Tego posta planowałem już dość dawno. Przeżywając święta Narodzenia Pańskiego przyszła na mnie refleksja związana z polską kolędą "Dzisiaj w Betlejem". Oto mamy stajenkę/grotę i sytuację gdzie Najświętsza Maryja Panna pod opieką św. Józefa chroni się w spartańskich warunkach aby urodzić dziecko - Syna Bożego. Być może to tylko tradycja, a być może rzeczywiście tak było. Gdy narodził się Chrystus Pan Zbawiciel uklęknęły przed Nim nawet bezrozumne zwierzęta instynktownie czując, że mają do czynienia ze swoim Stworzycielem.
Nawet jeśli scena przedstawiona w kolędzie jest tylko mitem, to prawdą są już sytuację w której różni ludzie spotykając się z Panem Bogiem dokonują proskinezy, czyli upadają powodowani zetknięciem z majestatem Najwyższego. Takich sytuacji w Piśmie Świętym opisanych jest kilka. Tak padł na przykład Mojżesz podczas spotkania z Panem Bogiem w krzewie gorejącym, prorok Eliasz, czy w Nowym Testamencie żołnierze którym Pan Jezus objawił swoje imię.
Liturgia łacińska zna trzy podstawowe postawy liturgiczne: siedzenie, stanie i klęczenie. To właśnie z klęczeniem dzisiaj jest największy problem. Różnej maści moderniści próbują udowadniać, że klęczenie wzięło swój początek ze średniowiecza. Wystarczy pomyśleć, że oddanie pokłonu przez dotknięcie czołem ziemi, tak chętnie praktykowane przez bardzo starożytne liturgie wschodnie, prostracja czyli postawa dotknięcie całym ciałem ziemi w geście uniżenia, nawet pokłony które biją ociemniali w błędach islamizmu muzułmanie - to wszystko wymaga przyjęcia choćby przez chwilę postawy klęczącej. I nie przeczę, że być może klękanie pojawiło się dopiero w średniowieczu, a fragmenty w Piśmie Świętym tłumaczone jako klękanie, czy przyklękanie są źle przełożone, bo powinien być pokłon. Skoro to wszystko nawet byłoby prawdą, to dlaczego modernistyczni teolodzy, technicy liturgizmu posoborowego w miejsce klękania nie zaproponowali pokłonu z dotknięciem czołem ziemi lub prostracji? Jedyne co wprowadzili to zwykłą tak zwaną kiwkę czyli delikatny skłon ramion i głowy. Czyż ten gest używany przecież tak samo do pozdrowienia bliźniego na ulicy nie jest zbyt mały dla okazania szacunku Najwyższemu?
Klękanie jest wyrazem uniżenia przed Panem Bogiem. Ktoś może powiedzieć, że to tylko zbędna zewnętrzna oznaka. Wiemy jednak, że gdy ciało zmuszamy do wysiłku to ułatwia to duszy przybranie właściwej postawy. Człowiek jest jednością ciała i ducha. Wyraża to dobitnie wiele praktyk religijnych. Praktycznie cała liturgia otacza się wieńcem różnych materialnych symboli lub czynności, które mają ułatwić kontakt człowieka z Panem Bogiem. To samo dzieje się w przypadku innych praktyk, na przykład postu. Eliminując te zewnętrzne oznaki bez uzasadnionego powodu stajemy się ludźmi niepraktykującymi.
Zatem klękanie jest wyrazem wiary i jednocześnie na tą wiarę wpływa zgodnie z zasadą lex orandi lex credendi. Powinniśmy o ile nie ma przeszkód zdrowotnych przyklękać zawsze przed Najświętszym Sakramentem oraz przy wejściu i wyjściu ze świątyni jeśli jest tabernakulum z Panem Jezusem. Przyklękamy na prawe kolano. Na lewe kolano klęka się podczas składania homagium. Oczywiście jak ktoś jest lewonożny i nie umie inaczej to nie jest grzech - lepiej klękać tak jak się umie. Przyklęknięcie to dotknięcie kolanem ziemi, nie przyklęka się na dwa kolana, jak to niektórzy nazbyt pobożnie chcą czynić, ale taka praktyka powodowana pobożnością też zła nie jest. Klęczy się zawsze gdy jest wystawiony Najświętszy Sakrament. Dobrą praktyką jest klęczenie podczas modlitwy prywatnej. Należy uczulać dzieci, aby przy okazji klęczenia nie siedziały. Niestety zwłaszcza stare ławki kościelne wyprofilowane są tak, że wymuszają pozycję klęczącego siedzenia. Oparcie się o ławkę nie jest oczywiście wielkim uchybieniem, ale jeśli mamy możliwość klęczeć prosto to starajmy się choć przez jakiś czas taką postawę przyjąć. Pamiętajmy że nienabożnie przyklękając tudzież klęcząc powielamy obrazę jaką musiał znosić Pan Jezus ze strony rzymskiego żołdactwa... .
Osobną rzeczą jest przyjmowanie Ciała Pańskiego w postawie klęczącej. Nowe przepisy chociaż tego nie nakazują, to jednak wyraźnie uczą iż jest to podstawowa forma. Kto chce postępować wg Tradycji Kościoła niech tą postawę zastosuje tu jako nakaz, z którego zwalnia tylko choroba, niedołężność lub kalectwo. Przykra jest praktyka tworzenia kolejek komunijnych - bo też trudno to nazwać procesją. Nie dość że jest to niepraktyczne i wydłuża obrzęd Komunii Świętej wiernych to działa w poprzek zasadzie lex orandi lex credendi. Niedopuszczalna jest sytuacja w której kapłan wymusza powstanie z kolan! Należy wtedy tym bardziej domagać się swoich praw, a w rzeczywistości prawa i obowiązku całego Kościoła do oddania właściwej czci Panu Bogu - wyrażenia wiary w substancjalną obecność Pana Jezusa w chlebie eucharystycznym. W razie potrzeby należy się skarżyć. Z założenia nie ma tu żadnej pychy.
Niewątpliwie bardzo niepokojące są sytuacje w których ruguje się postawę klęczącą. Niestety wynika to zwykle ze złej teologii i antropologii. Nieprawidłowo aplikowana nauka o wcieleniu, traktowanie Pana Boga w charakterze partnera, brata, przyjaciela jest wielkim błędem. Oczywiście należy pamiętać że Pan Bóg człowiekiem się stał jednak nie po to by się z człowiekiem pojednać, czyli by upaść do jego poziomu ale po to by człowieka przywrócić na właściwe miejsce. Niestety w całej refleksji na tajemnicą wcielenia zapomina się o tym, że człowiek po to przywrócenie do stanu pierwotnego musi wyciągnąć rękę, musi chcieć przyjąć ofiarowaną przez Pana Boga pomoc. Nie stanie się to jeśli nie pochyli się nad Dzieciątkiem Jezus, jeśli upadnie pod własnym krzyżem, jeśli nie dotknie całym swoim jestestwem krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Z okazji świąt Bożego narodzenia życzę wszystkim czytelnikom mądrości przynajmniej tak wielkiej jak instynkt zwierząt z betlejemskiej stajenki. Nie bójmy się wytartych na kolanach spodni, pobrudzenia itp rzeczy. Nie bójmy się oskarżeń o faryzeizm, krzywego spojrzenia proboszcza. Oddajmy publicznie Panu Bogu chwałę odważnie i śmiało klękając. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk
Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk
Jorge Bergolgio NIE klęka to i reszta za nim też nie, bo i do czego mają klękać skoro to TYLKO chleb z wieczerzy...
OdpowiedzUsuń"Nie będzie już tam Ciała i Krwi Pana, tylko chleb" (z Katarzyny Emmerich) jako ohyda spustoszenia.