środa, 28 lutego 2018

Indyferentyzm religijny, czyli praktyczne porzucenie wiary

Laudetur Iesus Christus!

Kontynuując cykl wielkopostnych wpisów, nie sposób nie pochylić się nad błędem indyferentyzmu o którym wiele pisali papieże przełomu XIX i XX wieku. Problem jak się nam wydaje narasta i to pomimo stanowczych wypowiedzi Magisterium Ecclesiae. Indyferentyzm  religijny jest postawą, czasem przyjmującą formę światopoglądu przejawiającą się brakiem zainteresowania sprawami religii. Jest o tyle gorsza od ateizmu, czy błędnowierstwa że zakłada brak zainteresowania religią. Śmiem twierdzić że człowieka wierzącego w swój ateizm lub wierzącego wiarołomnie  łatwiej jest nawrócić niż kogoś kto w kwestiach religijnych po prostu wzrusza ramionami. 

Indyferentyzm zaczął się rodzić w nurcie modernizmu. Potępił go już bł Pius IX w Sylabusie Błędów publikując poprzez Święte Oficjum kilka fałszywych tez potępionych wcześniej w swoim nauczaniu:
15. Każdy człowiek ma swobodę wyboru i wyznawania religii, którą przy pomocy światła rozumu uzna za prawdziwą.
16. Ludzie mogą znaleźć drogę do wiecznego zbawienia i osiągnąć to wieczne zbawienie przez praktykowanie jakiejkolwiek religii.
17. Należy mieć przynajmniej zasadną nadzieję co do zbawienia wiecznego tych wszystkich, którzy w żaden sposób nie przynależą do prawdziwego Kościoła Chrystusowego.
18. Protestantyzm nie jest niczym innym, jak tylko jedną z różnych form tej samej prawdziwie chrześcijańskiej religii, w której tak samo można się podobać Bogu, jak i w Kościele katolickim.
Czy tezy te nie wydają się bliskie temu co dzisiaj słyszymy z naszych katedr akademickich, ambon, wypowiedzi prasowych przedstawicieli duchowieństwa katolickiego? 

Już przed Soborem Watykańskim II na uniwersyteckie katedry przyszedł powiew ubranego w naukowość indyferentyzmu. Zachwycano się dopiero co opublikowanymi Prawami Człowieka, humanizmem i dyrektywami ONZ. Błędnie wykoncypowano, że wolność religijna nie pozwala Kościołowi na głoszenie prawdy katolickiej. A przecież nie chodzi o nawracanie kogoś siłą, a jedynie zwykłą pracę apostolską, którą wykonujemy od czasów gdy w misyjnym nakazie zlecił nam ją Chrystus Pan. 

Dziś powszechnie mówi się i przychodzi to do nas od najwyższej hierarchii, że zbawić się można w każdej religii. Nie dziwi więc fakt, że ludzie wymyślają nowe denominacje, tworzą sobie cielca na swój obraz i podobieństwo i oddają mu cześć. Tymczasem Pan nasz Jezus Chrystus powiedział:  "Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony." (Mk 16,16) Nazbyt szybko uznaje się, że nieświadomość co do prawd wiary jest niepokonalna. Nie ma to już nic wspólnego z nauką bł Piusa IX, a jest jedynie przykrywką dla ignorowania ewangelicznego nakazu misyjnego. Nasz Zbawiciel Jezus Chrystus nie jest sadystą, gdyby była prostsza droga do zbawienia z pewnością nie poniechał by nam jej pokazać. Drogą zbawienia jest droga Kościoła, każdy kto rozmyślnie wybiera inną ściąga na siebie potępienie.

Problem tezy odnośnie do zbawienia poza Kościołem usiłowano rozwikłać tworząc teorię kręgów przynależności do Kościoła. Teza ta sama w sobie jest heretycka i sprzeczna nawet z lansowaną wolnością religijną. Skoro każdy sam sobie może wybrać sobie religię, to dlaczego siłą włącza się go w Kościół? Inną wątpliwą teorią jest chrześcijaństwo anonimowe. Anonimowym można być alkoholikiem, ale nie katolikiem. Pan nasz Jezus Chrystus naucza: "Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie." (Mt 10,32-33) 

Szczególnie dziś w dobie ekumenizmu głosi się, że protestantyzm to także droga dojścia do Pana Boga. Religia założona przez człowieka nie jest i nie może być żadną alternatywą dla drogi przewidzianej przez samego Pana Boga. Jest to niczym budowanie wieży Babel. Pycha współczesnego człowieka zdaje się sięgać nieba, a rozbija się u swych podstaw. Gdyby protestantyzm podobał się Panu Bogu na pewno dostalibyśmy jakiś znak, a oto widzimy jak denominacje protestanckie dzielą się bez przerwy i odchodzą od prawdy ewangelicznej przewrotnie głosząc skrajny nieraz biblicyzm oraz przezywając się ewangelikami. 

Z czysto socjologicznego punktu widzenia. Jakie szanse na ostanie się ma religia która twierdzi, że nie jest jedyną drogą do zbawienia? Jaki jest sens trwać w surowych wymaganiach moralnych, skoro przedstawiciele Kościoła twierdzą, że w bardziej liberalnych wyznaniach też można się zbawić. Czy naprawdę współczesny świat jest aż tak głupi, że nie widzi iż jest to zwodzenie? Rezultatem negacji odwiecznych prawd wiary i moralności przez hierarchię kościelną jest właśnie indyferentyzm religijny. Stąd mamy tylu wierzących i niepraktykujących. W Kościele zachodnio-katolickim nie znajdują bowiem oni tego co powinni, a więc samego Pana Boga. Jedyną słuszną drogą jest powrót do zakurzonych środków zbawienia, do prawdy głoszonej przez Kościół od śmierci ostatniego apostoła. Odpowiedzialność przewrotnych wilków przebranych w owczą skórę za potępienie dusz przez sprowadzenie ich na drogi indyferentyzmu głośno woła o pomstę do niebios. 

Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk

2 komentarze:

  1. Istnieje staropolskie powiedzenie: "Jak Pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu rozum odbiera". Tak, ludzie są tak głupi że nie widzą. Patrzą, a nie widzą. Rabin Polski Shudrich z antybiskupem Polakiem (nie pamiętam, czy to był sam Polak) podpisali dokument, w którym ustalają indeferendyzm religijny jako normę: "uznajemy, że nie każda z naszych wiar nie ma monopolu na prawdę" I taka pseudowiara, jak słusznie tu wskazano w posćie, się nie ostanie. Całe posoborowie się rozleci. Nie ma co oszukiwać się, że to jest Kościół Katolicki. Kościół Katolicki został zaatakowany po śmierci PiusaXII i przejęty i okupowany przez Antykościół (przewidziany przez objawienia i wyjaśnienia Ojców Kościoła), pozostały w Nim jednostki i rodziny nie idace na kompromisy w życiach publicznych i prywatnych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Katolicyzm przez was propagowany ma źródło w poczynaniach Konstantyna, który był bardziej poganinem niż chrześcijaninem. Bardzo odlegli jesteście od pierwszych chrześcijan a pycha, która was rozpiera kroczy zawsze przed upadkiem. Za czasów Jezusa nie było dogmatów, rytuałów i innych pogańskich wynalazków jakie KK sobie wprowadził. Nawet daty świąt pogańskich pokradliście, aby sprawniej nową religię wtłoczyć w głowy gawiedzi.

    OdpowiedzUsuń