Przez wieki teologia uznawana była za naukę o Bogu. Z tego też powodu dawniej metodolodzy ani myśleli włączać teologię w dziedzinę humanistyki. Nauki humanistyczne są bowiem tymi, które mówią o człowieku jako o istocie społecznej oraz o jego wytworach, czyli o kulturze. Jako nauka teologia miała zatem za przedmiot Boga, a co za tym idzie różniła się metodologicznie od innych dyscyplin naukowych. Źródłem wiedzy teologicznej jest także Bóg, ponieważ jest on transcendentny, czyli przekraczający poznawalną w naturalny sposób rzeczywistość. Wobec tego zakres wiedzy teologicznej uzależniony jest od tego ile chce jej nam łaskawie Bóg udzielić. To udzielanie przez Boga wiedzy o sobie nazywamy objawieniem. Jak już napisałem przy okazji rozważania roli Pisma Świętego i Tradycji, objawienie pochodzi z natury stworzonej, Pisma Świętego i Tradycji. Ostatecznie więc każda wiedza o Bogu pochodzi od Niego samego, a człowiek nie jest w stanie Bogu wyrwać czegoś, czego On sam nie chciałby ujawnić. Z tego też powodu jedyną prawdziwą teologię uprawiali ludzie święci, ponieważ robili to w postawie pokory stworzeń, których dociekania mogły być zaspokojone tylko przez Bożą łaskę. Każdy doktor Kościoła podkreślał rolę praktyki wiary w poznaniu teologicznym. Z tego doświadczenia zdobywania wiedzy o Bogu wyrósł paradygmat tego co dziś nazywa się teologią odgórną, a co kiedyś było nazbyt oczywiste by to w jakiś szczególny sposób określać. Teologia odgórna zakłada więc, że poznanie teologiczne jest czytane w objawieniu danym przez Boga. Rolą człowieka jest pokorne schylanie się po tą wiedzę. Tak rozumiana teologia nie jest nauką jak wszystkie inne. Skuteczność poszczególnych badaczy zależy od ich własnej świętości oraz woli Bożej wyrażanej przez natchnienia jakie On zsyła, po to aby ujawnić kolejną prawdę o sobie. Celem teologii odgórnej jest zdobywanie informacji o Bogu dla skuteczniejszego zbawiania dusz (salus animarum).
Od kilkudziesięciu lat - zwłaszcza zaś po doświadczeniach wojen zwanych światowymi lansuje się metodologię odwróconą. Źródłem wiedzy o Bogu ma być człowiek w jego przeżyciach i doświadczeniu. Ta "bliższa człowiekowi" teologia, została nazwana teologią oddolną. Część teologów przewrotnie uznała naturę ludzką Chrystusa za dostateczną podstawę dla swoich pseudo badań. Wobec braku osobistej pokory i cnoty świętości, a może rzekomej stagnacji teologii "uwięzionej w okowach scholastyki" wielu teologów uznało że aby coś nowego odkryć w teologii trzeba zacząć od człowieka a nie od Boga. Przyczyn takiego przewrotu metodologicznego można wskazać kilka:
- szybki rozwój nauk empirycznych
- katastrofalne doświadczenia egzystencjalne XX w związane z następstwami ideologii utopijnych
- znudzenie tradycyjną metodą scholastyczną
- pycha spowodowana niepohamowanym postępem technologicznym
- zagubienie Boga w konsumpcyjnym stylu życia
Być może przyczyn jest więcej... . Chętnie zapoznam się z propozycjami czytelników.
Teologia oddolna zakłada, że jedyną szansą na rozwój teologii jest przyjęcie metod nauk świeckich. W istocie paradygmat teologii oddolnej jest desakralizacją teologii jako nauki. Jedyna dziedzina wiedzy, którą otrzymujemy wprost od Boga zostaje potraktowana jak każda inna nauka. Wobec tego następuje poważny zgrzyt metodologiczny: jak człowiek, który ze swej natury jest w życiu doczesnym immanentny wobec świata może patrząc w siebie odkryć wiedzę o Bogu który jest transcendentny? To prawda, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, ale wiemy też, że człowiek ten obraz i podobieństwo zniekształcił - na tym w końcu zasadza się sens czynu zbawczego Chrystusa i objawienia jako takiego, które w sytuacji po-grzechowej w ogóle daje nam sposobność jakiegokolwiek obcowania z Bogiem, z którym w Raju widzieliśmy się twarzą w twarz.
W rezultacie zamiast wglądu w prawdy Boże teolog oddolny otrzymuje zafałszowany obraz Boży, obraz Boga stworzony na podobieństwo pohańbionego grzechem człowieka. Wyciągnięte z takiego rozumowania wnioski nie mogą być i nie są prawdziwe, co też poznajemy po owocach, które ujawniają się w skutkach przepowiadania opartego na tej "wiedzy". Postępująca sekularyzacja i nieskuteczność reform przeprowadzanych w Kościele na podstawie fałszywych przesłanek to najbardziej dobitne dowody na szkodliwość teologii oddolnej.
Jak zatem przeciwstawiać się tej zarazie? Środków jest wiele - niektóre z nich będą tematami dalszych wpisów. Przede wszystkim warto ograniczyć się do korzystania z dzieł teologów kanonizowanych. Mamy wtedy pewność, że wiedza przez nich przekazywana jest prawdziwa. Po wtóre jeśli zdecydujemy się na czytanie dzieł nieautoryzowanych ogłoszoną przez Kościół świętością autora to zadajmy sobie pytanie: czy piszący prawdy wywodzi z objawienia czy też z doświadczenia takiego czy innego człowieka lub nauki nieteologicznej? Dotyczy to chociażby tak fundamentalnej kwestii jak egzegeza biblijna, która jeśli wsparta jest analizą ksiąg niekanonicznych to już ujawnia swoje tendencje oddolne i skazana jest na wysnucie błędnych wniosków. Istotnym jest też zrozumienie, że sama antropologia teologiczna nie jest jeszcze sama w sobie teologią oddolną. Faktycznie istnieje taka dyscyplina. Jednak w prawdziwej antropologii teologicznej zasadniczym pytaniem jest co Bóg mówi o człowieku w swoim objawieniu i tym też różni się antropologia teologiczna od antropologii filozoficznej na przykład. Wreszcie pamiętajmy, że teologia o człowieku mówi niejako przy okazji - celem teologii nie jest poznanie człowieka, ale Boga, a przez to poznanie zbliżenie się do Niego i efektywne korzystanie z łaski dawanej nam przez Niego. Teologia zatem, która jako cel stawia sobie poznanie człowieka i mówi głównie człowieku jest na pewno skażona paradygmatem oddolnym. W rozróżnieniu fałszywej teologii oddolnej od właściwej teologii odgórnej niestety nie pomoże nam oficjalna aprobata Kościoła wyrażona zwrotami "nihil obstat", czy "imprimatur", ponieważ teologia oddolna została współcześnie zaaprobowana przez fałszywych pasterzy. Sam tego doświadczyłem na wykładach z pewnym biskupem, który w toku dyskusji zarzucił mi, że postawa którą reprezentuję przekreśla dalsze odkrycia w teologii. A kto powiedział, że w czasach obecnych Bóg uważa za stosowne ujawniać więcej prawd o sobie?
Powyższe rozważania mam nadzieję uświadomiły Wam, grozę przewrotu metodologicznego jaki dokonał się w teologii przez ostatnie dziesięciolecia. W istocie teologia oddolna jest fikcją - metodologiczną bujdą wciskaną na większości uczelni mających w ofercie tak zwaną teologię. Jedyną słuszną metodą poznania Boga jest pokorne proszenie Go i wytężona praca intelektualna. Nie jesteśmy w stanie Bogu wyrwać żadnej prawdy o Nim, ale On sam objawi nam dalszą wiedzę o sobie jak chce i kiedy chce. Jest zatem jedna teologia, dziś zwana teologią odgórną. Wszystkich czytelników usilnie proszę by nie dali się zwieść bałamuceniom współczesnych autorytetów teologicznych. Dawno odeszli oni od drogi prawdy. Apostoł wzywa: "Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi." (Kol 3,2). Teologia oddolna jest niczym kotwica wiążąca myśl ludzką na dnie własnych pragnień i namiętności. Życzę wszystkim zgłębiania prawdziwej wiedzy, którą z łaski swojej przedstawił nam Bóg "dla zbawienia gotowego objawić się w czasie ostatecznym" (1 P 1,5).
Z katolickim pozdrowieniem:
Wyklęty kleryk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz