niedziela, 30 kwietnia 2017

Czy i dlaczego trwam w Kościele?

Laudetur Iesus Christus!

W czasach powszechnego zamętu pytanie tytułowe dla wielu współczesnych katolików staje się pytaniem zasadniczym. Także dla mnie, posiadającego wiele przykrych doświadczeń z Kościołem w sferze instytucjonalnej to pytanie nie jest obce. Ktoś kiedyś mi zasugerował, że po doświadczeniu Możajska, odrzuceniu przez Kościół, wstąpieniu do seminarium i otrzymania z niejasnych powodów wilczego biletu przekreślającego możliwość realizacji swojego powołania mam pełne prawo usunięcia się w cień i realizacji życia tylko i wyłącznie dla zbawienia samego siebie. Jak widać przynajmniej na razie odrzuciłem taką możliwość. Poznać Ewangelię i zachować ją dla siebie byłoby dla mnie wyrokiem potępienia. Otrzymany urząd, nawet jeśli nie jest wypełniany z mandatem Kościoła zachodnio-katolickiego zobowiązuje mnie do aktywnego głoszenia wiary.

Czym Kościół jest? Kościół jest to mistyczne Ciało Chrystusa - wspólnota ochrzczonych, a nie ekskomunikowanych osób złączonych węzłem wyznawania tej samej wiary, przyjmowania tych samych sakramentów i będących pod pieczą prawowitej władzy kościelnej. Ta definicja w moim rodzimym seminarium, przez biskupa wykładającego eklezjologię była uznawana za nieprawidłową i zawężającą obraz Kościoła - chociaż przez wieki była uznawana za prawdziwa w Kościele. Jeśli zdaniem współczesnych pasterzy Kościół może trwać także we wspólnotach heretyckich i schizmatyckich to ja wszem i wobec oświadczam iż z takim kościołem nie mam i nie chcę mieć nic wspólnego. Chrystus Pan założył jeden Kościół, oparł Go na fundamencie Piotra i apostołów, nadał Mu jedną wiarę i jedyne 7 skutecznych znaków zbawienia jakimi są sakramenty. Taki Kościół jest Kościołem Chrystusowym, reszta są to kościoły wiarołomne i pochodzące od szatana. Czy więc należę do Kościoła? Zdaniem rzeczonego biskupa-heretyka pewnie sam się z niego wyłączam. Jednak za Kościołem do którego należę stoi cała rzesza świętych i świadectwo 19,5 wieku kontynuacji pracy apostolskiej. Jestem głęboko przekonany, że nie błądzę chociaż przykro mi, że tak mało duchownych chce trwać w prawdziwej komunii świętych obcowania i ze względów wizerunkowych oraz finansowych partycypuje w niszczeniu Winnicy Pańskiej poprzez głoszenie fałszywych nauk, a czasem i okradania wiernych z łask sakramentalnych przez szafowanie nimi w sposób nieważny. W praktyce moje uczestnictwo we wspólnocie modernistów ogranicza się do korzystania ze środków zbawienia, które przezeń nie zostały jeszcze zniszczone, natomiast nie wyznaję ich wiary i nie głoszę ich nauk. Taką formę uczestnictwa w komunii kościelnej wymuszają na mnie i innych strzegących wiary katolickiej i apostolskiej rozproszenie jakiemu jesteśmy poddani. 

Dlaczego w ogóle należę do Kościoła? Przede wszystkim mam świadomość, że jest to jedyna droga do zbawienia. Być może gdyby Pan Jezus dał inną podążył bym nią, ale ponieważ innej nie objawił to trwam z wdzięcznością w tym co mi dał. Krocząc drogami wiary wiem, że stąpam po polu minowym. Dziś aby otrzymać łaskę sakramentalną i nie dać się zwieść przez wilki przebrane w owcze skóry trzeba naprawdę dużo wiedzy i doświadczenia. Dlatego warto sięgać do tego co jak mówił św. Wincenty z Lerynu: "od zawsze i wszędzie było uznawane za katolickie". Trzeba szukać tych czystych źródeł wiary. Dlatego też postaram się wyjść temu problemowi na przeciw i podać w przyszłości sposoby odróżniania pszenicy od kąkolu oraz wskazać nieskażone spichlerze Bożej nauki. Słowo Boże wiernie przekazywane w prawdziwym Kościele jest ważnym powodem, dla którego warto w Kościele trwać, ale drugim może nawet istotniejszym jest możliwość uzyskania łaski Bożej, szczególnie tej uświęcającej. Dlatego tak ważnym jest szukanie prawdziwego Kościoła dającego prawdziwe sakramenty. Szczególnie krytycznymi sakramentami są chrzest, bo daje on pierwotną łaskę uświęcającą, sakrament pokuty, bo pozwala na odnowienie łaski uświęcającej oraz święcenia kapłańskie, ponieważ dają one władzę do odpuszczania grzechów, a więc są konieczne dla zaistnienia sakramentu pokuty. Oczywiście nie neguję wartości świętej Eucharystii, bierzmowania, sakramentu chorych czy małżeństwa, ale dla zabezpieczenia życia wiecznego każdego wiernego konieczne są te trzy sakramenty: chrzest, pokuta i święcenia. Dlatego też trzeba bić na alarm szczególnie gdy rozwijają się poglądy godzące w te sakramenty. Kiedy chrzest zostaje sprowadzony do ceremonii inicjacyjnej zagrożone jest jego istnienie - bowiem szafarz, który udziela chrztu nie jako odrodzenia z wody i z Ducha Świętego, ale jako jedynie wprowadzenie do Kościoła to może nie zachować istotnej dla ważności sakramentu intencji. Kiedy sakrament pokuty sprawowany jest w Kościele zachodnio-katolickim grupowo i bez indywidualnej spowiedzi to jest on sprawowany nieważnie! Wreszcie kiedy podczas święceń w umysłach szafujących nimi biskupów rodzi się pomysł, aby święconych czynić apostołami na wzór Mahatmy Ghandiego czy Mahometa to wątpliwa staje się właściwa intencja a więc i udzielane święcenie. Również tendencje do wprowadzania ordynacji kobiet mają za zdanie zniszczyć kapłaństwo a więc możliwość otrzymania odpuszczenia grzechów przez sakrament pokuty. 

W rzeczywistości więc odpowiedź na pytanie dlaczego trwam w Kościele jest prosta - ponieważ odnajduję tam życie wieczne. Traktuję więc Kościół zupełnie użytkowo, bo to On jest dla mnie, a nie ja dla Niego. I jakkolwiek taka deklaracja dla eklezjologa modernisty posiadającego ową "pogłębioną refleksję o Kościele" wydawałaby się przerażająca, to jednak prawda jest taka, że sam Chrystus Pan porównując Kościół do winnicy czy owczarni sam ukazywał ten utylitarny sens. Bo ostatecznie nie jesteśmy na ziemi dla własnej przyjemności i nie tworzymy Kościoła po to by się dobrze bawić. Prawda jest taka, że jesteśmy tu wskutek grzechu pierworodnego, a Kościół jest po to by pomóc nam z tej sytuacji wyjść ku życiu prawdziwemu - ku życiu z Bogiem. Dlatego też będąc w Kościele i podejmując zań odpowiedzialność nigdy nie wolno nam zapomnieć o naczelnej zasadzie jaką jest salus animarum, czyli zbawienie dusz!

Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk

1 komentarz:

  1. Bardzo trafne myśli. Jednak cały czas czekam na pańskie przemyślenia związane z tym, co stanowi podstawę wiary katolickiej, a mianowicie: właściwej postawie przy przyjmowaniu Komunii Świętej, czyli postawie klęczącej. Od lat obserwuję stopniową degradację tej jak najbardziej katolickiej postawy. I śmiem twierdzić, że przez tę degradację ku aprobacie przeważającej części duchownych następuje upadek kościoła. Typowy efekt domina...

    OdpowiedzUsuń