Uczono mnie podczas mojej deformacji intelektualnej iż Stary Testamentem był czasem Boga Ojca, Nowy Testament Syna Bożego, zaś w dobie tak zwanej odnowy charyzmatycznej następuje czas Ducha Świętego. Abstrahując od nadawania soborowi watykańskiemu II decydowanie nadmiernej roli w historii zbawienia trzeba stwierdzić iż takie pojmowanie planu zbawienia zatrąca mocno modalizmem - starym błędem związanym z ujmowaniem Trójcy Świętej wg sposobów działania poszczególnych osób. Dzisiejszy błąd mógłby nazywać się temporaryzm. Jest wbrew pozorom dość rozpowszechniony. Oczywiście deformuje obraz Trójcy Świętej która jest jednością, ma tą samą naturą i zawsze działa razem.
Tak więc Duch Święty jest dzisiaj niezwykle modny. Odnoszę jednak wrażenie, że duch który odnosi się nad dzisiejszymi charyzmatykami z trzecią osobą Bożą ma niewiele wspólnego. Na egzaminie z charytologii i pneumatologii zostałem poproszony o określenie czym jest charyzmat. Być może definicja tradycyjna iż jest to darmo dany człowiekowi dar służący zbudowaniu Kościoła jest zbyt banalna, nie mniej wykładowca nie potrafił mi dostatecznie przekonująco objaśnić charyzmatu w ujęciu współczesnym. Trudno mi się więc nawet do tego odnosić. Wiem jednak, że przez wieki Kościół posiadając i nauczając owej prostej definicji nigdy nie błądził, a nawet wspaniale się rozwijał. Życie charyzmatyczne jak widzę zaczęło zamierać paradoksalnie po soborze watykańskim II.
Być może czytelnicy podniosą teraz rwetes, ale teza z poprzedniego akapitu jest dość łatwa do udowodnienia. Charyzmaty można podzielić na nadzwyczajne i urzędowe. Dziś zwykle goni się za tymi pierwszymi. Istnieją wspólnoty które zajmują się "rozeznawaniem" owych charyzmatów. Oczywiście najczęściej rozpoznawalnymi charyzmatami są dar języków, prorokowanie, czy modlitwa wstawiennicza. Dziwnym jest że wśród innych podawanych przez św. Pawła charyzmatów nie ujawnia się charyzmat uzdrawiania, czy sprawiania cudów. Chociaż pojawiają się grupy nawiedzonych którzy usiłują kogoś uzdrawiać czyniąc to przez internet czy telewizję... . Może więc i pojawią się jacyś ludzie rozeznający takie charyzmaty. Mamy więc charyzmaty nadzwyczajne, które jak sama nazwa wskazuje nie ujawniają się u każdego i zwykle są rzadkie. Mamy też charyzmaty urzędowe związane z wykonywaniem obowiązków stanu - te są powszechne. Często mówimy że ktoś jest nauczycielem z charyzmą, albo utalentowanym aktorem. Jeśli nasze zdolności zawodowe przynoszą korzyści duchowe pozostałym członkom Kościoła można nazwać je charyzmatami. Takie dary jak najbardziej podlegają rozeznaniu przez Kościół choćby poprzez rozeznawanie powołania i to nie tylko w aspekcie wyboru stanu życia, ale także zawodu. Charyzmaty urzędowe najbardziej strategiczne wiążą się oczywiście z posługą duchowną. Można powiedzieć, że każde święcenie stanowi swego rodzaju charyzmat urzędowy. Jest charyzmat pasterski i nauczycielski właściwy biskupom, kapłański, diakoński. Nawet ostiariusz posiada swego rodzaju charyzmat urzędowy, choć niewątpliwie jest on mniejszej rangi od tych wymienionych na początku. W tym aspekcie nie trudno udowodnić że po soborze watykańskim II kiedy liczba kleryków wyraźnie spadła istnieje raczej charyzmatyczny kryzys niż odnowa. Podobny kryzys dotyczy charyzmatu macierzyństwa, a zwłaszcza ojcostwa, o czym prawią już nawet psychologowie... . Także charyzmaty urzędowe związane z życiem zawodowym członków Kościoła podlegają kryzysowi. Ludzie nie mogą, nie potrafią lub nie chcą odkryć prawdziwego powołania. Po wielokroć męczą się w swojej pracy nie wykorzystując danych sobie charyzmatów przez co nie przyczyniają się w dostatecznym stopniu do budowania Kościoła. A charyzmaty nadzwyczajne? Gdzie są uzdrowienia znane z Pisma Świętego, czasów patrystycznych lub opowiadań hagiograficznych? W końcu Chrystus Pan obiecał, że wierzącym będą towarzyszyć znaki. Tymczasem znaków nie ma, lub jest ich mało bo mało jest wiary!
Zatem zanim zaczniemy wyszukiwać w każdym człowieku charyzmatów i na siłę wtłaczać w każdego zdolności których on nie posiada zadajmy sobie pytanie o ortodoksję i ortopraksję naszego życia. Charyzmaty nie są bowiem dane przez ludzi, ale przez Pana Boga. Tylko On je daje w sposób w jaki uważa za najlepszy dla dobra Jego Owczarni. Prowadźmy przeto pokorne życie nie goniąc za efektownymi zjawiskami. Prawdziwe charyzmaty ujawniają się w sposób najbardziej nieoczekiwany. Wspólnoty które roszczą sobie prawo do rozeznawania charyzmatów, często poza urzędem kapłańskim i biskupim po prostu błądzą. Wiele razy widziałem bełkotanie ludzi mniemających iż mają dar języków - gdzież byli ci którzy potrafili wyjaśniać? Pytanie czy rzeczywiście Kościół potrzebuje tyle osób mających dar języków? A modlitwy wstawiennicze odprawiane na sposób kapłański, z wkładanie rąk przez osoby do tego nie uprawnione. Czy zaciemnianie różnicy pomiędzy laikatem a duchowieństwem, uzurpacja władzy której się nie posiada jest czymś co buduje Kościół? Można by takie wyliczenia podawać jeszcze długo. Fałszywy charyzmatyzm w najgłębszym sensie tego wyrażania nie buduje bowiem Kościoła, ale buduje pychę tych którzy temu zjawisku ulegli.
Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk
Co nie przeszkadza kuriom biskupim akceptować bez zastrzeżeń wszystkich "charyzmatyków" typu: Maria Vadia, Marcin Zieliński itp. Bez zbadania i bez refleksji. Katolickiej. Jednym argumentem jest to, że działają w Duchu św. Może by się ktoś z władz duchownych jednak zainteresował czy rzeczywiście chodzi tu o Trzecią osobę Trójcy Przenajświętszej?
OdpowiedzUsuńDary ducha świętego i charyzmaty nie są zarezerwowane tylko dla kapłanów:)
OdpowiedzUsuń