piątek, 23 lutego 2018

Laksatywny laksyzm

Laudetur Iesus Christus!

Dziś pierwszy wielkopostny wpis. Tegoroczny wielki post zamierzam poświęcić tematom błędów współczesności. Na warsztat wziąłem kilka z nich - jest to mój autorski wybór powodowany w dużej mierze kilkuletnimi obserwacjami.

Wielu czytelników bloga być może z pojęciem laksyzmu się nigdy nie spotkała. W sensie ścisłym laksyzm to pogląd zgodnie z którym każda przesłanka podważająca określoną normę moralną zwalnia nas z jej przestrzegania. Błąd w tej formie został potępiony już przez papieża Innocentego XI w 1679 r. Dzisiaj laksyzm rozumiany jest często szerzej i sprowadza się do liberalizmu obyczajowego,  nawet do libertynizmu. Na potrzeby bloga zajmę się omawianiem tegoż problemu w jego głównie współczesnej odsłonie.

Należy jednak sięgnąć najpierw do źródeł. Pierwszymi propagatorami laksyzmu byli jezuici, którzy w XVII wieku rozwinęli nowy prąd w teologii moralnej - kazuistykę. W skrócie kazuistyka zasadza się na ocenianiu każdego czynu nie w aspekcie niezmiennych norm etycznych, ale całego spektrum okoliczności. Tendencja która z początku wydawała się słuszna okazała się w rezultacie jedną najciemniejszych kart katolickiej nauki moralnej. Dochodziło bowiem do tego, że dumka jezuickich teologów pod pozorem troski duszpasterskiej usprawiedliwiała najbardziej ohydne zbrodnie. Zainteresowanych odsyłam do "Prowincjałek" Blaise'a Pascala, które gdyby nie realizm przedstawionych tam dysput można byłoby potraktować jako dzieło wprost komediowe. Niestety poglądy prezentowane w tym polemicznym dziele nie tylko były głoszone, ale też powszechnie drukowane co umocniło wrogów wiary katolickiej i jeszcze bardziej pogrążyło wierzących w odmętach oświecenia.

A zatem mamy początek stylu uprawiania teologii moralnej, który choć na kilka wieków w nurcie katolickim ucichł, to jednak w epoce posoborowej wrócił ze zdwojoną siłą. I można stawiać słynne ewangeliczne antytezy w przewrotnej formie: "Pan Jezus Chrystus powiedział nie będziesz oddalał wziętej żony, a my wam powiadamy przez surową obyczajowość wam to przykazał, co bowiem miłość rozkaże człowiek spełnić musi, wszak Bóg jest miłością".  Oczywiście jest to drwina, ale w wielu kwestiach współczesne uprawianie teologii moralnej jak również kanonistyki do tego się sprowadza. Mamy określoną normę czy to moralną, czy też prawną i zaczynamy wymyślać kazusy (przypadki) w której dajemy popis naszym zdolnościom do zazwyczaj przewrotnego uzasadniania że w tym konkretnym przypadku zachodzi konieczność epikii. To słowo epikeia z greki wzięte jest znakiem rozpoznawczym laksystów. Niemal każde swoje intelektualne wszeteczeństwo uzasadniają bądź epikeią bądź też ideą fałszywego miłosierdzia

Dzisiaj teologia moralna często ukrywa laksyzm w różnoraki sposób. Sądzę, że najczęstszym jest mieszanie porządków etycznych czyli badanie jednego czynu pod kątem różnych metodologicznie systemów etycznych i próba tworzenia z tego syntezy. Wnioski z tak prowadzonego rozumowania teologią moralną już nie są, choć za takowe są uznawane. W ostateczności osąd danej rzeczywistości zostaje sprowadzony do pozostawienia czytelnikowi wolności sumienia. W rzeczywistości wiele współczesnych publikacji nie tylko nie rozwiązuje problemów moralnych, ale stawia czytelników poszukujących rozwiązania często przed dylematami jakich nie mieli przed lekturą. Taki styl uznaje się dziś za naukowy i nienarzucający. Problem w tym, że sposób doboru argumentów i przeprowadzenie wywodu często zakrawa o jawną manipulację, co samo w sobie nie jest godziwe. Mamy więc dyscyplinę teologiczną, której regres zaznacza się  w tym że ucieka ona od swojego pierwotnego przeznaczenia, a jest nim osąd rzeczywistości w perspektywie Boże objawienia. Teologia moralna, jeśli chce nią pozostać musi odpowiadać stale na pytanie: jak Pan Bóg ocenia dany czyn, a nie na pytanie jak okoliczności tego czynu wpływają na ludzką jego ocenę. 

Tak zwana teologia moralna często służy dziś dwom celom. Pierwszym jest diagnoza rzeczywistości, co jeśli pozostaje jedynym celem danego wywodu godne jest bardziej etologii niż teologicznej nauce o moralności. Drugim jest usprawiedliwianie ludzkich błędów i w tym zbliża się ona do psychoterapii prowadzonej przez metody seminaukowe. Objawy laksyzmu obecnego w teologii moralnej są łatwo rozpoznawalne. Chyba najbardziej widoczne są eufemizmy stosowane w katechizmach. Grzech nazywany jest rzeczą wewnętrznie nieuporządkowaną, perspektywa winy przedstawiana jest w nazbyt optymistyczny sposób, a środki pokutne zredukowane często tylko do modlitwy. Poszczególne grzechy nazywa się w sposób złagodzony - zamiast obżarstwa mamy nieumiarkowanie w jedzeniu, zamiast głupoty nieroztropność, a nierząd bywa opisywany jako współżycie przedmałżeńskie. Do tego dochodzi tragiczna praktyka spowiednicza - notoryczne zaniedbywanie realnej pokuty. Spowiednicy często udzielają porad niemiłosiernie powierzchownych. Nie wskazują na konieczność naprawienia wyrządzonego zła, nie nakładają obiektywnych pokut, zbywając akt zadośćuczynienia modlitwą często prostszą niż tradycyjny katolicki pacierz. Tak wychowani wierni nie widzą w grzechu wielkiego zła i nie wystrzegają się go. Kazania i rekolekcje omijają coraz bardziej kwestie stricte moralne zbywając je omawianiem ważniejszych w końcu spraw społecznych. Gdyby jeszcze owe były prezentowane zgodnie z katolicką nauką społeczną... . 

Laksyzm swoje źródło ma w niepokornych studiach teologicznych. Przesiąknął najpierw do studiów kościelnych, a dziś rozszerza się w formie liberalizmu obyczajowego na cały świat katolicki. Remedium jest odnowa duchowa i intelektualna akademików katolickich. Powrót do teologii moralnej w jej radykalizmie ewangelicznym na miarę Ojców Kościoła, czy św. Tomasza z Akwinu. Powrót do konfesjonałów rzetelnych sum spowiedniczych i odnowa pokuty w Kościele. Nie łudźmy się. Nawet jeśli przy tak powierzchownej praktyce pokutnej udaje się katolikom bez winy przejść na tamten świat, to pozostaje ogrom kar związanych z licznymi grzechami. I podczas gdy mnóstwo dusz cierpi niesamowity ogień czyśćcowy przewrotni kaznodzieje podają fałszywy obraz tego miejsca zwodząc wiele dusz często do samego piekła, bowiem nieprzestrzeżeni wędrowcy nie baczą na zagrożenia. Pamięć o rzeczach ostatecznych jest najlepszą motywacją do nawrócenia  i do życia zgodnie z Bożym prawem. 

A dlaczego użyłem wyrażenia laksatywny? Bo laksyzm działa przeczyszczająco, szybko uwalnia od zaparć sumienia - powoduje jednak poważne i groźne dla życia (głównie wiecznego) odwodnienie. 

Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk

1 komentarz:

  1. Ta drwina, to wytłumaczenie antymoralności współczesnych posoborowców - kościółkowców (chodzących co niedziele) - znam takich wielu. A najbardziej jaskrawym przykładem jest Amoris Leatitia Jorge Bergolgio, zw. papieżem Franciszkiem i pozowlenie na komunię dla rozwodników będących "wiernymi" nowym partnerom, zapisane w nawet posoborowej definicji nieomylności w Acta Apostolica Sedes, a ignoranci będą go nazywać Ojcem Świętym, porównajcie tego błazna z wielkim Ojcem Świętym - Piusem X. To ma być ta sama pozycja???

    OdpowiedzUsuń