środa, 22 marca 2017

Tonsura czy obłóczyny?

Laudetur Iesus Christus!

Będąc w temacie święceń nie sposób pominąć tak widowiskowego kroku, jakim jest przyjęcie stroju duchownego. W powszechnym mniemaniu jest to obok święceń kapłańskich najpoważniejszy krok w drodze do realizacji życiowego powołania. Niestety obrzęd przyjęcia stroju duchownego i jego znaczenie uległy daleko idącej zmianie w toku reformy liturgii po ostatnim soborze.

Pierwotnie stroje duchowieństwa nie różniły się od strojów osób świeckich. Dopiero wraz z uzyskaniem przez Kościół wolności w publicznym wyznawaniu wiary na mocy Reskryptu Mediolańskiego z 313 r sposób odziewania świętych szafarzy i laikatu zaczął się odróżniać. Początkowo dotyczyło to tylko szat przeznaczonych do służby Bożej, czyli do liturgii. Z czasem duchowieństwo zaczęło nosić także odrębny strój poza czynnościami liturgicznymi. W 572 r pierwszy raz duchowni zostali zobowiązani do noszenia specjalnego stroju na mocy Synodu w Bradze. Obrzęd tonsury jest już wspomniany pół wieku później w kanonach Synodu w Toledo z 633 r.

Po co Kościół nakazał swym sługom nosić strój duchowny? Przede wszystkim odmienny sposób ubierania się ma przypominać duchownym, że przez swój stan są poświęceni Bogu, czyli oddzieleni od tego świata. Strój także wskazuje na poszczególny stopień kleryka i wreszcie daje więcej możliwość do dawania świadectwo swojego przywiązania do Chrystusa i chociaż to nie szata zdobi człowieka, to jednak stanowi wyraźny znak sprzeciwu względem ducha tego świata.

Starą tradycją Kościoła jest przywdziewanie stroju duchownego przed przyjęciem pierwszych niższych święceń. Obrzędem, który wprowadzał w stan klerycki była właśnie tonsura, a więc uroczystość postrzyżyn i obłóczyn jednocześnie. W trakcie tej ceremonii mężczyzna przechodził ze stanu świeckiego w stan duchowny, chociaż klerykiem stawał się w ścisłym tego słowa znaczenia po przyjęciu pierwszych święceń. Tonsura w swojej obrzędowości nawiązuje do poświęcenia się Bogu, a postrzyżyny i wdzianie sutanny lub habitu są tego widomym znakiem.

Niestety w 1972 r Paweł VI zniósł tonsurę i odtąd w powszechnej praktyce są jedynie obłóczyny. Ta pauperyzacja liturgiczna obrzędu zewnętrznej zmiany doczekała się także degradacji kanonicznej. Nowy Kodeks Prawa Kanonicznego promulgowany przez Jana Pawła II w 1983 r inaczej niż dotąd definiuje stan duchowny. Zgodnie z obecnym prawodawstwem kościelnym duchownymi są jedynie biskupi, prezbiterzy i diakonii. Chociaż definicja legalna stanu duchownego się zmieniła, to jednak w istocie nic się nie zmieniło -  w umyśle wiernych znak przywdziania sutanny jawi się jako moment w którym alumn staje się osobą duchowną i tak też jest traktowany.

Z niepokojem obserwuję nowe trendy kolejnej degradacji obłóczyn. W Kościele zachodnio-katolickim w wielu seminariach przesuwa się moment przywdziania stroju duchownego na późne lata - czwarty, a nawet piąty rok studiów. Idzie to w parze z zaleceniem rezygnacji noszenia pełnego stroju duchownego jakim jest sutanna lub habit, na rzecz strojów świeckich. Takie zabiegi utrudniają klerykom i juniorystom integrację swojej nowej tożsamości. Często zdarza się też, że pierwsze święcenia, zwane dziś posługami klerycy przyjmują chodząc jeszcze w stroju świeckim. Trzeba w tym miejscu wyraźnie potępić takie praktyki przede wszystkim dlatego że są wyrazem nieposłuszeństwa Stolicy Apostolskiej, która w stosownych dokumentach  wydała zasady zgodnie z którymi strój duchowny alumni mają otrzymać na początku trzeciego roku studiów przed lektoratem. Po drugie sutanna czy habit pozostają znakiem zewnętrznym, podczas gdy prawdziwa zmiana zachodzi w duszy podczas przyjmowania każdych kolejnych święceń. Seminarzysta, który nie jest gotów przyjąć znaku zewnętrznego tym bardziej nie jest gotowy na przyjęcie święceń niższych/posług. Z tego co się orientuję w Polsce jedynie kołobrzeskie i opolskie seminarium odkłada obłóczyny na czas po lektoracie. Między innymi z tego powodu osobiście radzę omijać te seminaria szerokim łukiem - jaki sens ma formacja w seminarium, w którym w tak widoczny sposób łamie się dyscyplinę kościelną? Jeśli czytelnicy znają nadużycia w tej kwestii w innych miejscach to proszę o stosowny komentarz.

Rezygnacja z obrzędu tonsury i postępująca degradacja obłóczyn powodują opłakane skutki. Coraz mniej osób duchownych ceni i szanuje strój duchowny. Dziś łatwiej spotkać księdza w dżinsach niż w sutannie z pasem i w kapeluszu. Kryzys zewnętrznego wymiaru tożsamości kleryckiej pociąga ze sobą osłabienie tożsamości wewnętrznej. Oczywiście jest to bardziej przejaw niż skutek, ale warto sobie zadać pytanie o ile mniej byłoby gorszących sytuacji i bolesnych upadków księży i osób życia konsekrowanego, gdyby z zasady chodzili oni w przeznaczonym dla siebie stroju? A co my możemy zrobić? Jeszcze będąc w seminarium zwracałem uwagę moim starszym kolego, obecnie czynię to wobec moich kolegów kursowych. Upominajmy się zatem o sutannę i habit, nie bójmy się zawstydzić nawet naszego wikarego, czy proboszcza. W końcu sutanna to nie tylko świadectwo, ale także ochrona świętości życia kleryckiego.

Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk

3 komentarze:

  1. A kleryk nie mmyślał o seminarium np FSSP? Czy też np tam gdzie jest bp Schneider czyli Kazachstan.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślał, ale do tego potrzeba znajomości języka obcego na poziomie wykładowym, a to o wiele za dużo jak na moje możliwości - ze wszystkich przedmiotów języki obce szły mi najgorzej.

      Usuń
  2. http://instytutdobregopasterza.pl/tonsura-2018/

    OdpowiedzUsuń