnowane były godziwie dysponowane wobec biedniejszych. Nie chodzi o politykę socjalistyczną tymi dobrami ale solidarnościową. Wiele wartości cenniejszych niż posiadanie jest składanych na ołtarzu własności. Chodzi mi także o pracoholizm który psuje życie rodzinne, ale nie tylko bo także inne relacje nawet wewnątrz pracownicze w korporacjach. Szczególnie bogaci powinni się zastanowić do jakiego momentu pomnażanie majątku rzeczywiście podwyższa komfort ich życia a od jakiego poziomu staje się tylko rozwijaniem w sobie próżności. Oczywiście każdy ma prawo poprawić swój byt doczesny jeśli uczciwie do posiadania dochodzi. Zadaję jednak pytanie czy posiadanie wielu domów, samochodów, jachtów, samolotów etc rzeczywiście poprawia jakoś życia - jeśli nie to jest to przyczyna poważna do uczynienia rachunku sumienia. Również nabywanie środków materialnych metodami niegodziwymi typu lichwa jest grzechem. Nie wolno wykorzystywać złej sytuacji bliźniego do tego by samemu się bogacić nawet jeśli on sam przymuszony lub mniej inteligentny godzi się na niekorzystne dla niego warunki. 

Jako przyczyny grzechów przeciw siódmemu przykazania wymienia się przewinienia przeciw dziesiątemu przykazaniu. Jednak oba te przykazania należy umieć rozróżniać. Teologia moralna poza chciwością i zazdrością wymienia jako przyczynę grzechów przeciw siódmemu przykazaniu lenistwo. Ten grzech główny o ile nie robimy oddzielnego wyliczenia tychże należy wymienić właśnie tutaj. Bardzo często nie posiadamy tyle ile potrzebujemy właśnie dlatego że byliśmy lub jesteśmy leniwi. Nie należy lenistwa traktować jako czystej niechęci do pracy. Bardzo często ma ono bardziej zawoalowaną postać na przykład notorycznej prokrastynacji lub innych form złego gospodarowania czasem także w formie uzależnień od środków komunikacji medialnej i samych mediów.

Jak widać problem tego przykazania jest złożony. O grzechach wyznawanych tutaj pisano całe traktaty. Pragnąłem zasygnalizować pewne często pojawiające się w życiu a pomijane w rachunkach sumienia problemy. Świat się zmienia i również formy własności ulegają w naturalny sposób ewolucji. Należałoby wspomnieć o własności intelektualnej czy wirtualnej ale sądzę iż moi czytelnicy ze świadomością tychże nie mają problemów. Być może kiedyś wątek zostanie rozwinięty. Na razie tylko przypominam o dokładnym rachowaniu sumienia. Zapomnienie wielkości grzechu wskutek zawinionego zaniedbania nie znosi odpowiedzialności za niego. Wydaje się tutaj zasadna postawa celnika Zacheusza. Być może przykład ten wydaje się radykalny ale osobiście uważam że wiele nawet czytających mnie osób musi postąpić w podobny sposób aby uratować swoją duszę.

Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz