poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Akolitat - święcenie które pomimo nazwy zniknęło

Laudetur Iesus Christus!

W toku prowadzenia w 1967 r przez Papieską Komisję ds Rewizji Kodeksu Prawa Kanonicznego dyskusji na temat "reformy" (a właściwie) rewolucji niższych święceń pojawiały się projekty zniesienia wszystkich święceń niższych i pozostawienia subdiakonatu, lub "jakiegoś innego święcenia" którego celem byłoby "związanie bliżej alumna ze swoim lokalnym Kościołem" . Ostatecznie jak powszechnie wiadomo zdecydowano się znieść subdiakonat, a cześć jego prerogatyw obdarzyć lektora i akolitę. O istocie subdiakonatu napiszę w kolejnym wpisie, jednak tutaj istotny jest ten zarys historyczny aby zrozumieć dlaczego akolitat faktycznie zniknął, chociaż pozostała jego nazwa. 

Słowo akolita jest pochodzenia greckiego i oznacza osobę która towarzyszy, idzie za kimś. Pierwsza znana wzmianka o akolita pojawia się we wspominanym w poprzednich wpisach dokumencie diecezji rzymskiej, którym jest spis duchowieństwa rzymskiego wydany za czasów papieża Korneliusza w 251 r. Wielu badaczy twierdzi jednak, że akolitat istniał już w II w, a kleryków posiadających ten stopień określano mianem sequentes. Podstawowym zadaniem akolitów było przygotowywanie ołtarza do sprawowania Najświętszej Ofiary, zapalanie świec i noszenie ich w procesji oraz przygotowanie i przyniesienie darów ofiarnych. W diecezji rzymskiej akolici roznosili także tzw fermentum czyli cząstkę Ciała Pańskiego z Mszy papieskiej do okolicznych świątyń oraz zanosili Pana Jezusa do uwięzionych chrześcijan. Przy tej ostatniej posłudze zginął śmiercią męczeńską chyba najsławniejszy akolita - św. Tarsycjusz. Gdy czas prześladowań minął akolici pozostali przy właściwych sobie funkcjach i przestali zajmować się roznoszeniem Ciała Pańskiego. Można powiedzieć, że okres prześladowań był po prostu czasem nazdzywczajnym, stąd i Kościół do roznoszenia Eucharystii wyznaczył w nadzwyczajny sposób akolitów. Tymczasem akolici od początku byli przeznaczeni do pełnienia służbie równej dzisiejszym ministrantom. Stąd też przy udzielaniu święceń akolitatu szafarz święceń wręczał im pustą ampułkę do wina mszalnego (materia święcenia) i wypowiadał słowa: "Weźmij ampułkę ku podawaniu wina do Eucharystii Krwi Chrystusowej, w imię Pańskie." (forma święceń akolitatu).

Reforma niższych święceń wyrażona w motu proprio Ministeria Quaedam zachowała urząd akolity, jednak charakter tej, jak to się dziś nazywa, posługi jest już zupełnie zmieniony. Najpierw zmianie uległa materia i forma akolitatu. Szafarz ustanowienia podaje kandydatom naczynie z chlebem lub kielich z winem i wypowiada słowa: "Przyjmij naczynie z chlebem do sprawowania Eucharystii i tak postępuj, abyś mógł godnie służyć Kościołowi przy stole Pańskim." Przede wszystkim zmiana materii i formy powoduje że mamy do czynienia z dwoma różnymi rzeczywistościami. Obrzęd przekazania pateny z chlebem znajdziemy w ceremoniale święceń prezbiteratu, natomiast słowa formy ustanowienia w posłudze akolity używają bliżej niejasnego określenia: "stół Pański". Kiedyś o tym jeszcze napiszę, ale sformułowanie "stół Pański" i "ołtarz" nie są w żadnym razie synonimami. Mamy więc obecnie sługę Kościoła, który nie wiadomo właściwe do czego został ustanowiony. Więcej na temat charakteru posługi akolitatu mówią uprawnienia akolitów. Otóż mogą oni: przygotowywać i przynosić dary ofiarne, nosić świece, kadzidło, krzyż (uprawnienie subdiakona), puryfikować naczynia liturgiczne (uprawnienie subdiakona), nadzwyczajnie dokonywać repozycji Najświętszego Sakramentu (dotychczasowe nadzwyczajne uprawnienie diakona) i nadzwyczajnie rozdawać Komunię Świętą (dotychczasowe nadzwyczajne uprawnienie diakona). Jest więc współczesny akolita kimś pomiędzy subdiakonem i diakonem. Praktyka jednak pokazała, że akolitat zaczęto definiować przez pryzmat owych nadzwyczajnych funkcji, które dzisiaj już wcale takie nadzwyczajne nie są... . W seminarium mówili o posłudze do "rozdawania Komunii Świętej" a i w mojej parafii oczywistym było że akolita otrzymywał puszkę do rozdawania Ciała Pańskiego i to niezależnie od ilości wiernych do wykomunikowania. Do tego warto wspomnieć, że w myśl obecnej dyscypliny prawnej akolita pozostaje osobą świecką.

Rozszerzenie, a właściwie faktyczna zmiana istoty akolitatu utorowała technikom liturgicznym drogę do najstrszaliwszych desakralizacji doby posoborowia. Mówię oczywiście o wprowadzeniu nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej. Już nawet nie akolici, ale zwykli mężczyźni, a nawet i kobiety są wyznaczane do rozdawania największej świętości Kościoła - Ciała Pańskiego. Cała istota konsekracji człowieka do pełnienia świętych czynności została w jednym momencie zrujnowana. Zbiegło się to dziwnym trafem z zalegalizowaniem praktyki przyjmowania Komunii Świętej do ręki. Chociaż przepisy z instrukcji Immense Caritatis z 1973 r zostały potwierdzone przez 910 i 230 kanon współczesnego Kodeksu Prawa Kanonicznego, to jednak w praktyce nadzwyczajni szafarze i akolici są zwyczajnymi szafarzami Komunii Świętej. Przypomnę, że funkcję nadzwyczajnego szafarza Komunii Świętej instrukcja papieska ogranicza do rozdawania Komunii Świętej w wypadku: choroby lub podeszłego wieku zwyczajnego szafarza, ważniejszych obowiązków duszpasterskich zwyczajnego szafarza (rozumieć tu należy na przykład spowiedź, odprawianie Mszy Świętej), zbyt wielką rzeszę wiernych do wykomunikowania i związane z tym nadmierne przedłużenie celebracji. W praktyce bardzo często spotykałem się z tym, że akolici rozdawali Komunię Świętą podczas gdy zdrowi księża siedzieli sobie w stallach (często odbywało się to nawet na samej Mszy z udzielaniem posługi w seminarium). Inną nagminną patologią jest użycie nadzwyczajnych szafarzy w sytuacji, gdy szafarze zwyczajni jedzą śniadanie (obiad) lub po prostu wylegują się na plebanii. Wreszcie powszechną praktyką jest przekazywanie puszki z Panem Jezusem nadzwyczajnym szafarzom gdy tylko ci służą przy ołtarzu, nawet jeśli jest to Msza Święta w tygodniu. Te sytuacje są nie tylko brakiem posłuszeństwa wobec Stolicy Apostolskiej, ale także jawnym i publicznym świętokradztwem - wzgardą wobec Pana Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie. Trzeba pamiętać że rozdzielanie Ciała Pańskiego  - ów fizyczny kontakt kapłana ze Świętymi Postaciami jest jednym z najbardziej intymnych momentów przeżywania własnego kapłaństwa, który porównać można chyba tylko do obcowania fizycznego w małżeństwie. Kapłani którzy sami tego kontaktu się pozbawiają niszczą swą kapłańską duchowość i obrażają Boga. Po to kapłan ma namaszczane w czasie święceń dłonie, by mógł nimi trzymać samego Boga!

Jak zatem tej desakralizacji stawić czoła? Przede wszystkim należy unikać nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej. Należy to czynić stanowczo, ale grzecznie. Wielu z tych mężczyzn to naprawdę pobożni i święci ludzie. Trzeba im wyjaśnić że nie istnieje coś takiego jak szafarzat Komunii Świętej. Samych zaś szafarzy zachęcam albo do porzucenia tej funkcji, albo przynajmniej do egzekwowania stosownych przepisów. Zwróćcie uwagę, że kapłani często po prostu z lenistwa i braku wiary w realną obecność Pana Jezusa wyręczają się Wami. I można to ubrać w piękne słowa, ale nic nie usprawiedliwia takiego działania. Oczywiście zdarzają się takie parafie, gdzie kapłana brak, a jest potrzeba wykomunikowania chorego umierającego, ale takie rzeczy zdarzają się właściwie tylko na misjach. W Polsce przy odpowiednim zorganizowaniu duszpasterstwa - odciągnięciu księży od zajęć świeckich, naprawdę dałoby się przywrócić normalność. Nie może być tak, że w sobotę do chorych idzie nadzwyczajny szafarz Komunii Świętej, bo wikary jedzie z ministrantami na wycieczkę! Wreszcie należy przywrócić akolitatowi jego właściwe miejsce. O ile można dyskutować na temat powierzenia akolitom funkcji dawniej przeznaczonych subidiakonom, o tyle należy znieść lub przynajmniej w praktyce znacznie ograniczyć funkcje przenoszenia i rozdawania Ciała Pańskiego. Akolitat rozumiany jako święcenie ministranckie może i powinien być dostępny dla mężczyzn pragnących służby przy ołtarzu, a nie zmierzających do wyższych święceń. Byłoby to naturalne następstwo służby ministranckiej oraz utwierdzenie charyzmatu i powołania dorosłego ministranta. Żywię więc nadzieję i modlę się o to aby akolitat został przywrócony nie tylko w nazwie, ale także w istocie. A wszystkich kapłanów zaklinam i proszę najusilniej, by nie wyręczali się świeckimi w rozdawaniu Ciała Pańskiego - to nie jest promocja laikatu, tylko lenistwo i ciężkie świętokradztwo!

Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk

1 komentarz:

  1. Witam. Chciałabym się podzielić taka sytuacją z dzisiaj i nie tylko to dzisiaj miała miejsce. U mnie na parafii jest taki nowy uczeń na księdza i nasz ksiądz zezwala na to aby to kleryk udzielał Eucharystii. Nie podoba mi się to i jestem bardzo przeciwna. Zastanawiam się co powinno się zrobić w takiej sytuacji. Raz zwróciłam uwagę księdzu na temat rozdawania Eucharystii do rąk i nie przejął się. Boli mnie to i myśli mam 100tys że wyć mi się chce. Bracie co byś proponował bo dziś nie przyjęłam Eucharystii. Chciałam iść porozmawiać na ten temat z księdzem ale zrezygnowałam bo za dużo emocji we mnie jeszcze siedzi. Ta sytuacja rozwaliła mi cały dzisiejszy dzień. 😫

    OdpowiedzUsuń