wtorek, 23 stycznia 2018

Absurdy ekumenizmu cz. 7 - współużytkowanie miejsc świętych

Laudetur Iesus Christus!

Co jakiś czas dobiegają nas informacje na temat goszczenia w naszych świątyniach, kaplicach, sanktuariach i innych miejscach świętych wyznawców innych denominacji chrześcijańskich czy nawet religii. I gdyby chodziło o ukazanie im piękna katolickiej liturgii, o modlitwę w intencji ich nawrócenia ergo gdyby chodziło o zbawienia ich duszy nie widziałbym żadnego problemu. Niestety hierarchowie dopuszczają do profanacji miejsc Panu Bogu poświęconych. Największą tego typu hucpą były spotkania indyferentnych przywódców różnych religii w Asyżu. Miejmy jednak świadomość, że podobnego typu wydarzenia mają miejsce praktycznie każdego dnia na świecie.

Teologia świątyni w gruncie rzeczy jest prosta. Jest to miejsce, które przez specjalny obrzęd zostaje konsekrowane jako doczesny przybytek Boży na ziemi. Przez prawowite poświęcenie oddajemy dany budynek, czy miejsce i jego wyposażenie na wyłączną służbę Bożą. Od momentu prawowitej konsekracji miejsce pozostaje do wyłącznej dyspozycji Pana Boga. Niestety jak napisałem w oddzielnym wpisie nowe świątynie prawdopodobnie nie są ważnie poświęcone. Jednak nadużycia których dokonują się duchowni nie znają parytetu prawomocnej konsekracji - profanowane są nawet częściej te na pewno ważnie poświęcone świątynie, gdyż jest ich po prostu więcej i są miejscami piękniejszymi, a przez to bardziej atrakcyjniejszymi.

Na czym polega problem? Zwykle jest to użyczenie katolickiej świątyni na potrzeby obrzędów kacerzy, rzadziej grup schizmatyckich. Najczęściej odbywają się w naszych świątyniach wielkie uroczystości protestanckie, a więc ordynacje superintendentów, czy superintendentek zwanych dla zmylenia przeciwnika odpowiednio biskupami oraz biskupkami, czy obchody wielkich jubileuszy w tym 500 lecia reformacji, urodzin herezjarchy Lutra itp rzeczy. Również starokatolicy zwłaszcza w krajach Beneluxu bywają zapraszani do katolickich miejsc kultu aby odprawiać swoje celebracje. Znamienne jest że gościnność się kończy, gdy ugoszczenia potrzebują tradycyjni katolicy czyli niegdysiejsi gospodarze tych miejsc, którzy zostali zeń wygnani wraz z tradycyjnym kultem. Użyczenie miejsca świętego do kultu niekatolickiego stanowi profanację świątyni, na równi z przeznaczeniem jej do celów świeckich, bywa że jest to nawet delikt większy zwłaszcza że jak spróbuję udowodnić wiąże się zwykle z większym zgorszeniem. Problemem podstawowym jest przeznaczenie miejsca świętego do celów niezgodnych z jego poświęceniem, a nawet rzec by można przeciwnych. Pomyślmy, czy Pan Bóg cieszy się z tego, że jacyś chrześcijanie oddzielają się od jedynego Kościoła i próbują wbrew poleceniu Chrystusa Pan czynić własne wspólnoty? Skoro Panu Bogu miłe to nie jest, zatem mamy do czynienia z obrażaniem Go w miejscu najbardziej dla Niego przeznaczonym. Drugi aspekt jest czysto duszpasterski. Takie pozwolenia powodują zgorszenie. Zgodnie z tym co napisałem w oddzielnym wpisie problem nie jest wielki gdy pojawiają się aktywiści antymodernistyczni i protestują przeciwko fałszywej gościnności. Wtedy gdy laikat zaczyna przyjmować ów fakt za normę to oznaka że dochodzi do zgorszenia indyferentyzmem. Jest to bowiem oznaka że wierni tracą zmysł wiary.

Innym przejawem degrengolady jest powstawanie mieszanych miejsc kultu. Takie kaplice, czy świątynie powstają zwykle w centrach handlowych, czy lotniskach. Możemy je łatwo rozpoznać po tym, że zawierają symbolikę wielu wyznań, a nawet religii. Ceremonia dedykacji odbywa się przy współudziale duchowieństwa różnych wyznań. Trzeba jasno powiedzieć, że nawet jeśli obrzęd jest ukatolicyzowany to takie miejsce nie jest ważnie poświęcone, choćby nawet zachowano tradycyjny ryt konsekracyjny. Jest tak dlatego, że sakramentale posiada strukturę podobną do sakramentu, tak więc jeśli szafarz nie zachowuje właściwej intencji to poświęcenie nie zachodzi. Nie ulega wątpliwości że biskup "poświęcający" takie miejsce nie zamierza przeznaczać go na wyłączną służbę Bożą, jeśli zakłada że miejsce będzie domem modlitwy dla heretyków czy innowierców. Trzeba przestrzec wszystkich katolików - omijajcie takie przybytki szerokim łukiem. Jest to wprowadzanie New Age do Kościoła.

Wreszcie to co się stało w Asyżu. Jest to przykład wzorcowy dla innych tego typu zachowań. Sprowadzenie duchowieństwa różnych religii oraz symboli religijnych do równego poziomu jest bluźnierstwem samym w sobie. Pamiętajmy że w katolickiej świątyni zwykle przebywa w sposób substancjalny sam Pan Bóg!  Nawet patrząc czysto socjologicznie. Jakie szanse na ostanie się ma religia, która nie uważa siebie za jedyną drogę wiodącą do Pana Boga? Nie powinno więc dziwić, że wielu chrześcijan w zachodniej Europie konwertuje na islam. Nie prowadzi się statystyk dotyczących skali zjawiska w Polsce, ale z różnych doniesień wiem, że i tutaj ma ono miejsce.

Należy przedsięwziąć stanowcze środki zaradcze. Użyczanie heretykom, czy innowiercom naszych świątyń do sprawowania ich wiarołomnego kultu jest czymś wobec czego wierni katolicy powinni wypowiadać głośne non possumus. Wierni są to winni przede wszystkim samemu Pan Bogu, dla którego poświęcane są te miejsca. Są to winni swoim dziadom - sprawiedliwość domaga się by rzeczy wzniesione przez przodków użytkować zgodnie z nadanym przezeń przeznaczeniem. Wreszcie jesteśmy to winni nam i naszej dziatwie. Świątynie, kaplice, sanktuaria są miejscami szczególnego spotkania z Panem Bogiem. Ich profanacja prowadzi do tego, że nie można w nich dalej godziwie sprawować liturgii. Miejsca sprofanowane trzeba specjalnymi przez Kościół obrzędami rekoncyliować. Czynne weto stawiane hierarchii: pisanie odwołań, podań, petycji, ale także fizyczna obrona katolickich świątyń, to prawo i święty obowiązek każdego bierzmowanego katolicka. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.


Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz