Istotnym problemem w dialogu ekumenicznym jest fałszywa tytułomania. O samym problemie tytulatury kościelnej pisałem już we wrześniowym wpisie. Na temat fundamentalnych pojęć z zakresu nauki o Kościele pisałem na początku zeszłorocznego cyklu ekumenicznego. Warto się z tymi wpisami zapoznać, żeby mieć jakikolwiek przyczynek do niniejszego krótkiego wpisu.
Jak powszechnie wiadomo język służy określaniu i opisywaniu rzeczywistości. Słowo jest nośnikiem informacji - pozwala stwierdzić rzeczy nieuchwytne organoleptycznie. W dziedzinie wiary oraz naukowej refleksji na jej temat, czyli teologii słowo jest szczególnie istotne. Stąd należ postulować, aby używać możliwie najprecyzyjniejszych pojęć dla opisywania rzeczywistości.
Niestety modernizm jako herezja idzie w parze z postmodernistycznymi wypaczeniami dotyczącymi języka. Dzisiaj teologię uprawia się już w sposób jawny poza kontekstem scholastycznym. Dochodzi więc do tego, że pojęcia niegdyś ściśle zastrzeżone dla określonego desygnatu są w sposób nieuprawniony ekstrapolowane. Gdy świadomy katolik usłyszy słowo prezbiter odnosi go od razu kapłana posiadającego drugi stopień kapłaństwa, gdy słyszy słowo Kościół myśli o wspólnocie wiernych założonych przez Chrystusa Pana. Wierny świecki ma prawo sądzić, że ktoś kto jest opisywany jako ks. Marcin, albo x Marcin jest prezbiterem i jest to całkiem zrozumiałe. Wierny świecki może nie rozumieć, że ktoś używając sformułowania "nasz Kościół" niekoniecznie myśli o wspólnocie wierzących założonej przez Pana Jezusa Chrystusa i to nawet wtedy gdy w ów początek od naszego Zbawiciela wierzy.
W czasach powszechnego zamętu oczywiste słowa stają się dwuznaczne. Dobra katecheza musi niestety te różne konteksty podejmować, aby wierni byli przygotowani do życia świeckiego. W tygodniu modlitw o jedność chrześcijan, ale i poza nim można znaleźć w gablotach wielu krucht kościelnych oraz w ogłoszeniach parafialnych oczywiste dwuznaczności językowe. Ogłasza się, że na Mszy Świętej w dniu N o godzinie XYZ Słowo Boże wygłosi ks. bp Marian Niemiec. Co pomyśli zwykły wierzący? Przyjedzie biskup głosić kazanie. Nawet gdy zobaczy że ów "biskup" jest jakoś inaczej ubrany to jednak w pomyśli o nim jako o prawdziwym biskupie, a o jego wspólnocie jako prawdziwym Kościele, w końcu tłoczy się od małego i co niedziela powtarza: "Wierzę w jeden święty, powszechny i apostolski Kościół".
Gdy byłem w seminarium rokrocznie na ogłoszeniach wisiało podobnej treści ogłoszenie. Oczywiście wszyscy klerycy musieli we wszelkich bezbożeństwach ekumenicznych bezwzględnie uczestniczyć. Pewnego razu na zawieszonej kartce poskreślałem wszystkie nieodpowiednie słowa. Jaką to wywołało burzę... Wystarczy lekko ruszyć ekskrementy żeby poderwało się wiele much. Oczywiście wszyscy domyślali się kto to zrobił, ale nikt nie miał dowodów. A ja tylko upomniałem się o właściwe nazewnictwo, żeby zamiast określać dajmy na to zielonoświątkowców Kościołem, nazwać ich wspólnotą zielonoświątkową zgodnie z soborowym określeniem przypomnianym w Deklaracji Dominus Iesus. Na wykładzie z ekumenizmu podjąłem temat błędnej tytułomanii. wykładowca przyparty do muru przypomniał właściwe określenia, jednak stwierdził że grzecznościowo mówi się do pastora per ksiądz, a na ichniejsze wyznanie Kościół. I oczywiście w dalszych wywodach konsekwentnie używał "formy grzecznościowej".
Tak więc szczególnie w tygodniu modlitw o jedność chrześcijan należ strzec się niniejszych słów:
a) biskup - tym mianem określa się również superintendentów protestanckich, nawet kobiety sprawujące urząd zwierzchnika wyznań protestanckich i starokatolickich. Należy pamiętać, że biskupem jest tylko osoba posiadająca ważnie udzielone święcenia w stopniu episkopatu, czyli sukcesję apostolską. Poza Kościołem sukcesja zachowana jest także w prawosławiu i częściowo w starokatolicyzmie
b) ksiądz - tym mianem określa się także pastorów, którzy podobnie jak superintendenci nie posiadają żadnych święceń. Co ciekawe niegdyś pastorzy bronili się przed tytułowaniem ksiądz, a dziś przyjmują to określenie bardzo ochoczo.
c) Eucharystia - nie zawsze chodzi o Mszę Świętą, czasem jest to zaproszenie kierowane do "bratniego Kościoła protestanckiego", po protestancku jest to większe nabożeństwo
d) Kościół - jak wspomniałem wyżej i w wielu innych wpisach Kościołem sensu stricto jest tylko Kościół katolicki. Nieściśle używa się czasem sformułowania "Kościoły prawosławne" w żadnym zaś razie wspólnoty protestanckie nimi nie są
Brońmy się przed tymi zwodzeniami. Miejmy odwagę choćby wziąć długopis i dokonać poprawek. Da to do myślenia naszym hierarchom, którzy nawet jeśli nie zaniechają swoich poczynań, to przynajmniej je nieco stonują wiedząc, że mają do czynienia ze świadomym laikatem.
Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz