poniedziałek, 25 grudnia 2017

Warunki betlejemskie, czyli rzecz o bieliźnie kielichowej

Laudetur Iesus Christus!

W świątecznym zabieganiu zapominamy często o sprawach najważniejszych. Ludzie świeccy krzątają się wokół zakupów, przystrajania swoich domów i miejsc pracy często tandetnymi ozdobami. Duchowieństwo zaś spędza ten czas również na mniej lub bardziej właściwych rzeczach. Są więc kapłani którzy biegają od jednego do drugiego spotkania opłatkowego, są też tacy którzy gros czasu spędza w konfesjonale. Przeżycie świąt w jakimkolwiek stanie przyszło nam żyć powinno być związane z refleksją nad przeżywanymi treściami. Dzisiejszego posta kieruję głównie do kapłanów, jednak pozostali wierni też wiele skorzystają, zwłaszcza jeśli w tworzeniu warunków betlejemskich na ołtarzach Pańskich są czynnie zaangażowani.

Rozważmy więc na początek fragment tzw Ewangelii dzieciństwa: "W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie." (Łk 2,1-7) Czytamy, że Najświętsza Maryja Panna owinęła Syna Bożego w pieluszki i złożyła w żłobie. Katolicka mistyka porównuje często kapłana do Maryi. Owa zrodziła Go w sposób cielesny i kapłan ma moc sprowadzenia Chrystusa Pana cieleśnie obecnego w znaku chleba na ziemię. Jak dobrze wiemy z katechizmu owo sprowadzenie Pana Jezusa na ziemię otacza szereg obrzędów zwanych zbiorczo Mszą Świętą. Żeby Msza Święta była ważnie sprawowana potrzeba niewiele: ważnie wyświęconego kapłana, odpowiedniej materii chleba i wina oraz słów i właściwej intencji kapłana sprawującego Najświętszą Ofiarę. Żeby jednak ten akt odbył się godnie potrzeba dużo więcej różnego rodzaju westymentów, pięknie sprawowanych rytów, posługujących etc. Naczynia do sprawowania Mszy Świętej otacza się od czasów co najmniej po apostolskich różnymi okryciami zwanymi bielizną kielichową. Mają one ścisły związek z Ciałem i Krwią Pana Jezusa Chrystusa, dlatego tradycyjnie poświęcać powinien je biskup. Stare przepisy liturgiczne ściśle określają sposób traktowania bielizny kielichowej. Niestety nowe przepisy kwestie te zbywają na tyle krótko, że wiele kwestii pozostaje niewyjaśnionych. Stosując hermeneutykę ciągłości należy więc zachować stare czcigodne obyczaje. Podczas gdy wielu kapłanów toczy boje o krzyże na ołtarzu, odpowiedni ornat, krzyżowanie stuły czy zakładanie manipularza, kwestie ważniejsze pozostają pozostawione bezmyślnej często profanacji. I nie twierdzę, że kapłanom tym brakuje wiary, ale często nie rozumieją hierarchii wartości. A wydaje mi się też, że łatwiej jest przekonać proboszcza czy rektora miejsca do posiadania własnego zestawu bielizny kielichowej i jej wyłącznego użytkowania niż do korzystania z oddzielnych szat liturgicznych. 

Pełniąc służbę liturgiczną w wielu świątyniach natknąłem się na różne rodzaje nieuszanowania rzeczy świętych. Najczęstszą był brak szacunku wobec bielizny kielichowej. Przypominam że należą do niej: korporał (na którym w trakcie tradycyjnej liturgii składane jest Ciało Pańskie), palka (która przykrywa kielich i chroni go przed owadami) oraz puryfikaterz (służący do puryfikacji naczyń liturgicznych - w każdym rycie ma on kontakt ze Świętymi Postaciami). Niektórzy zaliczają także welon kielichowy, jednak ten nie ma bezpośredniego kontaktu ze Świętymi Postaciami i nie jest w NOM-ie obowiązkowy. Pierwszym i najbardziej powszechnym rodzajem nieuszanowania jest pozostawienie troski o bieliznę osobom nieposiadającym wyższych święceń, lub w przypadku NOM-u przynajmniej posługi akolitatu. Jest to plaga. Jeszcze mój Ojciec wspominał, że gdy był ministrantem za dotykanie tychże ubiorów i kielicha groziła ekskomunika. Opowiedział mi że gdy jego kolega wziął do ręki kielich, to choć był próżny przeor wykrzyczał: "ekskomunika". Ile słuszności w tej historii potwierdzą biegli znawcy prawa liturgicznego i kanonicznego. Może ktoś powie przesada, jednak  dbałość o rzeczy święte jest znamieniem prawdziwej pobożności. Dziś paramentów mszalnych i bielizny kielichowej dotykać mogą wszyscy. Jest to z pewnością rodzaj profanacji i kapłani powinni chronić przynajmniej niepuryfikowane naczynia oraz bieliznę kielichową przed dotykaniem ze strony osób nie posiadających odpowiednich święceń. Gdyby tego było mało często zwykłym kobietom poleca się pranie bielizny kielichowej, która często traktowana jest na równi z obrusami czy co gorsza zupełnie świeckim odzieniem... . Już sam pomysł, by pranie tego co ma bezpośredni kontakt z Ciałem i Krwią Pana Jezusa Chrystusa powierzać laikom jest sprzeczny z zamysłem hierarchii, ustanowienia lewitów w Nowym Testamencie, ich to bowiem jest funkcja. Wobec tego procederu logicznym staje się, że również do puryfikowania naczyń liturgicznych, a nawet rozdawania Ciała Chrystusa nie potrzeba żadnych święceń. Znamienne jest iż praktyka dotykania bielizny kielichowej, paramentów mszalnych oraz prania korporału i puryfikaterza poprzedziła wprowadzenie nadzwyczajnego szafarzatu.

Skutkiem desakralizacji bielizny kielichowej jako takiej jest brak troski o nią. Często pozostaje ona zwyczajnie brudna. Używana jest czasem przez kilku kapłanów jedna i ta sama przez kilka dni. Zdarzało mi się widzieć puryfikaterze  w takim stanie, że brało mnie na wymioty... . Nawet ręczniczek do lavabo wydawał mi się czasem czystszy. Drodzy kapłani, jeśli już względy sakralne do was nie przemawiają, to może chociaż higieniczne... . To co się dzieje na kredensjach i ołtarzach wielu parafii przyprawia o zgrozę. I piszę to celowo w Święto Bożego Narodzenia! Bo chociaż wiem, że bielizna kielichowa symbolicznie oznacza prześcieradła w które zostało złożone Ciało Pańskie po ukrzyżowaniu, to jednak analogia do pieluszek w które złożyła Pana Jezusa Chrystusa Najświętsza Dziewica nie jest bez znaczenia. Dla świata każda Msza Święta to swoiste Boże Narodzenie. I chociaż nie mamy wielkiego wpływu do jakiego świata przychodzi Chrystus Pan - możemy jedynie przygotować własne serce i głosić innym nawrócenie - to jednak mamy wpływ drodzy kapłani na to w jakim otoczeniu jest składane Boże Ciało. Polecam Wam drodzy księża uczynić sobie zatem kilka postanowień z okazji zbliżającego się nowego roku:
1. Postaram się o trzy komplety lnianej bielizny kielichowej: korporału, puryfikaterza i palki. Wszystkie będą w kolorze białym. 
2. Dam je poświęcić katolickiemu biskupowi (można w tym celu zrobić sobie pielgrzymkę do Lichenia, gdzie rezyduje abp Lenga - z pewnością pomoże...)
3. Nigdy więcej nie powierzę bielizny kielichowej laikom ani nie będę jej używał wspólnie z innymi kapłanami.
4. Osobiście będę prał codziennie puryfikaterz, a jeśli sprawuję Mszę Świętą tradycyjną także korporał. Wodę z pierwszego prania zleję do specjalnej studzienki, a jeśli jej brak to do roślin. 
5. Pozostałe przybory będę otaczał odpowiednią troską i dbał o ich czystość według potrzeby.

Drodzy kapłani - bielizna kielichowa ma bezpośredni związek z Ciałem i Krwią Pana Jezusa Chrystusa. Jeśli traktujecie Naszego Pana jak osobę, a akt przeistoczenia jako realne i substancjalne zjawienie się Pana Boga w postaci chleba i wina to przejmiecie się tą lichą dezyderatą jaką do Was wystosowałem. Czy wyobrażacie sobie nie zmieniać bielizny intymnej prze choćby dwa dni? A wielu z Was czyni to wobec bezbronnego Ciała Chrystusa. Święto Bożego Narodzenia uczy katolickiego kapłana pietyzmu wobec spraw związanych z Najświętszą Ofiarą. Śpiewając kolędy wspomnijcie troskę Najświętszej Maryi Panny wobec Dzieciątka Jezus. Wskrzeście w sobie odrobinie empatii i wprowadźcie katolickie sposoby obchodzenia się z Panem Bogiem na Mszach sprawowanych przez Was. Niech Was w tym wspomaga Święta Boża Rodzicielka Maryja.

I przy okazji wszystkim czytelnikom bloga życzę wszystkiego co dobre i katolickie z okazji świąt Narodzenia Pańskiego. Niestety naród dalej kroczy w ciemności, a pasterze śpią. Ale Pan Bóg nie  da swego dziedzictwa na zatracenie. Zachowajmy więc czujność. Christus natus est pro nobis. Alleluia!

Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz