Kilka dni temu wielu z nas miało okazję uczestniczyć w liturgii sprawowanej w szatach koloru różowego. Być może w wielu parafiach takiej barwy szat nie ma. Warto podjąć refleksję dlaczego tak się dzieje, jakie są nadużycia związane z barwami w liturgii oraz przypomnieć sobie po co Kościół Święty odziewa liturgię w różne kolory.
Przede wszystkim sama liturgia, czyli publiczna służba Boża zgodnie z naturą człowieka przyjmuje charakter znaku. Spodobało się Panu Bogu zejść na ziemię w osobie Boga-człowieka - Jezusa Chrystusa, tak aby jak najbardziej móc się do upadłej ludzkości zbliżyć. Wiemy dobrze, że Chrystus Pan przygotowując Kościół Święty ustanowił skuteczne znaki łaski zwane sakramentami, a te sprawowane są przez liturgię Kościoła w sposób określony w Objawieniu Bożym, to jest w Piśmie Świętym i Tradycji. Zatem liturgia ma pochodzenie Boskie - po pierwsze dlatego, że jej podstawowy zrąb czyli znaki sakramentalne a także wiele sakramentaliów zostało ustanowionych przez samego Chrystusa Pana, po wtóre dlatego że w Kościele działa Duch Święty który prowadzi świętych pasterzy i daje im konieczne natchnienie aby urządzali służbę Bożą w taki sposób żeby podobała się Panu Bogu.
Skoro liturgia ma postać znaku widzialnego to oddziałuje na wiele zmysłów, z których u człowieka najlepiej wykształcony jest zmysł wzroku. Z tego to powodu liczne treści przekazane są w liturgii w sposób niewerbalny. Jednym ze sposobów docierania do wiernych jest własnie barwa w liturgii. Jest to element liturgiczny który z pewnością bardziej służy człowiekowi niż chwale Bożej, jednak nadużycia w zakresie barw liturgicznych mogą wydatnie przyczynić się do tego że liturgia będzie mniej czytelna lub nawet że wiara katolicka zostanie ośmieszona.
Należy pamiętać że w łonie katolicyzmu jest wiele obrządków, które dysponują własną tradycją liturgiczną, często bardzo odmienną od łacińskiej. Należy owe obrządki, często o bardzo czcigodnej historii uszanować. Jako wyklęty kleryk czuję się spadkobiercą rytów łacińskich i ową rzymską liturgię w aspekcie kolorów pragnę scharakteryzować. Wpis nie odnosi się do zwyczajów zakonnych oraz rytów wywodzących się od rzymskiego.
W liturgii rzymskiej występują te i tylko te kolory liturgiczne:
a) biały (oznaczający radość, czystość duszy, jest także kolorem maryjnym, w sytuacji braku szat koloru dnia zastępuje inne kolory)
b) czerwony (oznacza Ducha Świętego oraz męczeństwo)
c) zielony (oznacza czas zwykły i wynikającą z Ewangelii nadzieję zbawienia)
d) fioletowy (oznacza pokutę oraz oczekiwanie)
e) różowy (oznacza radość pośród pokuty)
f) czarny (oznacza żałobę)
Niestety w różnych opracowania funkcjonują wersje alternatywne. Często spuszcza się zupełną zasłonę milczenia na szaty koloru czarnego za to wymienia się kolory złoty, srebrny oraz niebieski. Należy pamiętać, że barwa czarna nie została wyeliminowana z liturgii po wprowadzeniu NOM-u, a jedynie uznana za fakultatywną i możliwą do zastąpienia przez fiolet. Oczywiście jak wyżej pokazałem obie barwy mają zupełnie różną konotację, bo i co ma wspólnego pokuta oraz oczekiwanie z żałobą? Otóż dokładnie to samo co wymowa inny kolorów. Wiadomo bowiem że każdy z nas musi umrzeć, a pokuta i ciągła gotowość (życie w stanie łaski uświęcającej) to podstawowe środki umożliwiające osiągnięcie zbawienia. Czemuż by więc barwy zielonej nie zastępować fioletem? Nie wiem - logika postępaków jest niezgłębiona... . Wreszcie kolor złoty czy srebrny. Przyjęło się w NOM-ie produkować szaty "świąteczne" - tak jakby zalecenie Kościoła w zakresie barw nie było jasne. Bogatsze zdobienie szaty używanej podczas większych świąt nie jest niczym złym, ale powrót do problemów baroku, kiedy czasem fioletowy ornat trudno było odróżnić od białego z powodu ilości złoconych nitek na pewno nie jest dobrym rozwiązaniem. Zwłaszcza liturgia rzymska, żołnierska powinna charakteryzować się pewną surowością i prostotą. Tymczasem wymyślność kreatorów mody liturgicznej nie tylko nie przysparza splendoru nowoczesnej liturgii, ale także sprowadza ją na depresję prostactwa i zwykłej tandety.
Sporym problemem zwłaszcza dziś jest tworzenie zupełnie nowych rozwiązań. Wprowadza się niebieskie ornaty jawnie wypowiadając posłuszeństwo przepisom liturgicznym. Podobno jest jakiś indult, jednak nikt nie potrafi go pokazać... . Najszlachetniejszym kolorem maryjnym jest biel wyrażająca prawdę o niepokalanym poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Oczywiście nie ma nic złego w dodaniu niebieskiego pasa, czy elementu. Ale jest znacząca różnica w kolorze dodatków, a podstawową substancją kolorystyczną. Do tego dochodzi zwykłe wygodnictwo wielebnych celebransów tudzież szukanie oszczędności, bo nie wiem jak właściwie zdiagnozować praktykę szycia dwukolorowych stuł... . Tak zdaję sobie sprawę, że sięga to uż VOM-u i że ułatwia celebrację choćby chrztu w czcigodniejszej formie rytu rzymskiego, jednak czytelność takiej szaty stoi pod wielkim znakiem zapytania. Jest zwłaszcza dziś istotny problem z jednoznacznością kolorystyczną szat. Szczególnie dotyczy to barwy białej, czerwonej, różowej i fioletowej. Być może przeszkodą we właściwym rozeznaniu kwestii jest mój daltonizm, ale skargi otrzymywałem także od innych wiernych. Chyba szczególnie zagrożona jest biel. W jaki sposób czystość duszy mają wyrażać alby oraz komże w kolorze beżowym, kremowym, ecru etc? Dawniej wielką uwagę przykładano do tego aby biel była rzeczywiście biała. Nawet Piśmie Świętym są do tego liczne odniesienia. Problem bieli odnosi się także do ornatów, dalmatyk, tunik, stuł, czy manipularzy. Owe barwy złote, czy często wprost żółte przestają być znakiem a stają się bliżej nieokreślonym kolorem najczęściej widywanym przez wiernych. Szczególnie widoczne jest to przy koncelebrach gdzie albo każdy koncelebrans ma szatę o innym odcieniu lub nawet kolorze, albo przyjmuje się tragiczne rozwiązanie czyli białe płachtoornaty a na nie wywieszone stuły z kolorze dnia. Taka praktyka jest jawnym nadużyciem liturgicznym. Wreszcie czerwień, róż i fiolet - w XXI w kiedy każdy kolor ma swoje oznaczenie, może wypadałoby w końcu jednoznacznie umówić się co rozumiemy przez każdy z kolorów? Może Stolica Apostolska powinna wydać jakieś regulacje w tej sprawie i określić zakresy barwy różowej dajmy na to? Może warto uczynić to także dla innych kolorów liturgicznych.
Niestety zauważa się zatrważające skąpienie w sprawach służby Bożej. Na pytanie dlaczego w parafii nie ma ornatu i stuły różowej odpowiedź jest prosta - po co kupować szatę do użytku dwa dni w roku? A ja się pytam po co kupować pięć kompletów świątecznych ornatów? Dlaczego nie wystarczą tylko dwa... Resztę środków można przeznaczyć na ornat i stułę koloru różowego oraz na ornat, stułę i pluwiał koloru czarnego. Budująca jest dla mnie postawa mojego środowiska tradycji, gdzie wierni zadbali o to by były komplety wszystkich szat, do tego stosowne antependia, zasłony na tabernakulum, czy welony kielichowe i obszycia w kolorze dnia, także w kolorze różowym. Nie twierdzę, że każdą parafię od razu stać na zakup całego kompletu, ale jeśli wierni składają dar w postaci szat liturgicznych, można poprosić lub zasygnalizować że brakuje takiego kompletu. Z pewnością zaofiarowują chętnie to czego akurat brakuje.
Na koniec najbardziej krzyczące nadużycia dotyczą tworzenia szat liturgicznych, które zamiast swoją barwą nieść znak o przeżywanym okresie lub obchodzie liturgicznym przekazują treści ideologii świeckiej, często wprost przeciwnej wierze katolickiej. Nikogo chyba nie zdziwi jeśli wspomnę tutaj o westymentach kibolskich, nacjonalistych czy o ohydzie spustoszenia jaką są owe psuedotęczowe szaty liturgiczne. Bierze zgroza i nerki się trzęsą w lędźwiach gdy widzi się coś takiego! Te pseudo szaty w kolorze sodomskim, barw narodowych czy klubowych, masońskich, albo jakichkolwiek innych - pomysłowość jest przeogromna, te szaty muszą zostać zniszczone poprzez spalenie. Ciężko grzeszy kapłan który pozwala się w takie coś oblec. Wierni mają pełne prawo odmówić udziału w takiej liturgii i wyrażać swój sprzeciw głośno domagając się zdjęcia przez celebransa i posługujących tego typu szat (nie)liturgicznych, nawet jeśli trzeba przerwać akcję liturgiczną.
Pamiętajcie drodzy kapłani i biskupi kolory szat liturgicznych powinny cechować się prostotą założoną przez przepisy kościelne. Nie wolno Wam zakładać niczego co nie mieści się w rubrykach liturgicznych. Ujawniacie tym samym swoje lekceważenie służby Bożej, dajecie jasny sygnał, że sprawujecie ją dla swojej chwały i że nie służycie Panu Bogu. Nawet gdyby trzeba było połowę szat liturgicznych w Waszej zakrystii wymienić to zróbcie to nie szczędząc na tym środków. Lepiej żyć w biedniej wyposażonej plebanii i jeździć gorszym samochodem niż narażać się Panu Bogu przez ofiarowanie Mu do kultu Bożego rzeczy tandetnych. Zostaniecie kiedyś z tego surowo rozliczeni. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że zaraz podniesie się rwetes o tym że wyklęty kleryk jest faryzeuszem... . Żaden z wielkich świętych Kościoła kanonizowanych wg przepisów sprzed reformy znoszącej klasyczny proces kanonizacyjny, żaden z tych świętych nie dopuściłby do takich nadużyć jak są dziś!
Drodzy wierni miejcie odwagę upominać się o czytelność liturgii. Uzależniajcie swoje ofiary od jakości sprawowanej przez Waszych pasterzy liturgii. Dopóki macie wpływ głosujcie portfelem i nogami. Mała rzecz jaką są barwy liturgiczne bywa wierzchołkiem lodowej góry nadużyć liturgicznych. Nie należy tu poprzestawać ale mądrze przywracać godność Bożej służby, wszak to w niej prosimy Pana Boga o błogosławieństwo tak wieczne, jak i doczesne. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz