Jednym z objawów laicyzacji sacrum jest notoryczne profanowanie sakramentaliów. Pomijając już kwestię, że wielu tych którzy są ich szafarzami ma znikomą wiedzę na ich temat, dochodzi często do aż krzyczącego nieuszanowania świętości. Ktoś by powiedział, że to jest mało znacząca kwestia, bo to w końcu owe sakramenty mniejsze. Postaram się jednak wyjaśnić, jak wiele duchowych dóbr się zaprzepaszcza. Temat sakramentaliów tutaj tylko zasygnalizowany będzie przeze mnie podejmowany także przy innych okazjach.
W toku mojej (de)formacji seminaryjnej o sakramentaliach dowiedziałem się niewiele. Na 30 godzin sakramentologii, z której omówiono tylko protestancki punkt widzenia i pobieżnie 3 z 7 sakramentów Kościoła o sakramentaliach powiedziano mi tyle, że "są to święte znaki ustanowione przez Kościół, które na podobieństwo sakramentów sprawiają skutki, głównie duchowe". Dowiedziałem się też że sakramentaliami są pogrzeb, błogosławieństwa i poświęcenia. O podziałach i różnej naturze sakramentaliów nie dowiedziałem się nic. Również liturgia sakramentów, której nauczano w wymiarze 15 godzin wymieniła mi tylko rodzaje sakramentaliów i nie omówiła nawet sposobu ich celebracji, a wykład był przeznaczony dla kleryków... . Tymczasem rzeczywistość sakramentaliów jest częściej spotykana w Kościele niż sakramentów. Przeciętny kapłan w swoim życiu odprawi więcej sakramentaliów niż sakramentów (pamiętajmy że modlitwy i obrzędy nie stanowiące znaku sakramentalnego a odprawiane przy okazji sprawowania sakramentów są sakramentaliami). W większości nowych seminariów kandydat do kapłaństwa nie posiądzie nawet katechizmowej wiedzy na ich temat.
Już sama definicja, którą mi podano jest nieprawidłowa. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 r podaje taką definicję: "Sakramentalia są świętymi znakami, przez które na podobieństwo sakramentów, są oznaczone i otrzymywane ze wstawiennictwa Kościoła skutki, zwłaszcza duchowe." (Kan 1166). Ta klasyczna definicja różni się od tej którą mi podano. Kościół bowiem jak się okazuje ma ograniczoną władzę wobec sakramentaliów. Działają one co prawda "ze wstawiennictwa Kościoła", ale nie są przezeń przynajmniej w większości ustanawiane. Jeśli się zastanowimy to większość sakramentaliów ustanowił Bóg. Na przykład pogrzeb - sam Pan Jezus Chrystus dał się pochować i uświęcił w ten sposób ów zwyczaj. Egzorcyzmy, których władzę udzielenia dał apostołom (por. Mk 3,14-15) pojawiają się w wielu różnych miejscach Pisma Świętego. Czyż można powiedzieć, że Kościół ma władzę znieść egzorcyzmy lub święcenia egzorcystatu? Pytanie daje do myślenia... Być może przynajmniej część niższych święceń ustanowił wprost Pan Jezus. A poświęcenia świątyni i należących do niej przedmiotów, czyż też ustanowił Kościół, czy może raczej wiernie przejął praktykę ustanowioną przez Boga? A modlitwa Ojcze nasz, która we wszystkich podręcznikach dogmatyki uznawana jest jako sakramentale może być zakazana przez władzę kościelną? Takich pytań można zadawać jeszcze wiele. Prawdą jest zaś, że Kościół jeśli ma jakąś władzę nad sakramentaliami, to jest ona niewiele większa od tej jaką ma nad sakramentami - tzn może wpływać kształt liturgiczny, ale nie ma prawa ingerować w istotę tychże znaków.
Najwięcej profanacji zdarza się przy okazji błogosławieństw i poświęceń. Swoją drogą polecam zapytać swojego duszpasterza jaka jest różnica pomiędzy jednym, a drugim. Jestem przekonany, że w większości nie padnie odpowiedź iż poświęcenia odłączają daną rzecz lub osobę na wyłączną służbę Bożą, a błogosławieństwo to uproszenie mocy Bożej dla pozytywnego skutku wobec osoby lub rzeczy dla spraw głównie doczesnych. Poświęcenie jest więc aktem władzy rządzenia. Tymczasem zdarza się notorycznie, że diakoni dokonują poświęceń. Takie poświęcenia są nieważne! Diakon ponieważ nie jest kapłanem nie może ważnie poświęcić niczego i dotyczy to także szkaplerzy, obrazów, krzyży itd. Mówi o tym wyraźnie kanon 1169 nowego prawa kanonicznego. W moim seminarium poświęcenia wody symulowali diakoni. Oczywiście nowy rytuał nie jest konsekwentny i używa często zamiennie słów poświęcenie i błogosławieństwo, w wielu przypadkach obrzędy poświęceń są błogosławieństwem. Diakon więc, który poświęca daną rzecz dopuszcza się świętokradztwa - wzywa bowiem imienia Bożego do rzeczy, w zakresie której nie ma takiej mocy. Sakramentalia są też często profanowane przez fakt nieumiejętnego posługiwania się nimi. Notorycznie zdarza się używanie rzeczy poświęconych do użytku świeckiego. Ludzie często bogobojni piją wodę święconą, poświęcone szaty i paramenty liturgiczne bywają używane do różnego rodzaju przedstawień. Osobom, które nie widzą nic złego w takich praktykach polecam lekturę słynnej uczty Baltazara z 5 rozdziału Księgi Daniela. Konsekrowane ołtarze lub części świątyń bywają zwłaszcza na Zachodzie używane do wznoszenia budowli świeckich. Poza tym także na Zachodzie świątynie konsekrowane sprzedaje się i wystawia do użytku świeckiego. Tymczasem Apostoł przestrzega: "Kto zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg." (1 Kor 3,17). Oczywiście św. Paweł pisze o tym pisząc o Kościele, jako wspólnocie, ale pisze to w oparciu o doświadczenie Izraela ze Świątynią starotestamentalną. Wreszcie często się zdarza, że do służby Bożej przeznacza się osoby lub rzeczy nie poświęcone, lub niewłaściwie poświęcone, to jest z użytą formułą błogosławieństwa. Kult Boży wymaga, by do jego sprawowania przeznaczone były osoby i rzeczy wyjęte z porządku świeckiego i przeniesione do porządku nadprzyrodzonego. Na przykład we wszystkich parafiach jakie znam używa się kadzidła niepoświęconego, chociaż 6 stycznia jest obrzęd poświęcenia kadzidła. Wtedy leży zwykle kilka ziarenek mirry poświęcanych na nowo podczas każdej Mszy Świętej. To także znak lekceważenia sakramentaliów. Raz poświęconej czy pobłogosławionej rzeczy nie wolno święcić czy błogosławić drugi raz. Jest to klasyczny przykład wzywania imienia Boga nadaremno. Na to niektórzy kapłani mi mówią o względach duszpasterskich... I jakie tu są względy duszpasterskie? Czyż na każdej Mszy 5 lutego musi być poświęcenie chleba św. Agaty? Czy jeśli ludzie przynoszą chleb w ten dzień to musi leżeć na ołtarzu i być poświęcany kilka razy ten sam bochen? Nie wspominając już o kwestii takiej, że na ołtarzu leżą chleb lub inne rzeczy, które nie służą do odprawiania Mszy Świętej. A wystarczy przygotować w prezbiterium choćby stoliczek na którym owe rzeczy do poświęcenia i błogosławieństwa mogą spokojnie czekać na swój czas. Różnych rodzajów bezczeszczenia tych świętości jest wiele, czytelników proszę o komentarze i wskazywanie tego co ja nie zauważyłem.
Czy sakramentalia nie zasługują na to, aby ich celebrację starannie przygotować? W końcu upraszamy u Boga łaski, które nie zawsze spływają w tym przypadku na nas na zasadzie ex opere operato, czyli z samego działania. Sakramentalia to niedocenione skarby, przez które Bóg chce uświęcić różne okoliczności naszego życia. Profanacja tych znaków często prowadzi do tego iż stają się one nieskuteczne, a Bóg obrażony. Co możemy zrobić? Należy zadawać duszpasterzom niewygodne pytania. Na przykład spytać się o różnice między poświęceniem, a błogosławieństwem, albo o to czy kreda którą znaczone są nasze domy jest poświęcona lub dlaczego na każdej Mszy w Niedzielę Męki Pańskiej święci się tą samą palmę. Jeśli duszpasterz zauważy problem i podejmie refleksję to wiele się w tej kwestii zmieni. A nam trzeba pamiętać, że zniszczone sakramentalia trzeba potraktować ogniem lub wodą. Odnowa sacrum zaczyna się od drobnych rzeczy. Chrystus Pan naucza: "Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?" (Łk 16,10-12).
Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz