niedziela, 12 lutego 2017

Kolegializm, czy jest nową formą starej herezji koncyliaryzmu?

Laudetur Iesus Christus!

Jednym z czołowych problemów jaki podnoszą integryści w dialogu z modernistami jest doktryna kolegializmu. Sobór Watykański II zwłaszcza w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele (Lumen Gentium) wprowadził naukę o wspólnym sprawowaniu urzędu apostolskiego przez wszystkich biskupów - doktryna ta została później nazwana kolegializmem. Po upływie ponad 50 lat od tych obrad warto sobie zadać pytanie gdzie kolegializm nas zaprowadził i czym stał się dzisiaj. Zanim jednak przejdę do samego zagadnienia polecam przeczytać numery od 18 do 29 Lumen Gentium. Słowo kolegium odmieniane na różne sposoby znajdziemy aż w 23 miejscach!

W istocie prawdą jest, że urząd apostolski Chrystus Pan polecił 12 apostołom i w takim rozumieniu Sobór Watykański II na pewno nie zbłądził. Problem pojawia się w tym jak owa nauka została odczytana i co przy jej ogłaszaniu przemilczano. Chociaż 12 apostołów ma udział i prawo do przekazywania władzy związanej z sukcesją apostolską, to jednak rola św. Piotra jest niepoślednia. Pan nasz Jezus Chrystus tak do niego mówi: "Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci»." (Łk 22, 31-32). A zatem władzę definiowania wiary, tam gdzie pojawiają się wątpliwości ma Piotr i tylko on. Sobory co prawda także biorą udział w definiowaniu nauki, a więc w ogłaszaniu dogmatów, jednak nie mogą tego czynić bez aprobaty papieża, chociaż jego fizyczna obecność na soborze nie jest konieczna. Żaden sobór niezatwierdzony przez następcę św. Piotra nie wszedł do kanonu ogólnie uznawanych soborów. Nawet na Soborze Watykańskim II, każdy dokument musiał zostać podpisany przez Pawła VI (za Jana XXIII nie ukończono pracy nad żadnym schematem dokumentu), na wieczną rzeczy pamiątkę, aby mógł prawnie obowiązywać. Biskupi mają więc prawo pomagania biskupowi Rzymu w definiowaniu prawdy, ale sami z siebie i mocą swojego urzędu nie mogą tej prawdy określić, nawet jeśli zebraliby się wspólnie i byli jednomyślni. Do dzisiaj zresztą w Kodeksie Prawa Kanonicznego znajdują się następujące normy:

Kan. 341 - § 1. Dekrety soboru powszechnego nie posiadają mocy obowiązującej, dopóki, po zatwierdzeniu ich przez Biskupa Rzymskiego wraz z ojcami soboru, nie zostaną przez niego potwierdzone i na jego polecenie ogłoszone. 

§ 2. Takiego samego potwierdzenia i ogłoszenia, dla uzyskania mocy obowiązującej, wymagają dekrety Kolegium Biskupów, gdy podejmuje działalność ściśle kolegialną, w sposób wskazany albo dobrowolnie przyjęty przez Biskupa Rzymskiego.
oraz

Kan. 1372 - Kto od aktu Biskupa Rzymskiego odwołuje się do soboru powszechnego lub do Kolegium Biskupów, winien być ukarany cenzurą.

Ostatnia norma dotyczy herezji zwanej koncyliaryzmem, kiedy to osoba lub grupa osób próbuje odwołać się do soboru od decyzji powziętych przez papieża. Oczywiście nie dotyczy to poprzednich soborów - papież nie może negować prawd już ogłoszonych, a więc głosić herezji.
Wreszcie to świętemu Piotrowi Pan Jezus powierzył tak zwaną władzę kluczy:
"Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie»." (Mt 16,18-19 Kościół więc bez następcy św. Piotra istnieć nie może, o czym przekonuje nas nie tylko Biblia, ale także zwyczajne nauczanie Kościoła, wyrażone w wielu aprobowanych katechizmach. Zdanie: "Ubi Petrus ubi Ecclesiae" nie traci nawet dziś na znaczeniu, chociaż wymaga szerszego komentarza, co też zamierzam uczynić w kolejnych wpisach.

Nauka o kolegializmie wydała jednak szczególnie po ostatnim soborze bardzo niebezpieczne owoce. Otóż owo wspólnotowe pojmowanie urzędu biskupa przyćmiło indywidualną odpowiedzialność każdego z nich, co więcej nauka ta się rozszerza na coraz szersze pola aktywności Kościoła i sieje spustoszenie... . Pierwszym przejawem posoborowego kolegializmu są nieszczęsne konferencje episkopatów. To co miało przynieść ożywienie pracy duszpasterskiej w poszczególnych prowincjach kościelnych, a nawet państwach przyniosło zwykły demototalitaryzm. Poszczególni tradycyjni biskupi są naciskani przez swoich często zeświecczałych kolegów do przyjmowania rozwiązań, które są sprzeczne z regułą duszpasterską i zwykle z sumieniem co bardziej prawowiernych biskupów. W ten sposób w Polsce rozszerza się praktyka przyjmowania Komunii Świętej do ręki, albo przesuwania wieku I Komunii Świętej do góry, co nie sprzyja uświęcaniu dzieci. Dochodzi do tego, że konferencja episkopatu coś ustala, czy uchwala i to obowiązuje we wszystkich diecezjach kraju, podobnie jest z listami pasterskimi, a trzeba jasno podkreślić, że jedynie biskup diecezjalny sprawuje ważnie, w sposób bezpośredni i własny urząd apostolskiego posługiwania. Wszystkie te akty prawne narzucone wbrew woli biskupa miejsca, albo z naruszeniem jego sumienia, choćby tylko na forum wewnętrznym są nieważne, nawet gdyby zainteresowany biskup się pod nimi podpisał. Wynika to wprost z odnośnych norm prawa kanonicznego jak również relacji instytucji biskupa jako ustanowionego przez Boga oraz rzeczonej konferencji jako tworu ludzkiego. Zadaniem konferencji biskupów jest tylko wspólna rada oraz kierowanie do Stolicy Apostolskiej prośby o wydanie jakiego aktu prawnego. Natomiast konferencje episkopatu nie mogą żadnych praw uchwalać ani też wspólnie podawać nauczania, jak to często robi w sposób schizmatycki i heretycki zarazem Kościół zachodnio-katolicki.

Wreszcie duch kolegializmu rozprzestrzenił się na różnorakie przestrzenie działalności Kościoła. Już podczas deformacji seminaryjnej tłoczono mi do głowy o kolegium prezbiterów, różnorakich komisjach i radach. Wreszcie sam przez radę seminaryjną zostałem wydalony - przynajmniej tak mi powiedziano. A rada jak sama nazwa wskazuje powinna radzić, a nie decydować, zarządzać czy uchwalać. Podobnie jest z radą parafialną, kapłańską czy duszpasterską. Tymczasem często słyszymy, że rady podejmuję decyzję. Jest to nic innego jak próba demokratyzacji Kościoła kosztem pogwałcenia Jego struktury hierarchicznej nadanej przez Chrystusa Pana. Trzeba wreszcie powstać przeciw tej zarazie szerzącej się w Kościele i niszczącej Go od środka. Biskupi niech pamiętają, że sprawę z rządu nad diecezją zdadzą oni sami przed Bogiem, a nie jakieś konferencje episkopatu czy rady kapłańskie. Tak samo proboszcz odpowie przed Bogiem za stan swojej parafii, a ojciec rodziny za wychowanie religijne swych dzieci. Nie dajcie się uwieść tym bałamutnym naukom! Weźcie więc odpowiedzialność na swoje barki, każdy według urzędu jaki otrzymał. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.

Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz