Nawet posoborowe dokumenty dotyczące (de)formacji kleryckiej zauważają, że najważniejsza jest właśnie formacja duchowa. Za prowadzenie owej w seminarium są odpowiedzialni głównie ojcowie duchowni. Oczywiście odpowiedzialność spoczywa także na moderatorach zewnętrznych, nie mniej to właśnie na forum wewnętrznym odbywa się zasadnicze kształtowanie sumień przyszłych kapłanów.
Zadania ojców duchownych są wielorakie. Głoszą oni kazania, konferencje ascetyczne, dni skupienia, rekolekcje, ale przede wszystkim spowiadają i prowadzą kierownictwo duchowne. Zwłaszcza te dwa ostatnie wymiary działalności ojców duchownych nadają ich posłudze niepowtarzalny rys. Odnoszą się bowiem do indywidualnej pracy z każdym z alumnów. Stąd bardzo istotne jest, aby biskup lub wyższy przełożony zakonny kierował do tej pracy odpowiednich kapłanów. Powinni to być raczej księża starsi wiekiem, doświadczeni i znani ze swojej świętości oraz mądrości. W żadnym razie nie należy wybierać tych którzy z jakichkolwiek względów nie radzili sobie w duszpasterstwie. Kryterium wyboru nie powinny też być kwestie intelektualne. Jakkolwiek wygodnie jest wybrać moderatorów spośród wykładowców, to jednak nie zawsze posiadają oni stosowne kompetencje. Złą praktyką jest ustanawianie byłego prefekta czy rektora ojcem duchownym oraz na odwrót i to nawet w sytuacji kiedy minie pełnych 6 lat przerwy w pełnieniu funkcji moderatora seminaryjnego - niestety bywa to częste w polskich realiach. Poświęcenie kilku najlepszych kapłanów w służbie ojców duchownych to inwestycja w przyszłość diecezji i wyraz nadprzyrodzonego zmysłu biskupa miejsca.
Niestety patologie zaczynają się już przy samych kwestiach formalnych związanych z formacją duchową kleryków. Pierwszym problemem jest wyznaczanie zbyt małej liczby kapłanów. Patologią i pogwałceniem dobrego obyczaju jest wyznaczenie tylko jednego kapłana. Kanon 239 § 2 wyraźnie zastrzega, że seminarzysta ma swobodę wyboru kierownika duchownego. Zatem może wybrać także spośród kapłanów znajdujących się w regularnej sytuacji nie wyznaczonych przez biskupa. Jednak troską ordynariusza powinno być wyznaczenie takiej ilości kapłanów, wyposażonych w takie kompetencje i autorytet materialny aby seminarzyści nie musieli uciekać poza mury seminarium z wyborem kierownika duchownego. Niestety wielu przełożonych woli obsadzać prezbiterami różne często dziwne urzędy w kurii, a na seminarium przeznaczyć minimalną ilość wymaganą przez prawo. Takie postępowanie to oczywisty wyraz braku wiary i patrzenia tylko pod kątem doczesnym na zarząd diecezją czy prowincją zakonną. W przypadku braku odpowiedniej liczby kapłanów zawsze można odpowiednich przenieść do parafii w pobliżu seminarium, chociaż jest bardzo wskazane by chociaż część z nich była domownikami seminarium. Drugim problemem jest zapis kanonu 985, który dozwala przyjmowanie spowiedzi przez moderatorów zewnętrznych od swoich podwładnych, jeśli ci dobrowolnie o to proszą. Sytuacja taka poza sytuacjami zagrożenia życia i długotrwałej niemożności skorzystania z posługi innego kapłana jest z oczywistych względów niedopuszczalna. Jak potem ów moderator zewnętrzny ma dobrze wypełnić swoje zadanie nie naruszając tajemnicy spowiedzi? Drugą stroną medalu jest szczerość takiej spowiedzi. Kościół rozdzielił funkcję formatorów na tych działających zewnętrznie i wewnętrznie także ze względu na dobro dusz formowanych kleryków. Sytuacja zatajenia grzechu w trakcie spowiedzi bywa większym zagrożeniem duchowym niż sam zatajony grzech. Nie ma bowiem nic gorszego niż objaw zatajony przed lekarzem i konsekwentne stosowanie złej terapii. Należy także dobrze przypatrzeć się modelowi formacyjnemu stosowanemu w niektórych zakonach. Magister nowicjatu nigdy nie może łączyć także funkcji kierownika duchowego. Również praktyka kapituły win jest niewątpliwie ślepą uliczką w jaką niegdyś zabrnął Kościół. Owszem wotacja i plenarna dyskusja nowicjatu na temat każdego ze współbraci może przynieść dobre owoce, ale tylko wtedy gdy jest mądrze prowadzona i nie zmusza do samooskarżania się tak jak na spowiedzi. Trzecim problemem formalnym są sprawozdania do jakich są obowiązani ojcowie duchowni niektórych seminariów przez regulaminy i statuty tychże, bądź też przez niejawne zarządzenie ordynariusza w tej kwestii. Rozeznawanie sytuacji jaka panuje w seminarium duchownym jest niewątpliwym obowiązkiem każdego biskupa diecezjalnego czy wyższego przełożonego zakonnego nie mniej musi się ona odbywać zgodnie z prawem. Sprawozdanie sporządzane przez ojców duchownych jest oczywistym naruszaniem tajemnicy spowiedzi i tajemnicy kierownictwa duchownego. Takie zapisy w regulaminach i statuach seminariów bezwzględnie podlegają zaskarżeniu w Kurii Rzymskiej - dziwi zresztą że bywają z takimi zapisami zatwierdzane. Ojcowie duchowni naciskanie przez swojego przełożonego na takie sprawozdanie mają obowiązek odmówić pod karą ekskomuniki, a dalej zmuszani posłuszeństwem niech chętnie składają swój urząd i odwołują się do Stolicy Apostolskiej.
Niestety problemem jest także słabe wykształcenie ojców duchownych. Szczególny nacisk w wyborze odpowiednich kapłanów powinno się kłaść na ich właściwą znajomość teologii duchowości i teologii moralnej. Nie chodzi o to by wybierać doktorów tychże dziedzin (chyba że odznaczają się świętością życia, doświadczeniem i mądrością) ale z pewnością muszą być w tym zakresie biegli. Można zresztą urządzać specjalne kursy oraz egzaminy przed dopuszczeniem do tego urzędu. Sam wiele razy próbowałem z moim ojcem duchownym (notabene moralistą) rozstrzygnąć pod kątem stricte naukowym pewne problemy mojego życia i natrafiałem na porady o charakterze ogólnym lub kierowanie na drogę epikei i tym podobnych wybiegów ostatecznie wcale nie pomagających zbawieniu duszy. Może ktoś nazwie mnie rygorystą i skrupulantem, ale mam takie wrażenie że w dziedzinie sumienia i grzechu lepiej potraktować sprawę nazbyt surowo niż zbyt pobłażliwie. Będąc już po seminarium natrafiłem na spowiednika, który zwrócił mi uwagę, że oskarżenie się z grzechów to nie ma być poezja tylko konkretne wypunktowanie grzechów z jak najbardziej szczegółowym określeniem co do nazwy i znaczących okoliczności. Kto jak kto, ale ojciec duchowny musi umieć rozróżnić obmowę od oszczerstwa czy nierząd od cudzołóstwa - zresztą kiedyś nie zaliczono by egzaminu spowiedniczego kapłanowi który nie potrafi rozróżnić tych grzechów. Nie wspominając już o analizie casusów, której dziś w wielu seminariach na wykładach z penitencji już nie ma. Zatem kierownictwo duchowe nie może opierać się tylko na intuicji. Kwestia odpowiedniego wykształcenia ojców duchownych jest tym bardziej nagląca, że to właśnie w seminarium przez własną praktykę spowiedzi i rozmów duchownych seminarzyści uczą się "spowiedniczego fachu" od swoich ojców duchownych i to bardziej niż na wykładach... .
Ojcowie duchowni powinni zachęcać alumnów do tego aby wybierali sobie spowiednika i kierownika duchownego w tej samej osobie. Oczywiście można te funkcje rozdzielić, ale w praktyce nie jest to pożyteczne. Co bowiem wykracza poza ramy oskarżenia się w konfesjonale i zwięzłego pouczenia, należy rozszerzyć i omówić podczas rozmowy duchownej. Ojcowie duchowni powinni wdrażać swoich seminarzystów do regularnej pracy duchowej. Dopiero po seminarium zrozumiałem jak ważne jest przygotowanie do każdej rozmowy duchownej - wypunktowanie zagadnień do poruszenia, pytań oraz dokonania sprawozdania z pracy nad sobą wykonanej od ostatniej rozmowy duchownej. Rozmowy duchowne nie mogą być nazbyt ogólne - od ogólnej formacji są kazania i konferencje ascetyczne. Ojciec duchowny powinien na tyle znać swojego seminarzystę aby utworzyć jakiś program jego formacji i samemu także przygotować sobie odpowiedni zestaw zagadnień oraz pytań. Są takie tematy które muszą zostać poruszone z każdy seminarzystą, a mianowicie: motywacja, celibat, posłuszeństwo, ubóstwo, praktyki duchowe, samodyscyplina. Niestety kierownictwo duchowe zmienia się dziś często w sesje psychoterapeutyczne... . I tutaj dochodzimy do tezy tytułowej - bowiem kulawi na psychologię kierownicy duchowi prowadzą ślepych jeszcze w dziedzinie duchowości alumnów. Często złe kierownictwo duchowne gorsze jest od żadnego, toteż nie dziwi że w modernistycznych seminariach są klerycy którzy albo szukają kierowników poza seminarium albo co gorsza zupełnie porzucają kierownictwo nie widząc szans w propozycjach jakie przedstawia seminarium... . Zdarzają się księża którzy zrażeni do ojców duchownych w seminarium całymi latami się nie spowiadają! Dość przypomnieć przypadek pewnego ex kapłana diecezji płockiej i jego relację dotyczącą eksperymentu psychologicznemu jakiemu został poddany. Jest to grzech wołający pomstę do nieba traktować w ten sposób formację duchową w seminarium. Poziom moralny wykonawców tych eksperymentów można swobodnie porównać do poczynań pseudolekarzy w obozach koncentracyjnych zarówno nazistowskich i faszystowskich jak i komunistycznych. Należy się trzymać tego co pewne - dać się prowadzić Kościołowi który uformował znanymi sobie metodami wielu świętych kapłanów.
Działalność ojców duchownych to także programowanie formacji duchowej ogólno-seminaryjnej. To oni mają dbać o jakość prowadzonych ćwiczeń duchowych. Powinni zachęcać także do różnego typu umartwień nie wyłączając postu cielesnego, który poza tradycyjnymi wspólnotami monastycznymi został już niemal całkowicie wyrugowany. Kazania, a zwłaszcza konferencje ascetyczne powinny stanowić jakiś usystematyzowany program formacyjny a nie zdawać się na spontaniczną inwencję głoszących. Również ojcowie duchowni powinni mieć przydzielone poszczególne roczniki i prowadzić z nimi ćwiczenia duchowne dostosowane do poziomu który osiągają klerycy. Należy zachować zwyczaj prowadzenia oddzielnych zamkniętych rekolekcji przed każdymi święceniami - także tymi mniejszymi. Muszą być one dostosowane tematycznie do przyjmowanego urzędu. Całe seminarium powinno odbywać rekolekcje adwentowe i wielkopostne. Dobrą praktyką są także rekolekcje rozpoczynające i wieńczące rok akademicki. Każdego miesiąca powinien odbywać się całodniowy dzień skupienia. Niedopuszczalne jest wykonywanie prac fizycznych oraz nauka w czasie rekolekcji czy dni skupienia. Zapraszanie zewnętrznych rekolekcjonistów powinno być poprzedzone solidnym namysłem i analizą. Nie należy wybierać tych najbardziej popularnych - tak zwanych katocelebrytów, ale prawdziwych mistrzów wiary. Zakres rekolekcji i prowadzone podczas nich ćwiczenia muszą być przedmiotem dyskusji ojców duchownych z prowadzącym rekolekcje. Ktoś powie że nie pozostawiam miejsca dla Ducha Świętego? Właśnie solidne przygotowanie do rekolekcji, kazań, konferencji jest objawem otwarcia się na działanie Ducha Świętego, który działa przede wszystkim przez naturę zgodnie z zasadą gratiam supponit naturam.
Z pewnością postulatów na temat posługi ojców duchownych mogłoby być więcej. To co trzeba zrobić na cito to z pewnością zabezpieczyć tajemnicę spowiedzi i rozmów duchownych. W dalszej perspektywie warto przemyśleć kwestię odpowiedniego przygotowania do tego urzędu. Niestety sprawa kierownictwa duchowego w neoseminariach nie wygląda dobrze. Również systematycznie obniża się jakoś ćwiczeń duchowych. Włączanie w nich elementów protestancko-charyzmatycznych czy psychologii nie sprzyja rozwojowi duchowemu przyszłego kapłana. Trzeba jasno rozdzielić treści które wykłada się na psychologii (która zresztą powinna być dostosowana do profilu studiów kościelnych) od duchowości. Niestety oba porządki bardzo często się mieszają co ma katastrofalne skutki. Niezależnie od poziomu formacji duchowej we własnym seminarium bracia klerycy muszą pamiętać że podjęcie stałego kierownictwa duchowego i posiadania stałego spowiednika, najlepiej w jednej osobie to bezwzględny obowiązek każdego seminarzysty. I bez tego nie da się godziwie przyjąć święceń w jakimkolwiek stopniu. Niech kapłani którzy nawet nie zostali poproszeni przez biskupa o spowiadanie kleryków chętnie przyjmują kierownictwo duchowe. Być może drogi bracie uznajesz iż nie jesteś wystarczająco dobry, ale jeśli seminarzysta ma do Ciebie zaufanie, jeśli masz świadomość wielkiej odpowiedzialności to już spełniasz wiele predyspozycji do tego zadania. Sam fakt że poszukujesz informacji aby pogłębić swoją wiedzę i doświadczenie, że czytasz strony i blogi tradycjonalistyczne sprawia że jesteś raczej po właściwej stronie mocy. Wielu kleryków skarży mi się na to że nie potrafią znaleźć dobrego kierownika duchowego, bo dobrzy kapłani im odmawiają. Przeto módlmy się o odwagę dla nich. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz