niedziela, 16 kwietnia 2017

Bierzmowanie - sakrament pożegnania z Kościołem

Laudetur Iesus Christus!

Dokładnie 10 lat temu przyjąłem sakrament bierzmowania, z tej okazji pragnę podzielić się z Wami moimi przemyśleniami natury doktrynalnej i pastoralnej odnoszące się właśnie do tego sakramentu. Starsi czytelnicy pewnie nie mają zbyt wielu wspomnień z tego wydarzenia. Przez wiele lat sakrament bierzmowania udzielany był niejako przy okazji wizytacji kanonicznej biskupa, a młodzież informowana była o konieczności przyjęcia tego sakramentu najwyżej kilka tygodni przed samą celebracją. Do tego dochodziła szczątkowa katechizacja przed i po sakramentalna. Jednak wierni bierzmowani do początku lat 70-tych zwykle potrafią powiedzieć, że sakrament ten wyciska na duszy znamię i daje łaskę do mężnego wyznawania wiary katolickiej.

Od kilkunastu lat sakrament bierzmowania urasta do wielkiego wydarzenia, a czas przygotowania do niego według oficjalnych dokumentów jest najdłuższy spośród innych sakramentów, no może poza święceniami... . Mówi się o sakramencie bierzmowania jako sakramencie Ducha Świętego, albo dojrzałości, czasem z dodaniem epitetu "chrześcijańskiej". O duchowej walce do której sakrament ten przysposabia nie mówi się już nic, albo bardzo niewiele. Czasem odnoszę wrażenie, że szafarze bierzmowania sami zatracili sens tego sakramentu. Osobiście mam pewne wątpliwości czy tacy szafarze, którzy na kazaniu mówią o wartościach humanistycznych, pomocy do dobrego życia i innych tego typu farmazonach ważnie udzielają tego sakramentu. Intencja szafarza jest niezmiernie istotna - należy bowiem do struktury sakramentu. Oczywiście daleko mi w tym stwierdzeniu do donatystów, którzy od łaski uświęcającej szafarza uzależniali ważność sakramentu, nie mniej jest katolicką nauką, że błędna intencja szafarza znosi zaistnienie sakramentu, a więc i łaskę z nim związaną. 

Pamiętam dobrze swoje bierzmowanie - przyjąłem imię św. Teofila antiocheńskiego, który był biskupem, apologetą i męczennikiem. W pewnym sensie moje życie przynajmniej w części złączyło się z jego życiem. Pamiętam dobrze starego kapłana, który w zastępstwie biskupa namaścił mnie olejem krzyżma i włożył na mnie ręce. Po kilku latach podczas spotkania z tym księdzem wyznał mi iż bierzmuje w ten sposób by mieć pewność, że sakramentu udziela ważnie. Nie zamierzam się tu rozwodzić nad zmianą formy i częściowo materii tego sakramentu jaka zaszła w nowej liturgii. Co ciekawsi czytelnicy zadadzą sobie trud i sami dotrą do tego jak zmieniono bierzmowanie. Wewnętrzne doświadczenie i wiedza teologiczna którą zdobyłem dają mi moralną pewność, że bierzmowany jestem. Oczywiście wszystkich najusilniej zachęcam do tego by bierzmowanie przyjmować w miarę możności wg starych przepisów liturgicznych. Nie mniej łaska jak sądzę działa w obu obrzędach - niedawno byłem świadkiem na nowym bierzmowania pewnego ministranta, którego usposobienie i rozum wskazuje iż w pełni korzysta z łask tego sakramentu.

Różne definicje bierzmowania nieuwzględniające głównego celu tego sakramentu okradają kolejne pokolenia z właściwego korzystania z darów i charyzmatów, jakie ten sakrament udziela. Przygotowanie, które z zasady trwa trzy lata ogranicza się w zasadzie do zaliczania kolejnych wpisów w indeksach. W niektórych parafiach ewidencji podlegają wszystkie praktyki religijne kandydata włącznie ze spowiedzią, co naturalnie grozi świętokradczym przystępowaniem do tego sakramentu. Bierzmowańcy biorą udział w katechizacji która bardzo często prowadzona jest przez źle przygotowanych animatorów nie posiadających właściwych kwalifikacji intelektualnych i duchowych. Często są to osoby ze wspólnot charyzmatycznych, co pogłębia skrzywienie formacyjne bierzmowańca, który nie dość, że często wiary nie otrzymał w rodzinie, to jeszcze teraz otrzymuje ją w sprotestantyzowanej formie. Doszły mnie słuchy, że dochodzi do prowadzenia przez rzeczonych animatorów tzw rekolekcji, które odbywają się bez udziału duchowieństwa, gdzie młodzież poddawana jest podejrzanym praktykom jak wkładanie rąk, para egzorcyzmy, składanie przyrzeczeń itd. Rodziców i odpowiedzialnych kapłanów przestrzegam: nie pozwalajcie na to by wasi podopieczni jeździli na takie "rekolekcje". W ogóle przygotowanie do bierzmowania może prowadzić tylko duchowny oraz licencjonowany katecheta. W żadnym wypadku nie można doprowadzać do tego, że przypadkowe osoby będą prowadziły formację. Jedyne co można dopuścić to świadectwo życia osoby już po bierzmowaniu, jednak z zastrzeżeniem obecności duchownego lub katechety, który ograniczy możliwość wyprowadzania błędnych wniosków. Niestety inną częstą praktyką jest rezygnacja biskupów z bierzmowania swoich diecezjan - jak się okazało jest to obecne nie tylko w mojej diecezji. Jest oczywistym, że każdy kapłan może ważnie bierzmować, jednak słuszna tradycja naszego łacińskiego obrządku jako zwyczajnego szafarza uznaje biskupa. Jeśli ten nie jest w stanie bierzmować choćby na siedząco i poza Mszą Świętą to powinien rozważyć rezygnację z urzędu - bo albo jest tak chory, że nie może już nawet dokonywać prostych czynności, albo nie wie jakie są najważniejsze obowiązki biskupa i wtedy tym bardziej powinien się ich zrzec. Bierzmowanie przez kapłana można dopuścić tylko w razie nagłej niemożności dotarcia biskupa (np w dniu bierzmowania) oraz choroby bierzmowańca, która jest na tyle niebezpieczna że zagraża zejściu z tego świata bez łaski bierzmowania. 

Niebezpieczną praktyką jest wiązanie celebracji tego sakramentu z określonym wiekiem, zwykle związanym z końcem jakiegoś etapu edukacji. Ze zgrozą w nowych wytycznych Konferencji Episkopatu Polski wyczytałem że bierzmowanie "stanowi ważne dopełnienie edukacji na etapie szkoły podstawowej" i w związku z tym udzielać się go będzie w klasie VIII. Takie sformułowanie to niewyobrażalny redukcjonizm i świadectwo kompletnego braku zrozumienia przez nasz episkopat czym bierzmowanie jest i jakie spełnia zadanie! Otóż tak jak w przypadku I komunii czy spowiedzi, tak i bierzmowania powinno się udzielać wg roztropnego osądu katechety odnośnie do rozwoju duchowego kandydata. Urawniłowka w tym względzie jest niesamowicie szkodliwa i prowadzi do tego, że bierzmowanie trzeba zaliczyć, tak jak rzeczoną podstawówkę. Mam nadzieję, że powyższe refleksje skłonią czytających mnie duszpasterzy do krytycznego przejrzenia podawanych im zaleceń i głębszego namysłu nad katechizacją przed i po bierzmowaniu. Naprawdę nie warto nikogo zmuszać do przyjmowania jakiegokolwiek sakramentu. W imię wolności religijnej tak szumnie wykładanej Wam w seminariach odstąpcie od masowego udzielania bierzmowania i zindywidualizujcie charakter przygotowania do niego, a może to sprawi, że bierzmowanie nie będzie jak to się powszechnie mówi sakramentem pożegnania z Kościołem przy aprobacie biskupa miejsca...

Przy okazji pragnę również czytelnikom złożyć najlepsze życzenia wielkanocne. Niech Chrystus Pan który zmartwychwstał oświeca mroki naszych serc i umysłów. Niech użyczy Kościołowi chwały, a nam da oglądać powrót wspaniałości tej Łodzi Piotrowej na widok której wielu ręce załamuje i gorzkie łzy wylewa. "Kościół nie zginie, Bóg jest w jego wnętrzu"! Daj nam Panie Boże doznać majestatu chwały Twego dziedzictwa w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz