piątek, 15 grudnia 2017

Jak pokutować w modernistycznej wspólnocie?

Laudetur Iesus Christus!

Kryzys modernistyczny bardzo boleśnie dotknął dyscypliny pokutnej. Jak napisałem w poprzednim wpisie, już nawet tradycyjne okresy pokutne jak na przykład adwent tracą swój pierwotny charakter. Każdy wierzący katolik wie, że aby dojść do zbawienia trzeba pokutować za grzechy które się w życiu popełnia. Katolickie katechizmy wymieniają w aspekcie pokuty trzy najprzedniejsze uczynki człowieka: post, modlitwę i jałmużnę. 

Pokuta należy do ważnych środków zbawienia, niestety jednak we współczesnych domach formacji, wielu wspólnotach zakonnych duch pokuty nie tylko upadł, ale jest także prześladowany. Świadczy o tym niedawny list byłego nowicjusza, który skarżył mi się na to że przełożeni wyrzucili go z powodu nałożenia sobie pokuty ponad to co wymagał zakon. Przy tym nie złamał on posłuszeństwa - nie dostał on żadnego polecenia czy upomnienia, a jedynie wydalenie. Takich przypadków jest wiele i trzeba się umieć przed tym skutecznie bronić. 

Jak więc pokutować w nowym seminarium czy zakonie, żeby korzystać ze środków które Kościół słusznie zaleca, a jednocześnie nie podpaść przełożonym i tak zwanym współbraciom? Może najpierw aspekt pozytywny. Chrystus Pan naucza: "Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. (...) Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz,  aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie." (Mt 6, 1-6; 16-18) Jeśli więc jest coś pozytywnego w prześladowaniu pokuty, to jest to właśnie wymóg czynienia jej w ukryciu - bowiem prześladowanie zakłada zejście do podziemia. Paradoksalnie opresja w tej dziedzinie ułatwia więc wykonanie Chrystusowego polecenia.

Tak więc czyny pokutne należy wypełniać w ukryciu nie tylko z powodu tego, że Chrystus Pan tak nakazał ale dziś także ze względów koniunkturalnych. W ukrywaniu się z pokutą nie ma nic przeciwnego wobec posłuszeństwa. Zakłada to nawet w pewnym stopniu ułatwienie tej rady ewangelicznej, w momencie bowiem ujawnienia naszych  praktyk pokutnych narażamy przełożonego jeśli jest modernistą na to, że do swoich grzechów dołoży jeszcze często nadużycie władzy oraz odwodzenie podległego wiernego od łask płynących z pokuty. Trzeba jednak spełnić dwa warunki: praktyki pokutne nie mogę szkodzić zdrowiu i nie mogą odbijać się na obowiązkach stanu. Pokuta choć jest obowiązkowa stanowi jednak coś ponad nasze obowiązki codzienne i tylko wtedy jest miła Pan Bogu gdy jest ofiarowana w połączeniu z troską o życie jakie nam dał oraz obowiązki stanu jakie nam nałożył.

Jeśli chodzi o post, to w życiu wspólnotowym odpadają wszelkie czyny o charakterze publicznym. Niejedzenie posiłku lub ostentacyjne odstawianie pokarmów mięsnych czy innych ściągnie uwagę braci seminaryjnej czy zakonnej. Będzie to niestety uznane za dziwactwo. Łatwo jednak jest przeprowadzić post ilościowy - zjeść tylko trochę, albo poza refektarzem nie przyjmować żadnych pokarmów, co w wielu seminariach dalej jest dużym wyrzeczeniem. Co prawda w moim seminarium jedzenie się poprawiało, ale pamiętam jeszcze na I roku jak zdarzał się Łazarz, a do samego końca Hizop - te pokarmy swoje nazwy miały nie bez powodu... . Po latach wspomina się je z uśmiechem, ale człowiek który chciał pościć, mógł się przy nich umartwić, co poniektórzy twierdzili że także stracić zdrowie... . Tak więc post w wymiarze ilościowym jest jak najbardziej możliwy i szczerze pisząc ten rodzaj postu bywa najbardziej dotkliwy. Pościć można także ograniczając dostęp do mediów - znowu ma to rację wtedy kiedy ograniczamy rozrywkę. Jeśli jakiś kleryk prowadzi w mediach ewangelizację to nie wolno mu z niej rezygnować pod pozorem postu. Analogicznie można potraktować kwestie związane z rekreacją przy czym trzeba znowu uważać by nie narazić się na bycie niewspólnotowym - to bardzo poważny delikt w modernistycznych domach formacji zagrożony nawet usunięciem. Pamiętać należy, że post to wyrzeczenie się jakiegoś dobra należnego. Nie robimy żadnej ofiary wyzbywając się grzechu - to jest nasz obowiązek. 

W kwestii modlitwy sprawa wydaje się prosta. Seminarium czy klasztor powinien być oazą modlitwy, a kleryk który dużo się modli powinien być wzorem dla współbraci. Niestety praktyka pokazuje że również pobożność jest tępiona przez modernistów. Modlić się należy tyle i ile przewiduje plan dnia. Spędzanie nawet rekreacji na modlitwę może być w niektórych miejscach uznane za dewocję. Oczywiście nie brakuje osób, które są pobożne tylko na pokaz, jednak one zwykle miarkują się gdy widzą, że swoim pozerstwem przesadziły. Prawdziwa pobożność nie zważa na otoczenie. Co prawda człowiek pobożny nie zaniedba swych obowiązków codziennych, ale zwykle ma też siłę ducha by oprzeć się bezczelnym często docinkom wspólnoty. Postawa taka szybko uznawana jest przez przełożonych za niepasującą do wspólnoty. Ks. Jochemczyka wyrzucono za "kiczowatą pobożność" - ilu nieznanych nam kleryków nie mogło z podobnych względów zrealizować swojego powołania? Modlitwy w zakresie zewnętrznym należy więc ograniczyć do czasu wyznaczonego przez plan dnia. Bezpiecznym czasem umożliwiającym zwiększenie czasu spędzonego na rozmowie z Panem Bogiem jest poranek. Raczej nikt nie pogoni kleryka czy zakonnika który wcześniej przyjdzie do kaplicy lub kościoła, pod warunkiem że nie zbudzi socjuszy. Należy nauczyć się modlitwy nieustannej i przebywania ciągłego z Panem Bogiem. Różaniec można w ciszy odmawiać w czasie pracy fizycznej, to samo dotyczy dodatkowego rozmyślania. Nawet przejście z jednego zajęcia do drugiego można wypełnić nabożną myślą. Święci są doskonałym przykładem jak realizować Boże życie często w ukryciu przed całym światem. 

Wreszcie jałmużna. Wydawać by się mogło, że skromne zasoby kleryka czy zakonnika uniemożliwiają wypełnianie tej rady ewangelicznej. Nic bardziej mylnego. Oczywiście afiszowanie się przeznaczeniem jakiejkolwiek sumy zwłaszcza w środowisku zakonnym i to z tego co stanowi kieszonkowe na najbardziej potrzebne sprawy osobiste może być odebrane negatywnie. Należy jednak pamiętać, że jałmużnę można uczynić także z rzeczy niematerialnych, choćby z czasu wolnego. Rozmowa z irytującym współbratem, albo poświęcenie dodatkowo komuś czasu lub pomoc w wykonaniu czyjegoś oficjum jest jałmużną, często bardziej wartościową niż sypnięcie groszem, który zbywa. 

Reasumując - realizowanie pokuty w realiach współczesnego modernizmu choć nie jest łatwe to jednak jest możliwe. W przeciwieństwie do wyznawania i praktykowania czystej wiary zwykle nie wymaga heroiczności cnót. Pomimo szeregu problemów na jakie trafia pokutujący znamienny jest aspekt pozytywny - łatwość w wypełnieniu Chrystusowego nakazu czynienia pokuty w skrytości. I tym optymistycznym akcentem pragnę wszystkich wiernych Tradycji kleryków żyjących w seminariach, księży w parafiach czy konwiktach lub osoby konsekrowane w klasztorach zachęcić do praktykowania pokuty za grzechy własne i całego świata. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.

Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz